Jako pierwszy pogratulował Ahmadineżadowi „zwycięstwa wyborczego “- wenezuelski Chavez, zaraz potem zziajani islamiści z Hezbollahu i Hamasu; na ulicach Teheranu huczało już wtedy od okrzyków We Want Freedom - skandowanych przez zwolenników reformisty Musawiego. Dziś rano wydawało się, że protesty ucichły, ale pod wieczór nasiliły się znowu.
W światowym necie pojawiło się już pojęcie zielonej rewolucji - młodzi przeciwnicy ajatollahów chodzą w zielonych chustach, zasłaniając twarze przed policją i „strażnikami rewolucji“. Jest to kolor islamu, ale demonstranci twierdzą, że oznacza też nadzieję. Na Musawiego głosowały masowo kobiety, widząc w nim nadzieję na równouprawnienie.
To nieprawda, że za Ahmadineżadem opowiedziały się milionowe tłumy ciemnych wieśniaków To właśnie wiocha irańska cierpi najgorszą biedę wskutek opętańczej polityki mułłów i tam ludzie Musawiego od dawna namawiali do masowego udziału w głosowaniu. Dlatego frekwencja przy urnach przekroczyła 80%, ale biedacy nie głosowali na „Ahmadiego“.
Ajatollahowie bez trudu mogą poradzić sobie z ulicznymi zadymami czy nawet próbami zbrojnego odsunięcia ich od żłobu. Boją się jednak, przyznając to bez ogródek, zatokowej... odmiany aksamitnej rewolucji, w której Husajn Musawi mógłby odegrać rolę irańskiego Gorbaczowa. Na razie nie wiadomo oczywiście, czy on sam do takiej roli się przymierza.
W Izraelu jest paru pracowitych ekspertów od Iranu, utrzymujących kontakt z mieszkańcami „republiki islamskiej“. Wszyscy „iranolodzy“ twierdzą zgodnie, że wybory zostały na chama sfałszowane; ich zdaniem - jest to typowa „kultura klamstwa“. Mułłowie zastosowali metodę fotoshopu, jak niedawno z rakietą balistyczną, ktorej nie udało im się odpalić.
Dzisiejszy NYT pisze, że Biały Dom nadal chce nawiązywać dialog z ekipą Ahmadineżada. Rzecz jasna Obama nie może w tej chwili niczego innego „chcieć“, bo na tym opiera się cała jego nowa polityka wobec półksiężyca. Możliwe, że ma nadzieję, iż rozmowy z osłabionym „Ahmadim“ mogą okazać się łatwiejsze niż z jego poprzednim wcieleniem.
W 1993 roku Izrael też miał taką nadzieję, ratując od upadku Arafata, osłabionego wskutek I wojny w Zatoce - i zawierając z nim niewydarzone układy pokojowe (Oslo). Czyżby teraz z kolei zanosiło się na potężną wpadkę Baracka Husajna Obamy, której nie zatuszuje żaden fotoshop.
STARAM SIĘ GADAĆ DO RZECZY.
Opublikowałem powieści „ GRUPY NA WOLNYM POWIETRZU ” (Świat Literacki, W-wa 1995 i 1999) i „ STREFA EJLAT ” (Sic!, W-wa 2005); tom opowiadań ” TEN ZA NIM ” (Świat Literacki, W-wa 1996); ” WZGÓRZA KRZYKU” (Świat Literacki, W-wa 1998) - zbiór reportaży i wywiadów zamieszczanych w latach 90. w GW i tygodniku Wprost; „WŁAŚNIE IZRAEL” (Sic!, W-wa 2006) - wywiad-rzeka o Izraelczykach. “ TSUNAMI ZA FRAJER. Izrael - Polska - Media” (wyd. Sic!, W-wa 2008) - zbiór felietonów blogowych, zamieszczanych w portalach: wirtualnemedia.pl i salon24.pl.; פולין דווקא (Właśnie Polska)- reportażowa opowieść o Polsce z rozmowami o kulturze - Jedijot Sfarim, Tel Awiw 2009; WARSZAWSKI BEDUIN (Aspra-Jr, W-wa 2012)- biografia Romana Kesslera. @ ZDZICHU: WITH A LITTLE HELP OF HUMAN SHIELDS. Spiro Agnew: The bastards changed the rules and didn’t tell me. I LOVE THE SMELL OF NAPALM IN THE MORNING (Apokalipsa teraz). "Trzeba, żeby pokój, w którym się siedzi, miał coś z kawiarenki" (Proust). MacArthur: Old soldiers never die; they just fade away. Colombo: Just give me the facts. "Fuck the Cola, Fuck the Pizza, all we need is Slivovica". Viola Wein: Lokomotywa na Dworcu Gdańskim nie miała nic wspólnego z wierszem Juliana Tuwima.
FUCK IT! AND RELAX (John C. Parkin)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka