Okazuje się, że niezwykle wydłużona czaszka pochowanej w katedrze wawelskiej księżniczki ma swoją analogię na wikińskim cmentarzysku na Srebrnym Wzgórzu na Wolinie (owo wzgórze nazwano "Srebrnym" ponieważ często odkrywano tu skarby sprowadzanych przez wikingów nad Bałtyk arabskich srebrnych monet - dirhemów). Małżeństwo naukowców: dr Jacek Wrzesiński i jego żona Anna tak piszą na ten temat: „Jedna z takich [wydłużonych] czaszek odkryta została na Srebrnym Wzgórzu na Wolinie, a druga w Krakowie na Wawelu. To ostatnie znalezisko jest o tyle ciekawe, iż szkielet z celowo wydłużoną – zdeformowaną czaszką należący do kobiety zmarłej w wieku około 35 lat, złożony został w kościele B [pierwszej katedrze wawelskiej] wawelskiego wzgórza. Kobieta była dość wysokiego wzrostu (165-167 cm), a budowa jej kośćca jest delikatna i wskazuje na osobę wysmukłą, delikatną o słabych przyczepach mięśniowych. We wczesnym średniowieczu pochówek "in medio ecclesie" [w centrum świątyni] przynależał jedynie najwyższym duchownym lub władcom".

Jacek Wrzesiński jest zasłużonym badaczem kolebki polskiej państwowości - Ostrowa Lednickiego. Badał on również dwa cmentarzyska piastowskiej elity wojskowej w pobliskich Dziekanowicach. W 2006 r. w wywiadzie dla „Gazety Rycerskiej” na pytanie: „Dlaczego źródła historyczne milczą na temat Normanów służących polskiemu władcy?” dr Wrzesiński odpowiedział: – Myślę, że źródła historyczne nie wspominają o wielu rzeczach, z którymi archeolodzy mają do czynienia. Doskonałym przykładem jest Ostrów Lednicki, który w przekazach pisanych nie istnieje do 1136 r. (bulla Innocentego II). Tymczasem zgodnie z wynikami wykopalisk i badań dendrochronologicznych, śmiało możemy powiedzieć, że początki tego centrum władzy i wczesnochrześcijańskiego kultu sięgają już lat 20-tych i 30-tych X wieku; (...) Być może właśnie z powodu poprawności politycznej unika się tematu: wikingowie w dawnej Polsce. –
Gotlandzki pochówek książęcy to jedyny grób znajdujący się w pierwszej katedrze na Wawelu, umieszczono go na honorowym miejscu "in medio ecclesie" - w samym centrum tej budowli. Szkielet pochowanej tu (skandynawskiej?) księżniczki ma jedną niezwykłą cechę na którą powyżej zwracała uwagę antropolog Anna Wrzesińska. Mianowicie czaszka tej przedstawicielki rodu krakowskich władców wyróżnia się niezwykłą długością (określaną w terminologii naukowej mianem "Dolichocephalia"), typową dla Skandynawów. Dolichocefalia, długogłowie (gr. dolichós długi + kephalḗ głowa) – jest to termin antropometryczny, określający cechę anatomiczną głowy (lub czaszki). Głowa takiej osoby ma znacznie większy wymiar przednio-tylny niż boczny. Biorąc pod uwagę właśnie jej wyjątkową długość, zaskakujące jest podobieństwo czaszki ze wspomnianego książęcego grobu kobiecego z początku XI wieku w pierwszej katedrze wawelskiej do czaszki 6-letniej dziewczynki pochowanej na elitarnym cmentarzysku wikingów z X wieku w handlowej stolicy ówczesnej Skandynawii - Birce, w szwedzkiej prowincji Mälaren (fot. poniżej). To, co właśnie uderza w przypadku obu tych odkryć, to wspomniana nietypowa długość czaszek obu zmarłych. Ów grób dziewczynki, to najlepiej zachowany pochówek dziecięcy nekropolii w Birce, zaś jej bogate dary grobowe świadczą o tym, że pochodziła ona z zamożnej rodziny, która miała dalekosiężne kontakty poza samą Skandynawią. Czy podobieństwo obu czaszek może świadczyć o ich pokrewieństwie? Oczywiście możemy znaleźć odpowiedź na to pytanie, ale by tak się stało, konieczna jest decyzja o przeprowadzeniu badań genetycznych.
Joachim Lelewel (1786–1861) był jednym z pionierów badań archeologicznych w Polsce. W pierwszej połowie XIX w. pisał on o wielkim kopcu/kurhanie w Ruszczy koło Sandomierza (woj. świętokrzyskie). W tym potężnym kopcu pogrzebowym o wysokości 12 metrów (w typie zbliżonym do Kopca Krakusa), w którym znaleziono przedmioty typowe dla wikingów, został rytualnie pochowany, według słów Lelewela: „Kagan z którym umierała jego przyboczna etera złożona z olbrzymów, szkielety rosłych ludzi o wielkich czaszkach.” Poza odkryciami na Wolinie i w pierwszej katedrze na Wawelu, charakterystyczną wydłużoną czaszkę miał także król Polski i Czech Wacław II Czeski (1271-1305), książę Krakowa w latach 1291–1305.
Po moim pierwszym wpisie na blogu o przełomowym odkryciu grobowca z początków państwa polskiego na Wawelu tamtejsze Muzeum Zamku Królewskiego zasugerowało na łamach Gazety Krakowskiej, iż wątpi w przełomowość tego wydarzenia, a w ogóle to jest odkrycie "nie nowe" (zatem nie ma się co ekscytować). W ten sposób dyrekcja jednego z najważniejszych muzeów w naszym kraju sama postawiła się w wyjątkowo niekorzystnym świetle. Przecież trudno nie zadać pytania - dlaczego mimo upływu lat od jego odkrycia, reliktów tak ważnego dla historii Polski mauzoleum dumnej XI-wiecznej władczyni Małopolski do dziś nie udostępniono zwiedzającym? Dlaczego nie przeprowadzono rutynowych badań szkieletu księżniczki - zwłaszcza badań izotopowych (wiedzielibyśmy, gdzie się ona wychowała), jak również jej kodu DNA (moglibyśmy wówczas porównać go z kodem genetycznym dynastii piastowskiej)? Czy nie było błędem nieprzebadanie świetnie zachowanego szkieletu wawelskiej księżniczki pod kątem jej potencjalnego pokrewieństwa z osobami pochowanymi na innych polskich nekropoliach z tego samego okresu - na krakowskim Zakrzówku, czy też na elitarnym piastowskim cmentarzysku rodzin drużynników pierwszych polskich władców w Dziekanowicach koło Lednicy?
Komentarze