"Szkolimy się do walki nie po to, by urządzać defilady, ale po to by toczyć w przestrzeni publicznej boje. W tym boju ktoś zginie, ktoś dostanie solidny łomot, ktoś upadnie i unurza się w błocie, ktoś się przestraszy i ucieknie, a ktoś zdradzi i przejdzie na stronę wroga. Ważne jest, by reszta zwycięsko pomaszerowała dalej. Również przez świat mediów, bo one są niezbywalną częścią naszej rzeczywistości."
Panowie George Lakoff (Official) i Mark Johnson napisali niegdyś bardzo ważną dla językoznawstwa pracę: "Metafory w naszym życiu". Tytuł oryginalny jest zdecydowanie trafniejszy, zwłaszcza kiedy konfrontujemy go z powyższymi słowami Pana Winnickiego:Metaphors We Live By. Panowie sporo uwagi poświęcają metaforom batalistycznym i analizują ich wpływ na odbiór naszych wypowiedzi a także w jaki sposób mogą one "zmieniać rzeczywistość". Całe szczęście, że zapewne wypowiedzi Pana Winnickiego do nich nie dotrą, bo zapewne musieli by napisać jakiś sequel...
Jak bardzo upośledzone trzeba mieć funkcje poznawcze, aby mówiąc o wizytach w Polsat News używać takich metafor? Język jakiego używamy określa to jak jesteśmy postrzegani. Zapewne nawet w większym stopniu niż komunikat, który za pomocą tego języka wyrażamy. Robert Winnicki taką patetyczną batalistyką w najbardziej prozaicznych sytuacjach, wytrwale pakuje RN w brunatne fraczki.
Pomijam już niesłychane wręcz możliwości do wyrywania poszczególnych zdań z kontekstu i sugerowanie, ze RN chce wyjść na ulice z karabinami.
/I.Ż.
