Kiedy 17 lutego Kosowo deklarowało suwerenność Salon wrzał. Moja reakcja była raczej chłodna – nie jestem zwolennikiem ogłaszania niepodległości przez każdą mniejszość etniczną, z drugiej strony nie widziałem możliwości utrzymania jedności Serbii. Pamiętam jednak, że kilku blogerów rozsądnie przestrzegało przed sytuacją, w której Kosowo stanie się „protektoratem Unii” i polem doświadczalnym dla dziwnych eksperymentów. Właściwie taka sytuacja ma miejsce, i nie ogranicza się do zależności ekonomicznej od europejskiej pomocy – grozi również podporządkowaniem Kosowa w sferze aksjologii konstytucyjnej.
Dwa dni temu „Rzeczpospolita” doniosła: „Kosowo przebyło w poniedziałek kolejny etap na drodze umacniania swej państwowości: komisja konstytucyjna przyjęła projekt nowej ustawy zasadniczej, inspirowanej amerykańską konstytucją. Konstytucja najmłodszego państwa europejskiego ma być zatwierdzona jeszcze w tym miesiącu przez 120-osobowy parlament, by 15 czerwca wejść w życie. (…) Podczas redagowania dokumentu komisja czerpała zwłaszcza z idei ‘ojców założycieli’ Stanów Zjednoczonych Ameryki - powiedział przewodniczący komisji [konstytucyjnej] Hajredin Kuci, wymieniając przykładowo takie wartości jak życie w wolności i dążenie do szczęścia”. Czy aby na pewno?
Myślę, że Washington, Hamilton, Adams, Jay, Franklin, Madison, a nawet Jefferson poprzewracaliby się w grobach, gdyby dowiedzieli się, co się w tym tekście znajduje. Po kolei:
Art. 24 ust. 2: „nikt nie powinien być dyskryminowany ze względu (…) na orientację seksualną”.
(w projekcje Art. 25 ust. 1 brzmiał: „każda jednostka posiada prawo do życia od momentu urodzenia”. Część z cytowanych tu postanowień również brzmiała inaczej, jeszcze ciekawiej.)
Art. 26: „każda osoba posiada prawo do poszanowania jego/jej integralności cielesnej włączając: (1) prawo do podejmowania decyzji w odniesieniu do reprodukcji zgodnie z zasadami i procedurami przewidzianymi przez prawo”.
Art. 37 ust. 1: „opierając się na wolnej woli, każdy posiada prawo do małżeństwa i prawo do założenia rodziny”.Art. 71 ust. 2: „skład Zgromadzenia [Parlamentarnego] Kosowa powinien odzwierciedlać uznane międzynarodowo zasady równości płci”.
Czy komuś przypomina to amerykańską konstytucję? Nie sądzę; znacznie bardziej jest to zbliżone do koncepcji europejskich zawartych w Karcie Praw Podstawowych i odbijających się w debatach toczonych na forum Parlamentu Europejskiego oraz Rady Europy, a także różnych oenzetowskich komitetów. Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, to przedstawiam dowody ostateczne:
Art. 19 ust. 1: „Porozumienia międzynarodowe ratyfikowane przez Republikę Kosowa stają się częścią systemu prawnego po ich publikacji w ‘Oficjalnym Biuletynie Republiki Kosowa’. Stosuje się je bezpośrednio, poza przypadkami, gdy nie są samo-wykonalne i wykonanie wymaga ogłoszenia prawa”. Ust. 2: „ratyfikowane porozumienia międzynarodowe i prawnie wiążące normy prawa międzynarodowego są nadrzędne nad prawami Republiki Kosowa”.
Art. 22: „prawa człowieka gwarantowane przez następujące porozumienia i instrumenty międzynarodowe [m.in. Europejska Konwencja Praw Człowieka, Konwencja o Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji wobec Kobiet, Konwencja o Prawach Dziecka] są gwarantowane przez Konstytucję, stosowane bezpośrednio na terytorium Republiki Kosowa i, w przypadku konfliktu, mają pierwszeństwo przed postanowieniami prawa i innych aktów instytucji publicznych”.
Art. 53: „prawa człowieka i podstawowe wolności gwarantowane przez tą Konstytucję będą interpretowane w zgodzie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.Czy któremuś z amerykańskich mężów stanu przyszłoby do głowy takie poddanie państwa władzy trybunałów i „innych ciał” międzynarodowych? Absolutnie wykluczone. Gdy niedawno Sąd Najwyższy USA powołał się na orzecznictwo trybunałów międzynarodowych wywołał ogólnonarodowy szok: w USA suwerenem jest naród, który zabezpieczył swoją suwerenność w konstytucji. Kto ma być suwerenem Kosowa? Wygląda na to, że wszyscy, tylko nie sami Kosowarzy…
Wczoraj 120-osobowy Parlament w Prisztinie jednogłośnie przyjął konstytucję – zadziwiająca jednomyślność. Tym bardziej zadziwiająca, że konstytucja została (najprawdopodobniej) Kosowu podsunięta przez Komisję Wenecką Rady Europy, ciało pomocnicze powstałe w 1990 r., którego zadaniem jest pomaganie państwom post-komunistycznym w ich demokratycznej (sic!!) transformacji. Sam projekt natomiast został przygotowany przez NGO Public International Law and Policy Group (PILPG), na stronie którego można przeczytać, że „PILPG pomaga rządowi Kosowa w przygotowaniu post-konfliktowej konstytucji”.
Czy ludność Kosowa rzeczywiście będzie się utożsamiać z taką konstytucją? Nie opieram się tu na żadnych badaniach, ale po prostu w to wątpię. Ta tradycyjna przecież w swojej większości ludność raczej nie marzy o równouprawnieniu mniejszości seksualnych w każdym aspekcie, zapewnieniu nieograniczonego „prawa do aborcji”, czy też równiej ilości kobiet i mężczyzn w Parlamencie. Takie problemy zaprzątają raczej głowę bogatych i znudzonych społeczeństw zachodnio-europejskich, nie biednej ludności Kosowa, której potrzeby i troski są obecnie zdecydowanie innego rodzaju. Charakterystyczne, że w trakcie konsultacji społecznych (jeżeli można to tak nazwać) nad konstytucją pytania dotyczyły raczej tożsamości albańskiej, języka, praw własnościowych oraz bezpieczeństwa (tutaj można przeczytać raporty z części z nich: http://www.kushtetutakosoves.info/?cid=2,1).
Jednakże taki kształt konstytucji najprawdopodobniej podda suwerenność Kosowa w sprawach aksjologii konstytucyjnej władzy międzynarodowych trybunałów i doradców, którzy uczynią sobie z tego małego, zapomnianego przez świat państwa pole doświadczalne do własnych eksperymentów z zakresu inżynierii społecznej, być może najlepiej rozwiniętych w tym rejonie świata. A politycy Kosowa będą robili wszystko, co im się każe, gdyż wiedzą, że są bezgranicznie zależni od swoich europejskich mocodawców.
Maciej Brachowicz
W przygotowaniu tego tekstu korzystałem z pomocy p. Macieja Golubiewskiego z C-FAM i informacji zamieszczonych na stronie tej organizacji
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka