Ja bym dyskutowała, czy wola jest kiedykolwiek wolna, jesteśmy więźniami środowiska i uwarunkowań psycho-fizycznych. Można mówić o częściowej wolności woli, o wolności ograniczonej. Uważam, że błędnie przyjęto, że człowiek wolny realizuje się w zgodzie z JA, to podejście wyklucza stwierdzenie, że to JA jest zniewoleniem.
Wolność woli wymagałaby podejmowania każdorazowo decyzji, w sytuacji, gdy każda decyzja byłaby jednakowo prawdopodobna. A tak nie jest. My zanurzeni jesteśmy w kontekście, w granicach którego wybieramy. Kontekst buduje nasze reprezentacje umysłowe, które wspomagane przez emocje kierują wyborem. Religia też jest kontekstem.
Nie możemy mówić o pełnej wolnej woli, ale możemy mówić o uwalnianiu się z różnych zniewoleń. Praca nad sobą, postępowanie w zgodzie z kodeksem pozwala uwalniać się od słabości, które po pewnym czasie treningu zostają przezwyciężone, i nie wymuszają naszych wyborów.
Nie jesteśmy wolni i nigdy nie będziemy, ale możemy stale się uwalniać z różnego rodzaju zniewoleń. Najtrudniejszym do porzucenia zniewoleniem jest JA.