Eli Barbur Eli Barbur
153
BLOG

Kraków-Wajda (frag. 11)

Eli Barbur Eli Barbur Polityka Obserwuj notkę 28

W 1969 roku zrobił Pan film „Wszystko na sprzedaż”, zresztą mój ulubiony. Tam była jakaś ogromna rozpacz późnogomułkowska, taki rozmyty nastrój beznadziei  - czy to było robione świadomie?  

Tak, to było zamierzone, to wypływało jakby z nas wszystkich, z aktorów, z którymi pracowałem, ze scenariusza... Zmienił się już wtedy świat filmu. Zaczęliśmy oglądać francuską nową falę, która zresztą, moim zdaniem, została zrobiona przez polskie kino. Przecież  film Tadeusza Konwickiego Ostatni dzień lata to jest film francuskiej nowej fali jak żywy. Ale nikt Konwickiego nie potrafił dalej naśladować, a on sam robił niewiele filmów i trzeba było czekać aż do nowej fali francuskiej, żeby się zorientować, że właśnie chodzi o te prywatność.  

I ta prywatność, która normalnie nie wkraczała do naszych filmów, bo nigdy nie robiliśmy filmów o sobie; to zawsze były filmy o kimś innym. I nagle  okazało się, że ci którzy robią filmy mogą mówić o sobie, mogą opowiedzieć coś o sobie, to wtedy jakby zaistniało. Poza tym, zdawaliśmy sobie sprawe, że już nie przebijemy się z żadnym politycznym tema tem pod koniec lat 60. w Polsce. I nagle śmierć Cybulskiego – film o tym, że go nie ma i że nam go brakuje, wszyscy, aktorzy i rezyserzy, go szukają, nasze życie prywatne; robimy jakąś rekonstrukcję.  

Robiłem ten film z wielką satysfakcją, choć  aktorzy wcale się nie palili do takiego otwarcia, do takiego ekshibicjonizmu. To był właściwie film, w którym większośc aktorów opowiadała swoimi słowami, że nie ma już takiego kogoś jak Zbyszek Cybulski.  To jest jedyny scenariusz, który ja napisałem sam, bo zdawałem sobie sprawe, ze musi być osobisty. Był nawet moment, że sam miałem zagrać tego reżysera. Z różnych powodów tego nie zrobiłem, grał Andrzej łapicki. Też sobie cenię  ten film, który się pojawił niespodziewanie, jako głos całej grupy ludzi. 

Cofnijmy się do odwilży 1956. Socrealizm musiał was przecież lekko zamrozić... Jak to sie stało, że  mogliście zaraz po zmianie sytuacji dołączyć do światowego kina? Pojawiła się wtedy cała grupa reżyserów. 

Tak, i to w większości z łódzkiej filmówki i to jest paradoksalne. Z jednej strony- oczywiście marksizm, leninizm, socrealizm - ale z drugiej strony- naszym profesorem był Jerzy Toeplitz, który mówił wszystkimi językami i był prawdziwym Europejczykiem, a przed wojną był też doradcą Kordy w Londynie, tego wielkiego producenta. Wiedział, jak świat wygląda. Był zaprzyjaźniony z wykładowcą historii filmu w szkole paryskiej i ten dał mu komplet filmów awangardy. Poznaliśmy całą awangardę do lat dwudziestych i trzydziestych, kino niemieckie ekspresjonistyczne i masę innych filmów.   

Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałem do Cannes, to potem, po Kanale, który został nagrodzony na festiwalu - w Paryżu spotkałem Romka Polańskiego, który mówi: „Ty, załatwiłem, że w filmotece paryskiej pokażą nam te filmy, których nie widzieliśmy w szkole”. I myśmy je obejrzeli. Oni się bardzo ucieszyli - przyjeżdżają młodzi reżyserzy zza żelaznej kurtyny... Orientowaliśmy się więc dobrze, zreszta włoskie kino neorealistyczne szło normalnie w dystrybucji - Złodzieje rowerów, Rzym, miasto otwarte 

To wszystko nam w jakiś sposób uświadomiło, że w kinie, jeśli mamy coś powiedzieć i zaistnieć – główną rzeczą nie będą zmagania formalne. Jak się zobaczyło w takim stężeniu awangardę lat dwudziestych i ekspresjo nistyczne kino niemieckie, to można było mieć wrażenie, że już wszystko w tej sprawie zostało zrobione. Wielkim atutem było dla nas to, że równocześnie nasi pisarze jeszcze w czasie wojny, w czasie okupacji niemieckiej  pisali utwory, które były naszym tematem.  A myśmy chcieli opowiedzieć światu o tych przeżyciach wojennych, o tym co się tu dzieje i nie byliśmy w tej sytuacji, w jakiej są teraz nasi młodsi koledzy- że jak sam nie napiszesz scenariusza, to nie będziesz miał filmu.  

Polska literatura współczesna poszła w inną stronę, uzyskała wolność, wolność od wszystkiego. Literatura zajmuje się językiem, twórczością literacką, a nie opowiada o tym, co się tutaj dzieje; jak ten kraj się przemienia, dlaczego pewnie pozostałości są nie do zwalczenia; jak to jest, że tu się żadna grupa polityczna nie utrzymuje, tylko za każdym razem Polacy szukają kogoś innego, kto ma ich reprezentować. Nie ma literatury na ten temat i dlatego nie ma filmu. Myśmy byli w dużo lepszej sytuacji, dlatego, że pisarze pisali o tym samym, co myśmy chcieli przedstawić na ekranie. Mieliśmy sojuszników.  

@

Kolejny 11.  fragment   -  z mojej nowej książki pt. Dawka Polin (Właśnie Polska), która ukaże się w 2009 r. - w Izraelu i w Polsce. Jest to reportażowy  przewodnik - Kraków, Warszawa,  Łódź, Gdańsk - tworzący platformę do rozmów z  20 świetnymi ludźmi  m.in. o tym,  jak polska kultura przeszła przez  czasy komuny.  

@

Moi Rozmówcy w kolejności, w jakiej występują w książce.  

Kraków - Andrzej Wajda, Wojciech Ornat, Janusz Makuch, Andrzej Mleczko @ Warszawa - Józef Hen, Piotr Paziński, Mateusz Werner, Andrzej Rottermund,  Mirosław Pęczak, Rafał Grupiński, Elżbieta Rottermund, Paweł Dunin-Wąsowicz, Czesław Bielecki, Jan Kłossowicz @ Łódź - Jerzy Kropiwnicki, Jacek Petrycki, Zbigniew Rybczyński @ Gdańsk - Paweł Huelle, Mieczysław Abramowicz, Lech Wałęsa.      

Eli Barbur
O mnie Eli Barbur

STARAM SIĘ GADAĆ DO RZECZY. Opublikowałem powieści „ GRUPY NA WOLNYM POWIETRZU ” (Świat Literacki, W-wa 1995 i 1999) i „ STREFA EJLAT ” (Sic!, W-wa 2005); tom opowiadań ” TEN ZA NIM ” (Świat Literacki, W-wa 1996); ” WZGÓRZA KRZYKU” (Świat Literacki, W-wa 1998) - zbiór reportaży i wywiadów zamieszczanych w latach 90. w GW i tygodniku Wprost; „WŁAŚNIE IZRAEL” (Sic!, W-wa 2006) - wywiad-rzeka o Izraelczykach.  “ TSUNAMI ZA FRAJER. Izrael - Polska - Media” (wyd. Sic!, W-wa 2008) - zbiór felietonów blogowych, zamieszczanych w portalach: wirtualnemedia.pl i salon24.pl.; פולין דווקא (Właśnie Polska)- reportażowa opowieść o Polsce z rozmowami o kulturze - Jedijot Sfarim, Tel Awiw 2009; WARSZAWSKI BEDUIN (Aspra-Jr, W-wa 2012)- biografia Romana Kesslera. @ ZDZICHU: WITH A LITTLE HELP OF HUMAN SHIELDS. Spiro Agnew: The bastards changed the rules and didn’t tell me. I LOVE THE SMELL OF NAPALM IN THE MORNING (Apokalipsa teraz). "Trzeba, żeby pokój, w którym się siedzi, miał coś z kawiarenki" (Proust). MacArthur: Old soldiers never die; they just fade away. Colombo: Just give me the facts. "Fuck the Cola, Fuck the Pizza, all we need is Slivovica". Viola Wein: Lokomotywa na Dworcu Gdańskim nie miała nic wspólnego z wierszem Juliana Tuwima. FUCK IT! AND RELAX (John C. Parkin)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka