Pojawiły się już głosy, a przynajmniej jeden głos, że przyczyniłem się do odwołania konfy na UKSW mającej zajmować się, od strony naukowej oczywiście, kwestią homoseksualizmu. Ale to nie moja wina! Jestem orędownikiem wolności badań naukowych prawie tak wielkim, jak Jan Pospieszalski, który niegdyś nasmarował list otwarty w obronie swobody badań naukowych. Zbiegło się to wydarzenie z powstawaniem pracy Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckieicza, ale jestem pewien, że apel o wolność badań nie był skierowany przeciwko Wałęsie, ale dotyczył również swobody badań nad zarodkowymi komórkami macierzystymi. To tak na marginesie. Nie byłem przeciwny organizowaniu konferencji o homoseksualistach. Rektor musiał mnie źle zrozumieć, kiedy odwoływał konferencję. Ja tylko chciałem, żeby podobna konferencja naukowa odbyła się w kwestii katolicyzmu. Dzisiaj wymyśliłem również, że powinna się odbyć konferencja dotycząca leworęcznych i ich dysfunkcji społecznych. Wiem co to znaczy – sam jestem leworęczny i wiem jak trudno jest używać nożyczek. Z pewnością nie jest to normalne, żeby komuś trudność sprawiało używanie nożyczek. Albo granie w gałę lewą nogą. A na gitarze? Przecież jak to wyglądało jak Hendrix miał potencjometry i fenderowską skarpetę zawiniętą do góry. Może również wśród leworęcznych jest więcej pedofili, albo erotomanów. Taki Cliton np.
Rektor UKSW odwołując konferencję, zapewne świadomie, dał do ręki karabin wszelkiej maści bojownikom o wolność i demokrację, którzy sprzeciwiają się tyranii poprawności politycznej. Mit męczenników z Koła Naukowego Myśli Politycznej i Prawnej, którym media zatkały usta będzie rozprzestrzeniał się jako kolejny dowód na upadek idei wolności wypowiedzi.
Trochę żałuję, że konferencja nie odbędzie się na UKSW. Ci, którzy się interesują zdanie na temat placówki mają wyrobione. Nie słynie ona z doborowej kadry, ani ze znacznego wkładu w polską naukę. Konferencja mogłaby się sobie odbyć bez podsycania obsesji demiurgiczności Wyborczej. To, że uniwersytecka konferencja o gejach z religijnego, etycznego i naukowego punktu widzenia trąci myszką, mówiąc eufemistycznie, nie znaczy, że powinno się ją usuwać z murów.
Placówki naukowe powinny wiedzieć, że pewnymi kwestami takimi jak zasadność przyznania praw wyborczych kobietom, czy czarnym, szkodliwości masturbacji, już dzisiaj się nie zajmujemy. Jesteśmy o level wyżej. Ale jeśli tego nie wiedzą, co cóż- błądzić rzecz ludzka. Jeżeli rektor od początku nie zauważył, że konferencja jest jakaś taka nie tego, to powinien odważnie stawić czoła "naciskom".
Pojawiają się więc przynajmniej trzy istotne kwestie. Po pierwsze, że władze uczelni nie widzą nic niedzisiejszego, że tak powiem, w ganianiu czarownic. Po drugie, że ulegają presji medialnej, albo, co byłoby gorsze, cynicznie wykorzystują ją do warowania swojej twierdzy. I po trzecie, że rośnie kolejny samograj - miejski mit o tych, którzy ośmielili się stawić czoła poprawności politycznej.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka