Pressje Pressje
62
BLOG

Edukacja według standardów europejskich

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 10
Głośno ostatnio o pomyśle Minister Edukacji Narodowej, pani Katarzyny Hall, obniżenia wieku szkolnego. Pomysł wzbudza kontrowersje przede wszystkim z dwóch powodów: potencjalnie osłabia rolę rodziców w wychowaniu dzieci, brak również jakiegokolwiek klarownego uzasadnienia, dlaczego należy to zrobić. Oczywiście sam fakt, że dzieci mają iść rok wcześniej do szkoły nie musi koniecznie oznaczać woli osłabienia władzy rodziców nad dziećmi, ale brak jasnego oświadczenia, co do powodów ewentualnego podjęcia takiej decyzji każe wzmóc czujność wobec tego pomysłu.  Podobno jednym z powodów ma być dostosowanie się do standardów europejskich (potwornie nadużywany frazes), co oznacza, że w większości krajów europejskich dzieci wcześniej idą do szkoły. Za tym jednakże może kryć się coś znacznie poważniejszego – rząd, który w swojej retoryce co chwila zapewnia o swojej „europejskości”, może ułatwić wprowadzenie do programu edukacji elementów zabarwionych liberalno-lewicową ideologią w wydaniu europejskim. Naturalnie sam fakt obniżenia wieku szkolnego w żaden sposób tego nie implikuje, ale…  No właśnie, ale UE od dawna miota się już z rozwiązaniem problemu, jak zapewnić sobie poparcie obywateli, jak być popularną wśród mas. Na początku sprawa była prosta – po II WŚ wszyscy obawiali się powrotu agresywnych zachowań państw a integracja gospodarcza (z pomocą ogromnego akceleratora, jakim był Plan Marshalla) przynosiła widoczne korzyści materialne. Dziś te korzyści nie są już tak widoczne, a bezpośrednia pamięć o II WŚ relatywizowana jest według aktualnych preferencji politycznych. W związku z tym poszukuje się sposobów legitymizacji.  Nie jest to problem nowy i swoje początki ma już w latach 70-tych. Wtedy to powstał słynny „Raport Tindemansa”, belgijskiego premiera, który radził „kolegom z Rady Europejskiej”, jak pozyskać przychylność mas wobec procesu integracji, sugerując utworzenie ściślejszego związku, w postaci Unii. Oto fragment raportu:  „Unia Europejska musi być doświadczana przez obywateli w ich codziennym życiu. Musi sprawić, aby była odczuwana w edukacji i kulturze, wiadomościach i komunikacji, musi zostać obecna wśród młodzieży w naszych krajach oraz w czynnościach wypoczynkowych. Musi bronić praw jednostek i wzmacniać demokracje przez instytucje, które mają legitymizację powierzoną im przez wolę naszych ludów. Obraz Europy musi być zgodny z jej motywacjami i szansami, musi pokazać zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz solidarność naszych ludów i wartości naszego społeczeństwa. Jestem przekonany, że taka Europa, postępowa Europa, nie będzie pozbawiona ani siły, ani rozpędu” (s. 12).  A więc Europa ma wychować nowego człowieka, „człowieka europejskiego”, oczywiście w imię „postępu”. Od tamtej pory co jakiś czas da się zauważyć wysiłki zmierzające do wychowywania tego nowego, bardziej świadomego homo europaeus (lub może europeicus – jak chcą inni). Nie mamy oczywiście do czynienia z jakąś starannie przygotowaną, długofalową strategią, lecz raczej z wysiłkami wielu zapalonych entuzjastów UE, którzy działają w sprzyjającym im, trochę inercyjnym środowisku politycznym. Oto, co na ten temat powiedział ostatnio Vaclav Klaus (fragmenty za „Gazetą Polską” z 5 marca 2008 r.):  „Najróżniejsi rewolucjoniści, bez względu na to, jak się nazywali i jakie sobie przypinali etykietki, zawsze myśleli, że można zmienić człowieka i że w jego losie nie ma niczego stałego. […] próby stworzenia ‘nowego człowieka’ dostrzegam i dzisiaj. […] Nie chcę porównywać [z komunizmem – MB] stopni tych niebezpieczeństw, ale upór, z jakim chce się dziś stworzyć ‘nowego europejskiego człowieka’, czy wręcz skonstruować ‘Europejczyka’, wydaje mi się czymś zupełnie infantylnym. Niedawno czytałem książeczkę dla dzieci […], którą napisał pewien Francuz. Jeśli dobrze pamiętam, nazywa się ’Historia Europy dla dzieci’. […] Czytam tam, że ‘Europa’ coś wymyśliła, na przykład postęp. Albo tytuł: ‘Europejczycy badają strukturę Kosmosu’. To się opowiada dzieciom! ‘Europejczycy udoskonalili matematykę’; Kartezjusz, Leibniz, Euler, Lagrange byli ‘Europejczykami’. […] Według mojej wiedzy Leibniz był Niemcem, a Kartezjusz Francuzem – i cóż tym złego? A tu nagle ktoś próbuje zaszczepić nam sztuczną świadomość i w ten sposób skonstruować sztucznego człowieka. Bo jak inaczej nazwać takie urabianie dzieci? Przepraszam, ale to nie Europejczycy wymyślili matematykę; matematykiem był ten czy inny konkretny człowiek, który przez zbieg okoliczności żył w tym czy innym państwie […]. Pomysł, żeby mówić tutaj o jakimś ‘europejskim procesie’, zaliczam do groźnych zjawisk współczesności. […] Nie sądzę, abym przesadzał. […] Jak pisał Orwell w ‘Roku 1984’, kto rządzi przeszłością, ten rządzi teraźniejszością, a kto rządzi teraźniejszością, ten rządzi przyszłością”.  Edukacji przyszłych pokoleń nie można narażać na oddziaływanie takiej ideologii – to sprawa zbyt ważna, aby przejść nad takim zagrożeniem do porządku dziennego. Dlatego zwracam uwagę na stronę, gdzie można oddać swój głos sprzeciwu wobec pomysłu pani Minister. To minimum, co każdy zatroskany o los swoich obecnych lub przyszłych dzieci powinien zrobić:  http://www.prawarodzicow.pl/index.php  Można tam również dowiedzieć się czegoś na temat innych uzasadnień tego pomysłu, nie mniej, nazwijmy to, „interesujących”. Maciej Brachowicz
Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka