To były ostatnie słowa pilota samolotu Concorde linii Air France, który dokładnie 10 lat temu, 25 lipca 2000 roku, rozbił się 2 minuty po starcie z lotniska Charlesa de Gaulle'a. W katastrofie zginęło 100 pasażerów maszyny, 9 osób załogi oraz cztery osoby (w tym dwie Polki) znajdujące się w hotelu "Les Relais Bleus", na który runął Concorde.
Jak ustalono, bezpośrednią przyczyną tragedii było najechanie przez maszynę przy prędkości około 300 kilometrów na godzinę na pasek metalu leżący na pasie startowym. Odpadł on od wcześniej startującego samolotu. Spowodowało to pęknięcie opony, której fragmenty uderzyły w dolną część skrzydła rozrywając zbiornik z paliwem. Wybuchł pożar, ale samolot przekroczył już prędkość przy której można było przerwać start i hamować.
Pilot poderwał maszynę. Moc obu lewostronnych silników była jednak zbyt słaba, by kontynuować lot. O 16.44:31 zakończył się zapis czarnych skrzynek.
Śledztwo w sprawie wyjaśnienia przyczyn tej tragedii trwało ponad 4 lata. Raport końcowy opublikowano 14 grudnia 2004 roku.
Inne tematy w dziale Kultura