Pressje Pressje
83
BLOG

Psucie obyczaju

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 10

Z polityką jest jak z dobrą kuchnią. Tworzy się przez terminowanie, powtarzanie utrwalonych, sprawdzonych wzorców. Ta Oakeshottowska wiedza praktyczna, odpowiadająca na pytanie „jak” jest w życiu politycznym, w procesie budowania instytucji bodaj najważniejsza.

Karnawał pokracznych tańców premierowsko-prezydenckich miejmy nadzieję dobiegł końca. Ekscytacja mediów jakością powitań, ukłonów, wymianą korespondencji między dwoma pałacami stanowiła podstawę analizy politycznej ostatniego miesiąca. Za kolejnymi napięciami między Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem kryje się jednak nie tylko towarzyskie rozstanie przyjaciół z Gdańska, ale budowanie czy raczej destrukcja i tak wątłego obyczaju politycznego. Inicjatywy taktyczne podejmowane przez doradców Tuska i Kaczyńskiego obliczone są wciąż na krótkotrwały efekt medialny. Spindoktorzy zapomnieli najwyraźniej, że logika kampanii wyborczej nie sprawdza się w codziennym politycznym działaniu, a jedno-, dwudniowy efekt skoków poparcia w czasie kadencji może zakończyć się długotrwałą utratą zaufania nie tylko do osoby, ale i do państwa.

W połowie stycznia prezydent Lech Kaczyński zdecydował się zwołać Radę Gabinetową. Była to reakcja na coraz bardziej napiętą sytuację w służbie zdrowia oraz apel do głowy państwa z prośbą o mediacje wysunięty przez lidera jednego ze związków zawodowych zrzeszających lekarzy. Prezydent skorzystał ze swych konstytucyjnych uprawnień i na mocy Art. 141. Konstytucji RP zaprosił premiera wraz z rządem na Radę Gabinetową. Ta szczególna polityczna konstrukcja nie była używana zbyt często, choć korzystał z niej Aleksander Kwaśniewski tak w przypadku, gdy premierem był Jerzy Buzek, jak i Leszek Miller. W obu przypadkach sytuacja między pałacami określana była jako trudna, napięta. W obu strony definiowały swoją pozycje wobec „przeciwnika”. Zawsze przyczyną spotkania były „sprawy szczególnej wagi”. Jeśli więc zastanawiać się nad celowością takiej instytucji, której kompetencje są przecież czysto konsultacyjne, to należy podkreślić jej znaczenie symboliczne. To spotkanie na szczycie ma być jasnym sygnałem, że sprawy, których dotyczy są przedmiotem szczególnej troski władzy, bez względu na jej proweniencję polityczną. Los lekarzy i służby zdrowia stał się w styczniu elementem politycznej farsy a nie troski. Naiwnością byłoby sądzić, że podczas posiedzenia powstanie zamknięty plan reformy. Jednakże polityczny kabaret medialnych przecieków pozbawił instytucję Rady Gabinetowej ważności. Trudno oczekiwać, aby ktokolwiek w przyszłości odwoływał się do tej instytucji w sposób poważny. Rada powinna wspierać rząd w rozwiązywaniu naprawdę poważnych kryzysów, pokazać stabilizację w sytuacji niestabilnej - tym czasem stała się kolejnym polem demokracji "dekoracyjnej", która rządzi się tylko krótkim efektem medialnym.

Podobnie komiczna w formie okazała się podróż ministra Sikorskiego do Pałacu Prezydenckiego z rozbudowanym obyczajowym uzasadnieniem swego szacunku dla urzędu. Śledzenie trajektorii lotu ministra zdominowało analizę treści spotkania. A szacunek, którego podróż na złamanie karku miała być dowodem stał się raczej „szacuneczkiem” i mrugnięciem okiem do kamery. O dobrym obyczaju na marginesie analizy bilingów między Kancelarią Prezydenta a Ministerstwem Obrony Narodowej nad zwłokami pilotów nie warto nawet wspominać.

Kwintesencją polityki jest praktyka polityczna. To ona kształtuje normy i bierze w karby najbardziej niefortunnie wybranych polityków. Na drodze powtarzania praktyk powstają silne instytucje, które pozwalają amortyzować słabości polityczne najsłabszych nawet politycznych graczy. Nie zastąpić, ale zamortyzować. Polska po niemal dwudziestu latach transformacji utrwala kiepskie obyczaje i nadwątla dobre instytucje. Tusk i Kaczyński mogliby wykorzystać tę jedną szansę, którą daje zbliżona wizja państwa ich ugrupowań politycznych – postarać się pozostawić po sobie szkielet organizacyjny nowoczesnego państwa. Nie wymaga się od nich braterstwa i miłości, rozdzierania szat nad koalicją, której nie było i nie będzie. Wystarczy jedynie pragmatyczny pakt o porządku instytucjonalnym i nowym obyczaju. Bez całowania papieskim gestem ziemi, bez wchodzenia do auta przez bagażnik i bez rautów w wannie u Urbana, ale także i bez zabawy w pokazywanie języka oraz kto prędzej doręczy stenogram właściwym dziennikarzom. Wszystkie one psują życie wspólnotowe bardziej niż ułomne normy prawne. Nikt nie oczekuje też opowieści o koniecznej depolityzacji, bo to populistyczna mrzonka. Zbyt wiele sfer naszego życia jest uwikłanych politycznie. To właśnie sfera opieki zdrowotnej domaga się dziś decyzji politycznych, sprawne zarządzanie funduszami europejskimi - politycznej architektury, wreszcie poważne zmiany ustrojowe poprawiające bałagan i niepotrzebne napięcia w łonie władzy wykonawczej czy ustawodawczej też czekają na śmiałe wizje polityczne.

Źle jest, jeśli wstręt do polityki demonstruje premier - jeden z głównych jej architektów. Równie źle, jeśli prezydent i premier pozwalają swemu otoczeniu tworzyć i utrwalać złe obyczaje. Strategia "po nas choćby potop" przystoi królewskiej metresie, z definicji wywracającej obyczajowość do góry nogami, ale nie tym, którzy po sobie pozostawić powinni raczej pokój i porządek.

Czas karnawału za nami. Miejmy nadzieję, że także ten krzywych uśmiechów i kiepskich ukłonów. W czasie poważnych kryzysów, a te zapewne jeszcze przed obecnym rządem, trzeba szukać ratunku w zasobach własnych instytucji, a zasoby te mądrze pomnażać, a nie przyprawiać im gęby.

Jadwiga Emilewicz

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka