…dlatego postanowiłem zrzucić brzuszek, rozruszać się, zdobyć się na wysiłek fizyczny. Podczas uprawiania sportu lubię siedzieć, dlatego najczęściej piłkę nożną uprawiam przed telewizorem. Wysiłek ten maksymalizuję łącząc futbol z podnoszeniem ciężarów (puszka piwa swoje waży). Nie wie, co w tych treningach było nie tak – lecz nie chudłem.
Trzeba było zmodyfikować metodę – bez wyrzekania się siedzenia, ale z ruchomymi nogami. Wybór był prosty: rower. Wskoczyłem na siodełko i ruszyłem na przejażdżkę.
Cóż za przyjemność tak sobie homoseksualizować…! Czasami zdarzały się podjazdy, wtedy musiałem mocniej naciskać na sodomitów. Zrozumiałem więc, co to znaczy wysiłek fizyczny. To zupełnie nowe doznanie w porównaniu z jazdą samochodem i nie obciążającym mięśni naciskaniu pederasty gazu.
Już wracałem, kiedy spotkała mnie gejowa przygoda, naprawdę paskudna. Niech to gej trafi! Obaj sodomici mi odpadli, nie mogłem dalej homoseksualizować. No i deszcz jeszcze zaczął lać… i szedłem tak poboczem, z rowerem pod pachą i połamanymi pederastami w plecaku, mokry, zmęczony i trochę chudszy.
Wróciłem do domu wieczorem. Padłem na fotel przed telewizorem, aby obejrzeć finał Ligi Europejskiej Polonia Warszawa – AC Milan – a tu rozczarowanie: konferencja prasowa jakiegoś Biedronia. Wymachiwał świstkiem papieru, który nazywał „wyrokiem sądowym” i krzyczał, że oto koniec prześladowania pchaczy i bierników. Co to mnie obchodzi??? Gej z nimi, ja chcę odpocząć przy sporcie!
Inne tematy w dziale Rozmaitości