Po mojej ostatniej wtopie z wpisem oskarżającym Gniewomira o stosowanie podwójnych standardów zdałem sobie sprawę, że zanim zostanę Glogerem śledczym muszę jeszcze poćwiczyć. Mówiąc ściśle wtopą we wpisie były tylko pretensje do autora, że broniąc anonimowości blogosfery sam ujawnia imiona i nazwiska tych, którzy zostali z salonu wykopani. A może to aż, bo owe rozważania zajęły ponad połowę wpisu. Tą drugą połowę (mniejszą), związaną z wyrzucaniem z salonu za reklamy podtrzymuję. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszelkie żałuję a ciebie ojcze duchowny proszę o pokutę i rozgrzeszenie.
Czasami na onetowych wiadomościach pojawiają się ciekawe tytuły typu: „Wiadomo czy w Polsce pojawił się H1N1”, „Jest decyzja dotycząca Polaka, który ma zostać szefem tego i tamtego”. Po tych tytułach można spodziewać się, że w tekście nie będzie nic sensacyjnego. Nie ma wirusa, Sikorski nie został premierem światowego rządu. Nie można napisać rozstrzygnięcia od razu, bo nikt nie zajrzy w newsa. Takie tytuły, to tylko zajawka do newsa. Mają one za zadanie złagodzić przekaz. Trochę go rozmyć, rozwodnić. Dzisiaj Onet rozmywa troszku tym właśnie sposobem jeden ze swoich newsów. „Eksperci: oto zwycięzca wojny PO i PiS w TV”. A takiego newsa trzeba trochę rozmyć, bo zwycięzcą okazuje się PiS. Wyobrażam sobie, że gdyby zwyciężczynią okazała się PO, to tytuł brzmiałby trochę inaczej np. „Eksperci: PO zwycięzcą wojny z PiS”. Zapewne nawet nie byłoby nakreślenia pola walki, jakim w tym wypadku jest „TV”. Onet musi szanować nerwy swoich czytelników, gdzie każda sonda wskazuje na to, że PO popiera 130% internautów.
Onet pisze:
„Dziennik "Polska" zapytał znawców o wrażenia z kampanii telewizyjnych PO i PiS. I choć wskazują oni na partięJarosława Kaczyńskiego jako zwycięzcę tej wojny, to jednak cała kampania należy do PO.”
Wiadomo, ale jednak nie tak do końca wiadomo. Bo PiS wygrał w TV, choć…
Nie to żebym się dziecinnie podniecał, że złe media łżą, są knajackie, kreują sztucznych liderów, są tuskofilne, antypolskie, oblepione agenturą sowiecką etc. To domena aferologów, których rynek w Polsce jest tak nasycony, że nie da się żyletki włożyć. Zabawne jest jednak przyłapać kogoś na takiej głupotce.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka