polski spirit polski spirit
1261
BLOG

MATKA CHRZESTNA KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

polski spirit polski spirit Rozmaitości Obserwuj notkę 41

 

 

 

MATKA CHRZESTNA KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

 

 

       Gdyby katastrofa smoleńska nie wydarzyła się należałoby ją wymyślić, aby politycy i dziennikarze mieli czym przez najbliższą dekadę zajmować polskie społeczeństwo. Zwłaszcza że w tej sprawie przestały obowiązywać jakiekolwiek reguły i racjonalne prawidła. Dzisiaj już każdy może bezkarnie powiedzieć na jej temat co mu wyobraźnia, a coraz częściej chora psychika podpowiada. Nawet najbardziej absurdalna wersja lub opinia wymyślona przez partyjnych spin doktorów traktowana jest niestety niezwykle poważnie i natychmiast poddawana drobiazgowej medialnej obróbce i wychuchaniu, urastając w krótkim czasie do rangi politycznej sensacji, a nawet ''fachowej'' hipotezy. Te natomiast szybko umierają gwałtowną śmiercią jako ''niedyskusyjne'', a więc nie wzbudzające większego zainteresowania.

 

       Dopóki katastrofa smoleńska będzie głównym narzędziem politycznej wykańczarki oraz główną pieczenią kampanii wyborczej ''show must go on''. Rośnie jego oglądalność i ceny za bilety, spada niestety coraz bardziej poziom widowiska. A niektórym także społeczne poparcie. Premier Tusk uparcie lekceważąc ostrzeżenia i rady życzliwego mu ludu wyborczego zmniejszył przewagę nad PIS-em już tylko do 6% ( a zważywszy, że PJN ma właśnie tyle w sondażach, to w istocie idzie z głównym rywalem ''łeb w łeb'' ).

 

       Tak jak przewidywałem, 10 kwietnia 2011 roku, PO może już spaść w rankingach poparcia na drugie miejsce. A w listopadzie oddać kaczyńskiej opozycji grzecznie władzę. Absolutnie na własne życzenie. Jeszcze niedawno Tusk dumnie rozgłaszał, że po prostu nie ma z kim przegrać wyborów. A jednak tak troskliwie hoduje i pielęgnuje Kaczyńskich, by na ich tle lepiej wypadać, że w końcu wypadnie... ale za polityczną burtę. Tuskowi ciągle wydaje się że to Kaczyński śpiewa według jego partytury, a tymczasem to on na politycznej scenie podskakuje do pisowskiej melodii.

 

       Niedawno premier dostał do ręki pocisk, którym mógł całą kaczyńską ferajnę odesłać z jej kabotyńską martyrologią wprost na Księżyc - książkę ''Ostatni lot'' płk. Latkowskiego, byłego szefa 36 spec-pułku. Po jej lekturze nikt przy zdrowych zmysłach nie może mieć nawet cienia wątpliwości jaki ciąg logicznych zdarzeń doprowadził do katastrofy smoleńskiej. A jednak premier dalej woli tolerować pisowskie warcholstwo, zamiast wykupić we wszystkich kanałach telewizyjnych czas antenowy i przeczytać wszystkim Polakom tę ksiażkę od deski do deski. I na tym ostatecznie zakończyć ten temat.

 

       Są w niej podane konkretne dowody ( w tym zeznania złożone przez pilotów w Prokuraturze ) że katastrofa została świadomie sprokurowana przez Trójcę Świętą – Jadwigę Kaczyńską i jej synów Jarosława i Lecha. To ''pierwszej mamusi'' nie podobało się często jaki konkretnie pilot ją ''wozi''. Mamunia nie życzyła sobie zwłaszcza zbytnich śladów rosyjskiego wykształcenia jej powietrznych kierowców. Wiadomo – o losach tak czystego polskiego produktu patriotycznego nie może decydować jakiś półruski żołdak.

 

       Więc na wysokich szczeblach rozdzwaniały się telefony – ten może jaśnię panią podrzucić na Hel, a ten w żadnym wypadku. Na życzenie pani matki - won z kabiny pilotów. Nie waham się nazwać Jadwigi Kaczyńskiej matką chrzestną katastrofy smoleńskiej. Mam świadomość  stanu jej zdrowia, który może zwalniać ją osobiście od udziału w czynnościach procesowych, ale w żadnym wypadku nie może powodować ich zaprzestania. Należy do końca wyjaśnić rolę Jadwigi Kaczyńskiej w spowodowaniu zapaści 36 spec-pułku, której efektem była smoleńska tragedia. Jesteśmy to winni wszystkim jej ofiarom. Także podstawę i zasady korzystania przez nią z usług tej jednostki ( w tym kto za jej loty płacił ).

 

       Gdy mamusia kazała leciały w dół stosowne polecenia, gdy minister obrony Bohdan Klich chciał niektórym generałom powiedzieć: ''do widzenia'', prezydent Lech Kaczyński twardo mówił mu: ''nie''. Nie bo nie i koniec dyskusji. Tak było m.inn.w przypadku Dowódcy Wojsk Powietrznych Kraju gen. Błasika, którego minister obrony narodowej już po katastrofie CASY pod Mierosławcem chciał odwołać za bałagan w wojskowym lotnictwie. Prezydent postawił Klichowi skutecznego wała i Błasik pozostał jako lojalny wyłącznie Kaczyńskiemu Dowódca. Aż do samego końca ( lotu Tupolewa ). A dzisiaj to właśnie ''second hand'' Kaczyński domaga się odwołania ze stanowiska ministra Klicha za tę katastrofę. Czyli m.inn.za to, że gen. Błasik dowodził pilotami Tupolewa. Prawda, że Polska to zupełnie normalny kraj ?

 

       Gdy nawyki mamuni Kaczyńskiej i ''Double Trouble'' stały się już nazbyt upierdliwe, ówczesny dowódca 36 spec-pułku płk. Pietrzak zaczął wyraźnie stawiać się prezydenckiemu pałacowi. Ten swoim naturalnym zwyczajem i odruchem zaczął więc szukać na niego haków i posyłać go coraz częściej do prokuratury. Sprawa kto rządzi spec-pułkiem: pałac, czy płk.Pietrzak stanęła na ostrzu noża gdy ten odmówił Lechowi Kaczyńskiemu wydania rozkazu załodze Tupolewa o lądowaniu w stolicy Gruzjii – Tbilisi. Lech Kaczyński, po śmierci – ''uroczy'' i dobrotliwy mąż, tatuś i dziadziuś, po otrzymaniu wówczas od pilotów słusznego kopa w dupę, powiedział im krótko: ''jeszcze się policzymy''.

 

       Płk. Pietrzak obliczył się sam i sam wkrótce po tym zdarzeniu odszedł. Sytuacja w spec-pułku stawała się z dnia na dzień coraz gorsza. W wyniku intryg kaczyńskich nie odszedł z lotnictwa Dowódca Wojsk Powietrznych gen. Błasik, a odszedł ostatni fachowy dowódca spec-pułku płk Pietrzak - jedyny pilot z uprawnieniami instruktora na samoloty TU-154. Dyscyplina uległa dalszemu obniżeniu, wzrosła gwałtownie degeneracja struktur i procedur. Katastrofa smoleńska mentalnie zbliżała się milowymi krokami. Na życzenie i zgodnie ze scenariuszem prezydenckiego pałacu.

 

       Do czasu Kaczyńskich niepisaną zasadą było, że gdy na pokładzie jest ''pierwszy'', Tupolewa lub Jaka pilotuje zawsze dowódca pułku, czyli pilot nie tylko z odpowiednią wiedzą, ilością wylatanych godzin w różnych warunkach atmosferycznych, ale także największym doświadczeniem i adekwatną do zajmowanego stanowiska decyzyjnością. Mamunia i jej ''Double Trouble'' wprowadzili zasadę wyznaczania i wybierania pilotów nie przez dowódcę pułku, ale przez pałac i nie według kryteriów merytorycznych, ale ''politycznego nosa'' do pilotów. Ich rusofobia osiągnęła poziom zagrażający życiu Polaków.

