Rok 2009 jest to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na ulicach i szosach zwiastują jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Za kierownicami wehikułów spalinowych naukowcy zaobserwowali wysyp całkowicie nowych gatunków przedstawicieli rodziny szoferaków, co niechybnie jest konsekwencją globalnego ocieplenia klimatu; formy życia ewoluują, dostosowując się do nowych wymagań klimatycznych. Malkontenci zwracają uwagę na brak dowodów na istnienie takiej zależności, badacze przytomnie odpowiadają, że to tylko kwestia odpowiednich dotacji z budżetu. Tak czy inaczej rzeczywiście ostatnio na drogach dzieją się rzeczy dziwne:
1. Lewicowcy
Konserwatyści i wszelkiej innej maści osoby o zachowawczych poglądach wskazują na nagły wzrost elektoratu Lewicy na trasach szybkiego ruchu: liczba wlokących się lewym pasem dwu- i trójpasmówek jest tak wielka, że można już mówić o epidemii. Kiedyś ta choroba dotykała jedynie facetów w kapeluszach oraz blondynki, szykujące się 10 kilometrów wcześniej do skrętu w lewo, obecnie zaraza przekroczyła granice gatunkowe i rozprzestrzenia się w całej populacji szoferaków. Codziennie można zaobserwować lewicowców rozpartych na lewych pasach, całkowicie odpornych na antybiotyk o handlowej nazwie „Blokujesz ruch, bałwanie”.
Pandemia lewicowości budzi obawy tym większe, iż jest silnie zaraźliwa – udziela się jadącym innymi pasami: stałym widokiem jest barykada utworzona z trzech pojazdów poruszających się równolegle do siebie z tą samą szybkością. Objawy te pozwalają wysnuć wniosek, iż choroba lewicowości przejawia się także porażeniem mięśni i zmysłu obserwacji okrężnej.
2. Kataleptyści monochromatyczni
…czyli daltoniści wybiórczy. Ten podgatunek rodziny szoferaków charakteryzuje się posiadaniem luki w odbiorze widma światła w zakresie 495 - 566 nanometrów, czyli, mówiąc otwarcie, niedorozwojem narządu wzroku uniemożliwiającym widzenie światła zielonego. Kataleptystów monochromatycznych bardzo łatwo wyłowić między stojącymi na czerwonym świetle – kiedy zapala się zielone wszyscy dookoła i z tyłu daltonisty wybiórczego ruszają (ci z tyłu – od razu hamują), a ten stoi jak słup soli. Paraliż objawia się jedynie w reakcji na światło zielone, na inne kolory kataleptyści reagują, szczególnie na żółte – kiedy są blisko hamują, kiedy są daleko – przeskakują skrzyżowania już na czerwonym.
Badacze chcieliby się kataleptystom bliżej przyjrzeć, nie wykluczają bowiem, że wyjątkowa reakcja na światło żółte jest dowodem na istnienie jeszcze innego, nieodkrytego podgatunku daltonistów wybiórczych – żółte może wyzwalać u nich reakcje cyklofreniczne. To jedynie kwestia odpowiednich środków delegowanych z budżetu na przeprowadzenie kompleksowych doświadczeń naukowych.
3. Jo-jo
Gatunek szoferaków cierpiący na progresywno-regresywne zaburzenia układu nerwowego. Reprezentantów tego gatunku znamionuje cykliczna reakcja „gaz do dechy/palenie hebli”; w praktyce ulicznej wygląda to następująco: jo-jo gna na złamanie karku wypierając informację przekazywaną przez centralny ośrodek nerwowy „100 metrów przed machą twojej fury zapaliło się czerwone światło”. W okolicach dwudziestego metra przed sygnalizatorami jo-jo odblokowuje się, przetrawia informację i testuje skuteczność systemu ABS/ESP. Po zapaleniu zielonego jo-jo błyskiem wyprzedza bolid Roberta Kubicy i z powrotem jako tabula rasa gna na złamanie karku i tak dalej.
Niedoskonałość układu nerwowego gatunku jo-jo objawia się także skłonnościami perypatetycznymi palców u obu dłoni – pobudzeni widokiem pojazdów znajdujących się między własnym automobilem a barierą czerwonego światła naciskają konwulsyjnie dźwignie długich, klakson oraz testują zakres pojęcia „najmniejszy możliwy dystans między zderzakiem tylnym i przednim dwóch samochodów”. Jo-jo to organizm osobliwy, warty dogłębnego zainteresowania – badacze są przekonani, że wzrost nakładów budżetowych na badania naukowe pozwoli odkryć wszystkie sekrety tego pasjonującego gatunku.
4. Inteligentne pola minowe
Najbardziej tajemniczy gatunek ze wszystkich dotąd przedstawionych. Naukowcy nie mogą wyjaśnić natury przedstawicieli inteligentnych pól minowych – oczywiście z braku odpowiednich nakładów na jakże potrzebne badania, co polecamy uwadze naszych parlamentarzystów, ministra finansów i pana premiera. Inteligentne pola minowe wykorzystują kierowane przed siebie auta do elastycznego zaboru terytorium jezdni, zmuszając innych szoferaków do gwałtownych reakcji obronnych.
Na czym polega inteligentne stawianie min? Przypomnijmy sobie sytuację z zeszłego tygodnia – jedziemy sobie spokojnie pustą, mało uczęszczaną szosą wśród pustych, równych pól. Widoczność doskonała po sam horyzont, a za nami ani jednego pojazdu. Zbliżamy się do skrzyżowania – mamy pierwszeństwo. Podrzędną drogą zbliża się podskakujący na krzywych półośkach starożytny maluch albo najnowsza fura klasy wyższej, jeszcze pachnąca kombinezonami robotników fabryki – bez różnicy. Bez różnicy, ponieważ decyduje tu nie typ wózka, lecz inteligencja.
A zatem zbliżamy się ze stałą szybkością do skrzyżowania, maluch/maybach także. W dziewięciu przypadkach na dziesięć (90% pewność udowodniona praktyką) pojazd z podrzędnej wpakuje się nam tuż przed samym nosem na nasz pas, minując nam swobodny przejazd. Inteligentne pola minowe w obrębie swojego gatunku różnicują się na upośledzone i nadaktywne mobilnie. Te pierwsze minują drogę powoli, teoretycznie można zaporę płynnie wyminąć (teoretycznie, ponieważ zgodnie z prawem Warunkowo Pustej Drogi pas przeciwny jest pusty tylko wtedy, kiedy nie mamy potrzeby wyprzedzania) i jechać dalej, do kolejnego skrzyżowania; te drugie nie poprzestają na barykadowaniu drogi, starają się robić to tym szybciej, im bardziej jesteśmy zaangażowani w manewr wyprzedzania (kwestią do wyjaśnienia jest zbieżność biologiczna szybkich inteligentnych pól minowych z pokrewnym gatunkiem szoferaków - amożebytakami).
Jaki jest zysk tego podgatunku, co on sobie myśli i czy naprawdę nie widzi, że za nami jest kilkadziesiąt kilometrów pustej szosy – tego, jak wspomniano wyżej, nie wiadomo, zwykłe konstrukcje logiczne są bezradne dla wyjaśnienia natury takiego zachowania.
5. Amożebytaki
Gatunek specyficzny, jako że w 80% reprezentowany przez samice. Amożebytak czuje się zaskoczony swoją obecnością na ulicy, szczególnie deprymuje go infrastruktura drogowa, nawet jeśli występuje w danym miejscu od tysiącleci. Amożebytak charakteryzuje się ciągłym wahaniem: „Przyspieszyć? Zwolnić? Skręcić? W lewo? W prawo? Jechać prosto? Gdzie ja jestem? O co chodzi?” Typowa samica amożebytaka potrafi na prostej drodze osiągnąć szybkość 200 km/h, ale na widok pierwszego lekkiego wirażu wpada w panikę i zwalnia do 30 km/h. Gatunek ten bardzo łatwo wyłowić spośród innych – nawet na krótkim, kilkukilometrowym odcinku drogi wyprzedza nas kilkanaście razy. Innym bardzo typowym zachowaniem jest zapraszanie innych szoferaków do zabawy „Zgadnij, w którym kierunku pojadę”. Zabawa rozpoczyna się od włączenia przez amożebytaka kierunkowskazu, który może być – lecz najczęściej nie jest – zgodny z faktycznie zasygnalizowanym azymutem jazdy.
Badania tego gatunku są utrudnione i to nawet nie przez brak wsparcia finansowego ze strony socjalistycznego państwa (choć to też!), lecz przez ogół samiczek, rzeczowo argumentujących „Ale my powodujemy mniej wypadków!”, co ich zdaniem wystarczy jako uzasadnienie podejmowania głębszych analiz amożebytaków.
6. Kierowcy-radarowcy
W tym przypadku nauka nie jest pewna czy chodzi o oryginalny gatunek czy raczej schorzenie spotykane w obrębie wszystkich podgatunków, jako że występuje powszechnie. Zaburzenie o nazwie roboczej „kierowcy-radarowcy” przejawia się paroksyzmem nagłej paniki wywołanej przez widok stojącego na poboczu policjanta lub pudła na fotoradar. Reakcją na tę fobię jest gwałtowny tik prawej nogi, z trudem powstrzymywany przez opór systemu hydraulicznego układu hamowania. Panika radarowa ma nieznaną etiologię, występuje nie tylko u gości z gorejącymi czapkami, lecz i u „jadących prawidłowo, zgodnie z przepisami, z dozwolona szybkością” (tłumaczenie z narzecza drogowych video-paparazzich w białych kapeluszach). Sprawa jest bardzo tajemnicza, wymaga sporych nakładów zarówno budżetowych, jak i ze strony prywatnego i biznesowego sponsoringu.
Zaprezentowana systematyka to zaledwie przyczynek, wstępne naświetlenie jakże fascynującego świata autofauny. Bez odpowiednio wysokiej góry forsy te cenne spostrzeżenia mogą ulec przepadkowi, niczym misja telewizorni publicznej – zatem liczę na Państwa hojność.
No i życzę – mimo wszystko – szerokiej drogi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości