Na Salonie często przewijają się motywy rocznicowe. Powstania, rocznice agresji, piętnastej zdrady i siedemdziesiątego czwartego przegranego aktu „rozumnych szałem”. O dzisiejszej, chyba nie będzie przesadą, jeżeli użyję tych słów, najdonioślejszej dacie dla ludzkości, zawisła na salonie tylko jedna notka.
Stefan Opara pisał, że preferowana przez Polaków pamięć, to pamięć po nieudacznikach. Po niemożliwych do wygrania bitwach, powstaniach i samobójczych zrywach. Coś zaczęło chyba się ruszać A.D. 2009; 20 lat po. Jeśli więc czcimy, czy choćby wspominamy wydarzenia odmierzając kolejne dekady, czując w jakiś sposób więź z „uczestnikami historii”, to wypadałoby wspomnieć i o lądowaniu na Srebrnym Globie. Jeśli czujemy się, jako Polacy, spadkobiercami tradycji Kopernika, to jako ludzie powinniśmy się czuć spadkobiercami Neila Armstronga. Od 40 lat wiemy jak wygląda Ziemia z perspektywy człowieka, który postawił mały krok, zmieniając niniejszym postrzeganie całej ludzkości.
Transmisję z ówczesnych wydarzeń śledziło na ekranach telewizorów ponad miliard ludzi na całym świecie. Wydarzenie stało się jednym z pierwszych wydarzeń globalnych, które poruszyły masową wyobraźnię. Było ono protoplastą pogrzebu Jacksona i Live Aid, tylko w przeciwieństwie do nich, było naprawdę ważne.
Mam wrażenie, że pole pamięci w Polsce zakreślane jest nie przez wagę wspominanych wydarzeń, tylko przez polityczną afiliację wspominającego. Wspomnienia Polaków są zajadłe, gorzkie i dotyczą spraw tak tragicznych, jak mało ważnych.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura