Dokumentalny film „Betar” opowiadajacy o konserwatywno-narodowym ruchu żydowskim w IIRP - może stać się punktem wyjścia do zastanowienia się nad sielankową polsko-żydowską historią. Istnienie wyłonionego z Betaru ŻZW - uczestniczącego obok ŻOB w powstaniu w getcie warszawskim - było od dziesięcioleci tzw. białą plamą nie tylko w Polsce, lecz także w Izraelu.
W Polsce do zatajenia prawdy historycznej o ŻZW przyczynili się nie tylko peerelowscy historycy, lecz także nie żyjący już bundowiec Marek Edelman, traktowany jak ikona wszechwiedzy o powstaniu. Nie chce mi się już gadać o tym facecie, którego maniacki antyizraelski bełkot przejmował mnie zawsze głęboką niechęcia. Izraelczycy odpowiadali mu pięknym za nadobne.
Mój dziadek Nahum Nir (Rafalkes), który był jednym z sygnatariuszy izraelskiej Deklaracji Niepodległości - w dzieciństwie jeździłem do niego na wakacje z Polski do Izraela - lubił mawiać, że bundowcy są gorsi nawet od komunistów*.. Problem z ŻZB w Izraelu polegał na tym, że np. w Jad Waszem przez wiele lat dominowali historycy z Polski z podobnego rozdania.
Ja sam o ŻZW nie wiedziałem nic, dopóki Mosze Arens nie zaczął się tym zajmować**. Film „Betar” przełamujący tabu o tym rewizjonistycznym ruchu i prawicowych bojowcach żydowskich, którzy na pl. Muranowskim walczyli pod flagami - polską i izraelską - jest oczywiście cholernie ważnym wydarzeniem. Niezależnie od tego, że maniera gadających głów lekko się przeżyła...
Nie przemawia do mnie argument reżysera Roberta Kaczmarka, że w 50-minutowym dokumencie nie miał czasu, żeby przedstawić prawdziwe tło historyczne, na którym wyrósł konserwatywno-narodowy ruch żydowski w międzywojniu. Trzeba było zastosować nowsze techniki, zwiększyć tempo, pokazać miejsca wydarzeń etc. - film dotarłby też do młodszych widzów.
Powstanie Betaru i jego związki z ideą legionową były odpowiedzią na potworną erupcję antysemityzmu w Polsce w latach 20-30., zwłaszcza po śmierci marszałka Piłsudskiego. To nie tak, że „endeckie mordy” zapałały nagle niepohamową miłością do ludu mojżeszowego - oni chcieli wykopać Żydów do Palestyny, a Betar właśnie do tego przygotowywał młodzież...
Był to więc dosyć dziwny melanż i dziwny paradoks, którego zwieńczeniem były potem „dwie flagi” nad walczącym gettem, których przestraszył się Stroop. Mnie interesuje to dodatkowo, gdyż naturalnymi sojusznikami Izraela w Europie i w Stanach - stają się teraz środowiska konserwatywne.
@
OFF-TOPIC... Ze względów ogólnoedukacyjnych - tudzież dla równowagi psychicznej - chętnie ujrzałbym dokumentalne dokrętki z jakimiś fajnymi weteranami pałkarstwa z ONR - a potem można by pogadać z normalnymi ludźmi w Polsce przy dobrze schłodzonym C2H5OH niekoniecznie koszernym.
@
*Pisałem o tym już kiedyś: http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/129677,edelman-antybohater
**książka „Flagi nad gettem” wydana w Izraelu w 2009. i przetłumaczona na polski przez Michała Sobelmana.