 

       Tusk nie zabiega by zamiast bredni o zamachu Putina, do polskiej opinii publicznej dochodziły prawdziwe i potwierdzone wiadomości dlaczego gen. Błasikowi i kapitanowi Pietrasiukowi tak bardzo zależało na spełnieniu ''życzenia'' Lecha Kaczyńskiego o planowym wylądowaniu w Smoleńsku. Pierwszy był nie tylko wdzięczny prezydentowi za pozostawienie go na stanowisku Dowódcy Lotnictwa, ale także świadomy, że wyłącznie od życzliwości Lecha Kaczyńskiego zależy jego przeniesienie do niezwykle nobilitującej służby w strukturach kierowniczych NATO. Kpt. Protasiuk natomiast chciał tym lotem dosłużyć się stopnia majora oraz stanowiska dowódcy elitarnej eskadry w spec-pułku ( w momencie lotu był tylko pełniącym jego obowiązki ). Obydwaj nie chcieli dołączyć do grupy pilotów z którymi Lech Kaczyński ''jeszcze się policzy'', a jak już, to na pewno pozytywnie w formie wdzięcznej gratyfikacji, a nie karnej dymisji. Ewidentnie zaryzykowali własne ( i nie tylko własne ) życie w imię absolutnie źle pojętej lojalności i chęci dalszej kariery. Tak doszło fizycznie do katastrofy smoleńskiej.

 

       W książce płk Latkowskiego jest pełne kompendium wiedzy ''technicznej'' co, jak i dlaczego, pokazujące jak błędne decyzje polityczne Familii Kaczyńskich zamieniły się w śmierć i tysiące ludzkich tragedii. Autor fachowo udowadnia to, co jako kompletny laik wydedukowałem wkrótce po katastrofie ( ''Dlaczego spadł Tupolew'' ). Katastrofa Tupolewa nastąpiła nie w Smoleńsku, ale z chwilą jego startu z Warszawy do czego ze względu na obowiązujące procedury i przepisy absolutnie nie miało prawa dojść. Pomimo tupania nogami przez Kaczyńskich i gardłującego w ich imieniu gen. Błasika wydającego pilotom ''rozkazy'', mieli oni pełne prawo opuścić kokpit i odmówić poprowadzenia lotu. Prosto z samolotu powinni udać się do dowódcy pułku. Tam powinien natychmisat pojawić się minister obrony narodowej Klich, Marszałek Sejmu Komorowski, Prokurator Generalny RP z policją, oraz Naczelny Prokurator Wojskowy z żandarmerią.

 

       Winni przestępczych nacisków, które wówczas wyłącznie ''mogłyby'' doprowadzić do tragedii, powinni zostać na miejscu zatrzymani niezależnie od zajmowanych stanowisk, pozbawieni ich w możliwie najszybszym, ale zgodnym z prawem trybie ( także chronionych immunitetem ) i postawieni przed Sądem za przestępstwa kryminalne. Zamiast tego wariantu dość wstydliwego, szokującego i przewracającego polską scenę polityczną, mieliśmy pogrzeby i sromotę narodową. A do dzisiaj farsę urządzaną przez Familię Kaczyńskich usiłującą zrzucić winę jak zwykle na innych. Niestety bardzo pomógł jej w tym tchórzliwy i zdemoralizowany polski Kościół, a zwłaszcza kardynał Dziwisz namaszczając Lecha Kaczyńskiego na Wawel jeszcze przed zakończeniem prokuratorskiego śledztwa, mogącego uczynić go osobą najbardziej odpowiedzialną za masakrę 96 osób.

 

       Przestępca ma prawo chronić własną głowę przed scigającą go policją – takie jego ''dobre'' bandyckie prawo, dlatego bardziej w tej grze rozumiem Kaczyńskich niż Tuska. Premier niestety ściąga polityczne nieszczęście nie tylko na siebie. Zamiast chronić polskie społeczeństwo w ramach nie tylko swoich praw ale przede wszystkim obowiązków, wciągnął je do smoleńskiej hucpy licząc, że w listopadzie wybierzemy go ponownie jako mniejsze zło.

 

       Może jeszcze tym razem tak, ale wyłącznie pod warunkiem, że wcześniej podpisze on z narodem kontrakt i przysięgnie wraz z prezydentem przed Zgromadzeniem Narodowym na tekst Konstytucji 3 maja, że w miesiąc po wygranych przez PO wyborach zamiotą do czysta tę stajnię Augiasza z wszelkiego ( uczciwszy uszy purystów językowych ) politycznego gówna i nigdy więcej nie wspomną słowem o katastrofie smoleńskiej.

 

 

polski spirit

 

p.s.

dziękuję mojemu Przyjacielowi, byłemu wieloletniemu pilotowi 36 spec-pułku za cierpliwe, dokładne, a przede wszystkim kompetentne i fachowe wyjaśnienie przyczyn, przebiegu i skutków katastrofy.

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości