W roku 2013 wszczęto śledztwo w sprawie fałszerstwa dokumentów medycznych i błednego leczenia w szpitalu w Sieldcach. Prowadziła je prok. Agnieszka Czapińska pod sygn. 1 Ds. 351/13. Zabezpieczyła dokumentację ze szpitala z Oddziału Urologii. Z Przychodni nie zabezpieczyła. Planowala przesłuchiwac lekarzy. Ale... w międzyczasie doszło do wyroku skazującego Prokuratora Okregowego w Siedlcach w pierwszej instatncji. Prok. Andrzej Pogoda natychmiast wystąpił do prok. Seremeta o zabranie wszystkich śledztw z Siedlec a nawet z jego Apelacji. Ja składąłem wniosek dużo wcześniej do Pogody ale... pozostwaiął go "bez biegu". Wiem, że prok. Witkowskiemu tłumaczył, że rozpatrzył mój wniosek z takim jakby to powiedziec poślizgiem. Dokladnie nie pamiętam, ale to i tak było żałosne, że Pogoda po wielu miesiacach "leżakowania" mój wniosek rozpatrzył czyli "niezwłocznie" jak nakazuje Ustawa o prokuraturze i jak "niezwłocznie" rozumie prok. Pogoda w swojej wykładni prawa i Ustawy o prokuraturze. Prok. Witkwoski - ten słynny ze śledzwta Popiełuszki - kontrolował i moje dochodzenia negujac je. Ale wiem też, ze gdyby nie ten wyrok wygrany na Prokuratora Okregowego w Sieldcach mój wniosek podzieliłby los wszystkich innych interwencji i Pogoda zostawiłby je "bez biegu". Miałem mu nawet dac ksywę w mojej książce "prokurator bez biegu".
Po wyroku na Prokuratora Okręgowego w Siedlcach prok. Andrzej Seremet w trybie błyskawicznym zabiera dwa śledztwa z Siedlec. W ciagu tygodnia. Przejmuje je Prokurator Apelacyjny Andrzej Tańcula w Białymstoku. Daje do Łomży. I tam... Tam prok. Grzegorz Bielski nie robi nic oprócz dwóch posunięc:
1. Łaczy śledztwo 1 ds. 351/13 ze śledztwem 1 ds. 2249/12
2. Zawieszaw wszysko w czabuł pod przykrywką powołania biegłych w jednym z tych śledztw.
3. Nie rozszerza zakresu śledztwa o szpital
Mój wnisoek by podjąc zawieszone śledztwo nie zostaje nawet rozpatrzony. Nie pozwolili mi zeznawac o tym co się dzialo w szpitalu i co ustaliłem. Nie dopuścili tam w Łomzy, bym przedstawił dowody porzestępstw. Niech sobie zatem z tej opowieści "Sprawa 1 Ds. zatuszowac/12" wezmą materiał dowodowy. Prokurator Apelacyjny Tańcula uznał mój zarzut za "niezrozumiały" i tak prok. Seremet pisał posłowi Tchórzewskiemu. Ale tych dokumentów, które dziś tu publikuje prok. Tańcula nie ma w żadnym śledztwie. Może teraz prok. Tańcula zrozumie? Są u mnie w domu. Apelacja Prok. Tańcula nie dopuściła bym je przedstawił prokuraturze i by stały się dowodem przestępstwa. Wnioskowałem o to. Nota bene ci biegli prok. Bielskiego już pól roku temu mieli wydac ekspertyze. Tymczasem ani widu ani słychu tej ekspertyzy. Nie jest mi nic wiadomo, by Bielski skladał rekalmację u bieglych. Oczywiscie wszystko jest doprowadzane do ustania karlaności, by umorzyc śledztwo. To jest jedna z metod tuszowania przestępstw - doprowadzic do ustania karalności i umorzyc. Ja wiem, że tak będzie ale postanowilem dac o tym świadectwo co teraz robi apelacja prokuratora Tańcula - co robi by nie dowieśc przestępstw w szpitalu i bym nie otrzymal odszkodowania.
Nie powołał Bielski żadnych bieglych, by ocenili leczenie w szpitalu i operacje wykonaną "nożyczkami i palcem". Lekarz w leczeniu prywtanym jak wół napisał, że schorzenie wystąpilo "po cewnikowaniu". To był zabieg wykonany w szpitalu. Nadziewali mi nerke na żywca cewnikiem. Opisałem to później w mailu do lekarza: jak robili zabieg walnęli sprzetem w brudną lampę i mnie tym nadziali: przez członka, pęcherz, moczowód aż do nerki. Kazałem się wypisac ze szpitala na własne żądanie. To było piekło co przezyłem nadziany brudem. Byłem pocharatany od środka. Krew sie lała ale wolałem się wypisac ze starchu co mnie jeszcze czeka w tym brudzie. Dopiero w maju 2012 roku dali mi "Kartę informacyjną", że ja miałem zabieg cewnikowania w roku 2010. Miałem wpisany inny zabieg. Po dwóch latach prawie. A inne dokumenty z lipca 2010 roku dali mi we wrześniu 2012 roku. Szarpałem sie o rózne dokumenty ze szpitalem miesiącami. Mam chore nerki. Chcialem wiedziec czy mi je dobrze leczyli.
Prok. Grzegorz Bielski nie powołal biegłych z kryminalistyki czyje podpisy sa na moich dokumentach i kto je podrobił. Tak prok. Grzegorz Bielski tuszuje przestępstwo metoda jego niewykrycia. Dlaczego to tuszuje? Wystąpiłem o odszkodowanie od Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Sieldcach. Szpital odmówił wypłaty. A teraz trzeba to zatuszowac co tam się działo i kto to robił. Dmowski sam swojego podpisu nie podrobił. Kto to zrobił? Kto użył jego pieczątki? Panie Prokuratorze Bielski, Panie Prokuratorze Tańcula kto to zrobił? Gdy leżalem w szpitalu z paraliżem opowiadałem pacjentom moje dzieje. Dzieje moich nerek. I tak jeden sie przysłuchiwał i na koniec powiedział: "Tak słucham co pan opowiada i sie zastanawiam kto się podzielił panskim odszkodowaniem". Ja do tego Bielskiego nie mam nawet osobistych pretensji. To płotka. On tyle może w swej niezalezności na ile mu jego przełożeni pozwolą. Chce chłopak pracowac. Nie chce byc bezrobotnym. Ja to rozumiem. Jeden u prok. Tańcuły już chcial popełnic samobójstwo z powodu swoich przełożonych. Tańcuła nie widział w tym nic szczególnego. Nie nadawał sie samobójca do pracy w prokuraturze. Był zbyt wrazliwy... na tuszowanie przestępstw czy na co? No chyba bie chodzilo o zbytnią wrażliwosc na piekno pań? Pisze dlatego, że mój brat też mial dośc nacisków przełozonych jako prokurator. Wbrew naciskom przełożonych doprowadzil do aktu oskarżenia i się zwolnił z prokuratury. Ta "niezaleznośc" prokuratora niejednokotnie jest tylko na papierze.
Kwestia szpitala znika. Kwestia na która wskzal Pan prok. Andrzej Witkowski, że trzeba przeanalizowac całośc leczenia znika. Kwestia błednego leczenia tamże na co wskazał lekarz tego szpitala i gdzie także prok. Witkowski podejrzewał przyczynę pierwotną. Znika śledztwo o fałszerstwie dokumenatcji, o podrabianiu podpisów, o podkładaniu dokumentów. Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Siedlcach jest głównym beneficjentem zdarzeń. Czy je inspiruje? Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Plocku Leokadia Pielaszkiewicz-Kobylska także nie widzi problemu z podpisami na dokumentach w dn. 17 wrzesnia 2010 roku. Umarza postępowanie swoje w interesie winowajców w szpitalu - swoich kolegów lekarzy. Nota bene warszawski rzecznik Zbigniew Czernicki już w roku 2012 "przedawnił" czyny z roku 2010 bo mu 3 lata minęły. Jak on je liczył? Teraz jest potórka liczenia. W innej sprawie czyny z lipca 2011 roku i września 2011 roku roku się "przedawniły" temuż Czernickiemu w maju 2014 roku. Ten Czernicki to jakiś profesor. Ale geniusz! Jak on liczył przedawnienie? Czy to jest "Rzecznik Przedawnienia"? A może "Profesor Przedawnienia"? Był nawet Naczelnym Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy ten... "przedawniacz" czy jak nazwac kogoś kto zajmuje sie orzekaniem o przedawnieniu, które nie zaszło? Takich mamy profesorów medycyny. Takich profesorskich "przedawniaczy" ma Izba Lekarska za rzecznika. Strach pomyślec czego on uczy studentów. Ale wiemy przynajmniej od czego jest rzecznik lekarski - od przedawniania nawet jak się nic ie przedawniło. Owo fikcyjne przedawnienie w kwestii szpitala kosztowalo prawie rok czasu czekania na sąd lekarski, by stwierdzil, że się nic nie przedawniło. Taktyka. Zwykła taktyka na szkodę pacjenta.
Poniżej dokument medyczny podpisany przez dr Tadeusza Dmowskiego z dn. 17 wrzesnia 2010 roku. Ale dr. Dmowskego w tym dniu nie było w szpitalu. Mi wydano ten dokument 17 wrzesnia 2010 roku i tego dnia Dmowskiego nie bylo w pracy. Był na urlopie jak napisał do sądu Marcin Kulicki - prezes Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Sieldcach. Do archiwum spzitala dali inne dokuemnty. Inna treśc i inni lekarze: dr Andrzej Kania i dr Adam Dorobek. Dlaczego? Dokumenty wcale nie sa idnetyczne. Prezes szpitala Marcin Kulicki oklamywał sąd w Warszawie. Wcale nie były drukowane jednoczesnie w trzech egzemplarzach. Czy te w archiwum zmieniono, gdy sie zorientowano, że podpisy na nich sa sfałszowane a Dmowskiego nie ma w pracy i żeby wszystko w szpitalu się niby zgadzało? Jeden lekarz na bloku operacyjnym. Inny podpisuje "w zastępstwie". Andrzej Kania podpisuje dwa egzemplarze dokumentu. Dla mnie dwa podpisuje inny lekarz i dr Tadeusz Dmowski, którego nie było. Nota bene wszystko dzieje się do godz. 15.15 w dn. 17 września 2010 roku. O godz. 15.15 dr Dorobek opuszcza szpital. A ja dopiero po 17. Kiedy podpisał lekarz dla mnie dokumenty z dr. Dmowskim którego nie było w szpitalu? Przed czy po przyjsciu z "bloku operacyjnego"? Powstają też inne pytania:
Skoro na Oddział trafłem o godz. 12.45 i mial miejsce powazny zabieg nefrostomii, to o której się skończył? Jak długo wedle dokuemntów przebywałem w szzpitalu?
O której godzinei ów lekrz z ordynatorem Dmowskim mnie wypisali do domu?
O której lekarz stwierdzil, że już się nadaje do wypisu? Na pewno przed 15.15. Ale przed pójściem na "blok operacyjny" czy po przyjściu z niego? Dlaczego byłem zatem do prawie 18 w szpitalu?
Czy człowiek po lekach narkotycznych ta od razu sie budzi? O której dostałem zastrzyk? Po zabiegu ale o której?
Wrócmy jeszcze do dokuemntów, do tych "Kart informacyjnych". Pytanie sa takie:
Jeśli wszystkie trzy egzemplarze były drukowane jednoczesnie, to dlaczego mają inna treśc?
Dlaczego lekarz i dr Dmowski (którego nie było w szpitalu) nie podpisali wszystkich trzech egzemplarzy?
Kiedy to nastąpilo podpisanie? Jeśli po powrocie z "bloku operacyjnego" to nie ma mowy o podpisaniu "Kart" przez Kanie w "zastępstwie", bo lekarz już był na oddziale. Czy też w ogole na oddzial z bloku nie wrócił?
Po co dr Kania podpisał dwa egzemplarze "Karty informacyjnej", o której pisze prezes Kulicki? Gdzie sa te dwa egzemplarze? Kopię jednego dostałem a gdzie jest drugi egzemplarz?
A także o której godzinie lekarz razem z nieobecnym dr. Dmowskim wypisal mnie z Oddziału?
Wszystko się dzialo do godz. 15.15, gdy dr Dorobek opuścił szpital. Działo sie wczesniej, bo musiał jeszcze zejśc z oddziału do szatni, przebrac sie, umyc.
Pani Sedzia Barbara Piwnik pewne zdarzenia określiła już dawno temu mianem "anomalii siedleckiej" w wymiarze sprawiedliwosci. Było to w rozmowie prywtanej jej i jeszcze jednej osoby, która relacjonowała moja historię. Zaraz po tym jak odebrali mi prawo do lekarza sądowego a później leczenia w Szwajcarii. Mam to na pismie od sędzi Małgorzaty Semeniuk z Siedlec. Nie dała mi zgody na wyjazd na leczenie nerek. Czyżby była to poważniejsza choroba w prokuraturze niż tylko dolegliwośc siedlecka? Także prok. Tańcula na nią zapadl ze swoją apelacją? Jak opowiadam o kolejnych dziejach śledztw Panu Prok. Witkowskiemu to on tak mówi "To ja już z to nic nie rozumiem" i że może jedynie odpowiedziec "proceduralnie" bez odnoszenia sie do konkretów. Rozumie bardzo dobrze co robią jego koledzy ale nic nie może zrobic, bo sprawy zabrał mu prok. Pogoda po to właśnie, by nic nie mógł zrobic. Nie są w referacie prok. Witkowskiego a ten prokurator to krystaliczny człowiek, krystalicznie uczciwy. Wiem, że by wsadził jednego prokuratora za kratki. Zatem Pogoda go odsunął, by nie wsadził jednego prokuratora za kratki?
Panie Prokuratorze Apelacyjny Tańcula, czy Pańska apelacja zapadła na chorobę zwaną "anomalią siedlecką"? Panie Prokuratorze Apelacyjny Tańcula jak sie podpisał w dn. 17 wrzesnia 2010 roku na dwóch dokumenatch dr Tadeusz Dmowski ordynator Oddziału Urologii Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Sieldcach, skoro go nie było tego dnia i był na urlopie? Tam na dole pod teksem ma Pan skan dwóch stron pisma prezesa tego szpitala do sadu w Warszawie, że w dniu 17 wrzesnia 2010 dr. Dmowskiego nie było i że w tym dniu dostałem dokumenty. Z jego podpisem... Czy po to Bielski zawiesił sledztwo, by tego nie wykryc? Bo jak do tej pory nie wykrył.
Pan poseł Wojciechowski pytał niegdyś czy sędzia Zych wzięła łapówkę "To wzięła pani czy nie wzięła tę łapówkę?". Nie wiem jaką odpowiedź od niej uzyskal i czy w ogóle uzyskał. Ja nie jestem posłem i nie jestem sedzią jak poseł Wojciechowski, który wie jak pytac i kogo. I dlatego nie spytam, czy prok. Tańcula wziął łapówkę. To jest nie do pomyślenia nawet, by wziął. To tylko ten Prokurator Apelacyjny Hop z Katowic poszedł siedziec jak sobie kieszenie lewymi pieniędzmi napychał. A tak to nikt nie bierze łapówek w prokuraturze. Nikt a nikt. Ale czy w ogóle ktoś wziął? Nie spytam o to. Boję się spytac. Nie wiem kogo pytac. Nie jestem posłem ani sędzią, który wie jak i kogo o łapówki pytac. Taki pacjent w szpitalu tylko mówił jak słuchał mojej historii "Tak słucham co pan opowiada i się zastanawiam kto się podzielił pańskim odszkodowaniem". Ale to ten pacjent a nie ja tak mówił.
PANIE PROKURATORZE APELACYJNY TAŃCULA,
JAK SIĘ PODPISAŁ DR TADEUSZ DMOWSKI NA "KARCIE INFORMACYJNEJ",
SKORO BYŁ NA URLOPIE?
DLACZEGO NIE POZWALA MI PAN PRZEDSTAWIC DOWODU PRZESTĘPSTWA PROKURATURZE?
CZY PAŃSKA APELACJA PANIE PROK. TAŃCULA ZAMIERZA TEGO NIE WYRYC I METODĄ NIESTWIERDZENIA PRZESTĘPSTWA ZATUSZOWAC?



Ludzie nie wierzą, że to co się zdarzyło miało miejsce. Ale się zdarzyło. Pani Sędzia Barbara Piwnik, była Minister Sprawiedliwości nazwała to "anomalią siedlecką" w wymiarze sprawiedliwości. Na blogu tym nie będzie nazwisk przestępców. Będą tylko nazwiska osób wypełniających funkcje publiczne i będące osobami publicznymi. Będę wyciągał ich pochowanych za organami Państwa. Tak jak nawołuje Leszek Balcerowicz. A za myśl przewodnią obieram pytanie europosła Wojciechowskiego "Czy sędzia Zych wzięła łapówkę?" A i słowa Adama Sandauera powtórzę jako moje "Ta strona poświęcona będzie skur..stwu. Oczywiście tylko i nie całemu. Za dużo tego w naszym państwie. Opisuje ona to co było moim losem. Każdej zamieszczonej informacji mogę dowieść i bronić dokumentami". Jednocześnie przepraszam za błędy literowe. Jestem po ciężkim paraliżu i czasem mam kłopoty ze wzrokiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo