Pressje Pressje
62
BLOG

Unii potrzeba jasno określonego suwerena

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 37

We wczorajszej „Rzeczpospolitej” Krystyna Pawłowicz stawia fundamentalne pytanie o to, „czy polska konstytucja jest jeszcze ważna?” Jak zauważa bowiem orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości potwierdzone deklaracją do Traktatu Lizbońskiego, stojące na stanowisku nadrzędności prawa europejskiego nad całością prawa krajowego, jest sprzeczne z podstawowymi zasadami polskiej Konstytucji, która jest najwyższym prawem RP. Z tego powodu Trybunał Konstytucyjny musiał się solidnie nagimnastykować, aby udowodnić zgodność Traktatu Akcesyjnego z Konstytucją RP zachowując jednocześnie jej prymat.

Po przeczytaniu tego tekstu Stefan Hambura pytał wczoraj na Salonie: Jako że istnieje sprzeczność, warto zatem zapisać art. 8  ust. 1  Konstytucji RP: „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”  w ustawie ratyfikacyjnej w sprawie Traktatu z Lizbony. Czy taka oczywistość przeszkadza komuś?

Problem jednak nie ogranicza się do Polski, lecz jest problemem ogólnoeuropejskim. Europejczycy bowiem, w swojej większości, nie odczuwają czegoś, co moglibyśmy nazwać lojalnością europejską (co nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że nie są zwolennikami integracji). Tymczasem można odnieść wrażenie, że wśród instytucji europejskich i osób w nich pracujących panuje przekonanie, że istnieje społeczne przyzwolenie na budowę quasi-państwowej struktury na poziomie unijnym; ETS twierdzi, że prawo europejskie jest ważniejsze od konstytucji państwowych, Parlament Europejski twierdzi, że jest wyrazicielem woli europejskiego demos, Komisja Europejska co chwila stwierdza, że dana regulacja prawna jest niezbędna do ustanowienia na poziomie europejskim, gdyż państwa sobie z tym nie poradzą, a Javier Solana twierdzi nawet, że istnieje wspólna polityka zagraniczna UE.

Tymczasem większość obywateli nie wie, o co w tym wszystkim chodzi; czy ich państwom jeszcze przysługuje przymiot suwerenności czy już się go pozbyły? Oczywiście, z prawniczego punktu widzenia można dowodzić, jak zrobił to Wojciech Sadurski, że suwerenność to nie to samo co niepodległość i nie jest niepodzielna, a państwa absolutnie suwerenne już nie istnieją. To prawda, tylko że obywatele tego nie zrozumieją bo w konstytucji zapisano im, że jako naród są suwerenem, a tu się okazuje, że muszą tą suwerenność częściowo oddać. Co z tym fantem zrobić? 

Oczywiste, że nie da się przeprowadzić skutecznej integracji nie naruszając suwerenności. Wydaje się jednak, że kilka rzeczy w UE należy i można poprawić, bo w przeciwnym razie obywatele kiedyś zupełnie stracą chęć popierania integracji, gdy już nie będą wiedzieli, czy ktokolwiek przejmuje się ich zdaniem. Oto trzy moje, luźno zarysowane propozycje:

1) Należy skończyć z hipokryzją istniejącą w stosunkach między ETS a sądami konstytucyjnymi państw członkowskich, która polega na przemilczaniu wzajemnych stanowisko dotyczących tego, co jest ważniejsze – traktaty czy konstytucje państw. Aby obywatele mogli czuć się pewnie prymat konstytucji musi zostać zachowany (powinno to być ujęte w deklaracji do Traktatu). Być może wskazane byłoby powołanie instytucji zbierającej się ad hoc na sygnał płynąc z sądu konstytucyjnego państwa o sprzeczności orzeczenia z jego konstytucją, a złożonej z prezesów tych sądów. W przypadku potwierdzenia niezgodności do państwa należałaby decyzja, czy dostosować konstytucję, tak jak to już robiły chociażby Niemcy i Francja, czy też uznać orzeczenie ETS za niedopuszczalne (podobnie brzmiące pomysły były już kiedyś formułowane, ale nie pamiętam przez kogo).

2) Należy wzmocnić kontrolę parlamentów krajowych nad decyzjami, jakie w Brukseli podejmują urzędnicy państwowi. „The Economist” w swoim wydaniu specjalnym z okazji 50. rocznicy podpisania Traktatu Rzymskiego opisał przypadek Danii, gdzie wewnętrzne reformy zwiększające kontrolę nad administracją działającą w Brukseli znacznie zwiększyły poziom zaufania do UE tradycyjnie eurosceptycznych Duńczyków. Reformy można także podjąć na poziomie europejskim w Radzie – więcej piszę o tym w najnowszych „Pressjach” nr 12.

3) Wreszcie trzeba coś zrobić z Parlamentem Europejskim, który czasami wydaje się spoglądać na świat z wieży z kości słoniowej. Może rację ma Nick Butler z Centre for European Reform, który twierdzi, że PE powinien zostać przekształcony w instytucję składającą się z przedstawicieli wybranych przez krajowe parlamenty, co zwiększyłoby kontakt z wyborcami i poczucie odpowiedzialności wobec nich.

To oczywiście tylko kilka pomysłów, które należy dopracować, ale jedno jest pewne – kiedyś tą debatę, jak przekształcić UE i zmienić jej dotychczasowy kurs prowadzący do utraty zaufania społecznego, należy zacząć!

Maciej Brachowicz
Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Polityka