xiazeluka xiazeluka
58
BLOG

Wolność = nierówność

xiazeluka xiazeluka Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

Na początek skład potraw, które będę konsumował:
 
WOLNOŚĆ – możliwość jednostki do podejmowania suwerennych wyborów.
 
RÓWNOŚĆ – utopia w formie arbitralnie narzucanych ograniczeń na wolność jednostki.
 
Przykładowe menu:
 
Każdemu WOLNO zgłosić się do sekcji koszykarskiej w klubie sportowym. Nie każdy zostanie przyjęty, nie każdy przyjęty zostanie gwiazdą NBA – NIERÓWNOŚĆ.
 
I.                    Czy jest tu w ogóle problem?
 
Z punktu widzenia wolnościowego – nie ma, samo pytanie jest absurdalne. Jednostka zapragnęła pooddawać się pasji wrzucania gumowego pęcherza do metalowej obręczy z zepsutą siatką, dostała szansę na zaprezentowanie swojej przydatności i albo jej się udało, albo nie. To udało/nie udało wynikać może z rozmaitych przyczyn – wrodzonych zdolności, ponad standardowego wzrostu, upartej pracowitości, lepszej sprawności fizycznej. Nie ma reguł – 150-centymetrowy kurdupel, rzucający tyłem i z zamkniętymi oczami kosze z każdego punktu boiska może być lepszym zawodnikiem od 3-metrowego dryblasa, któremu zbyt długie nogi się plączą i supłają. Niczyjej krzywdy tu nie ma.
 
II.                  Towarzysze lewicowcy protestują:
 
a)    szanse powinien mieć każdy
 
Samo oświadczenie woli w postaci zgłoszenia akcesu do sekcji koszykówki to za mało, twierdzą, ponieważ tak proste rozwiązanie premiuje wyższych, szybszych, sprawniejszych, utalentowanych – a to krzycząca nierówność. Równo będzie wtedy, kiedy niżsi, wolniejsi, inwalidzi i niedorozwinięci umysłowo dostaną takie same szanse, co w praktyce przekłada się na określone premiowanie tych drugich (niższych się rozciągnie/wyższych się przypiłuje, wolniejszym zapewni się trening sprawnościowy/szybszym się go odmówi, inwalidom przyzna się prawo do trzymania piłki pod pachą/zdrowym zabroni się odbierać jej kalekom, debilom każdy niecelny rzut będzie się punktować za trzy etc.).
 
Brzmi to cokolwiek niepoważnie, prawda? To ciekawe, ponieważ punkty za pochodzenie, parytety i wyróżnianie przywilejami dyskryminowanych „mniejszości” Lewicy nie bawią. Żądanie obecności 50% kobiet w polityce niczym się przecież nie różni od postulatu obowiązkowego złożenia składu męskiej ekipy koszykarskiej z Marcina Gortata, Lecha Kaczyńskiego, Roberta Biedronia, Kazimiery Szczuki i Stiwiego Łondera.
 
b)    równość to niwelowanie różnic
 
No cóż, przyznają niechętnie towarzysze, ludzie faktycznie nie są tacy sami, różnią się zdolnościami, wykształceniem, miejsce zamieszkania, dostępem do zdobyczy cywilizacyjnych, pochodzeniem środowiskowym i tak dalej. RÓWNO będzie wtedy, kiedy te dysproporcje zostaną zaorane. RÓWNOŚCIĄ w tym przypadku jest zatem NIERÓWNE traktowanie wykształconych i niewykształconych, mieszkańców miast i ludności wiejskiej, dziecka odpowiedzialnych rodziców i sieroty środowiskowej. Czyli nasza sparytetowana drużyna basketu złożona z zawodowca, gnoma, czegoś, feminazistki i niewidomego nie powinna za każdym razem przegrywać z timem zawodowców; w ramach plantowania niezawinionych różnic zbieranina amatorów winna mieć zagwarantowaną pulę zwycięstw nad mistrzami ligi NBA.
 
Znowuż ocieramy się o groteskę, począwszy od koncepcji RÓWNANIA NIERÓWNOŚCIĄ, a skończywszy na podporządkowaniu rywalizacji sportowej urojonej sprawiedliwości (urojonej, ponieważ różnice między zawodowcami a przypadkową grupą zostaną zafałszowane, a nie wyrównane). Rzecz się sprowadza zatem do zaprowadzenia terroru wyrównawczego, sprzecznego z naturalnymi i spontanicznymi ludzkimi reakcjami – skoro mężczyźni wyżsi mają większe powodzenie u kobiet, to WYRÓWNYWANIE RÓŻNIC może polegać wyłącznie na administracyjnym zobowiązaniu niewiast do umawiania się na randki z karłami.
 
c)     równość to także ochrona ekonomiczna
 
Ociosując to stwierdzenie z przytłaczającej sztukaterii pięknych słów, chodzi po prostu o to, aby zabrać bogatym i rozdać biednym. Założenie takie znowuż jest wołaniem nie o RÓWNOŚĆ, lecz o NIERÓWNOSĆ, ponieważ narzędziami prowadzącymi do osłony biednych są podatki progresywne, administracyjnie ustalane ceny, nacjonalizacja, nakładanie większych ciężarów na pracodawcę niż pracownika oraz powszechny haracz płacony przez pracujących na rzecz obiboków.
 
Tak postawiona kwestia przenosi nas w kolorowy świat sprzeczności, absurdów i paradoksów. Zamiast jednak kopać leżącego, warto przypomnieć autentyczną historię pewnego dżentelmena:
 
Dżefrej Arczer w połowie lat 60. był posiadaczem znacznej fortuny. Z dnia na dzień stracił cały majątek w wyniku machinacji giełdowych, stał się bankrutem. Mechanizm oszustwa, które doświadczył na własnej skórze, opisał w powieści pt. „Co do grosza”, która stała się bestsellerem. Ta i następne powieści przyniosły mu sławę i pieniądze. Pod koniec lat 80. Arczer znowuż spadł z wysokiego konia – za nadużycia finansowe i matactwa trafił do więzienia. Siedząc w zakratowanym lochu nie marnotrawił czasu, pisał kolejną przebojową książkę, utrwalając swoją pisarską pozycję. Po wyjściu na wolność nie narzekał na brak gotówki.
 
III.                 Towarzysze lewicowcy nie mają racji
 
Nie mają, ponieważ porywają się z motyką na Słońce. Ludzkość jest zbiorem różnorodnych jednostek, a nie przemysłową taśmą produkcyjną androidów. Bogactwo odmienności napędza rozwój cywilizacji, a nie sztuczne interwencje amatorów RÓWNANIA w dół. Bogacz, idol, posiadacz ajpoda, sława, chęć wybicia się są punktami odniesienia, obiektami i celami dążeń niezważających na środowiskowe uwarunkowania. Urzędowe zaoranie różnic pozbawia ludzi tych punktów odniesienia, odejmuje im motywację. RÓWNO to jest w obozie koncentracyjnym: apele, praca i posiłki o wyznaczonych godzinach, w pozostałym czasie pełna swoboda ograniczona jedynie drutami kolczastymi. No i enkawudziści na wieżyczkach pilnujący, aby nikomu nie wpadło do głowy naruszyć RÓWNOŚCI próbą ucieczki.
 
IV.              Wolność nie potrzebuje równości
 
Nie ulega wątpliwości, że nawet w warunkach pełnej równości Stiwi Łonder traciłby czas w drużynie koszykówki, przez co uszczuplone zostałyby zasoby światowej kultury, natomiast basket niczego by nie zyskał. Gdyby bankrutem Arczerem zaopiekowałaby się pomoc społeczna, to nie miałby powodu, aby pisać książki. Kiedy każdy jest bogaczem, wszyscy są biedni.
xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości