Wojująca pacyfistka Rajkowska - ta od palmy w Wawie - chce przerobić komin fabryczny w Poznaniu na wolnostojący minarecik. Olśnienia doznała, wpatrując się kreatywnie w odrapany minaret z megafonami dla muezzina w palestyńskim Dżeninie na Zachodnim Brzegu. Stamtąd przybywały do Izraela samobójcze misiaczki płci obojga w A.D. 2002.
Rajkowska rozśmieszyła mnie już dawniej, gdy - w ramach Sezonu Polskiej Kultury w Izraelu (08/09) - chciała stawiać „antysyjonistyczne” instalacje w centrum Tel Awiwu. W odróżnieniu od palmy - minaret nie zostanie zbudowany z plastiku czy innego siliconu, lecz z kamienia gwarantujacego odpornośc na wandalizm i kapryśne skoki ciśnienia.
Sprawy islamskie inaczej wyglądają w Paryżu, gdzie Sarkozy ostro obsobaczył burki. Wyszło też na jaw zaraz potem, że - chcąc zapobiec ewentualnym zadymom arabskim - skrytykował szefa MSZ Izraela, Awigdora Liebermana, przyrównując go do Le Pena. Podobno radził Bibiemu Netaniahu, żeby się go pozbył i zastąpił panią Cipi Liwni.
W Izraelu, poza wyrwanymi z niebytu wyrobnikami lewicy, arabskim deputowanym Tibim i gazetką Haarec - słowotok Sarkozy’ego wywolał reakcje nieprzychylne. Z drugiej strony okazało się, że zwody Sarko nie zmyliły islamistów, którzy ustami jednego z brygadirów al-Kaidy zapowiedzieli, że nie puszczą płazem zniewagi uczynionej burce.