Pressje Pressje
154
BLOG

Do przyjaciół z lewicy

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 32

 

Ponieważ ostatnia moja wypowiedź dotyczyła krytyki prawicy (choć jak rozumiem z komentarzy głównie poruszyła inne grupy czytelników i to raczej za sprawą słownej facecji), dziś chciałbym napisać kilka słów rzeczywistego krytycznego spojrzenia na programową przyszłość polskiej lewicy.

Moja teza (uproszczona, jak na blog przystało) brzmi: marzy mi się polska lewica chrześcijańska, mało tego, wydaje mi się, że taki nurt polityczny miałby w naszym kraju przyszłość na scenie politycznej i jest to jedna z nisz, która nie jest wciąż zagospodarowana (jak i ta druga – na prawicy - czyli partia chrześcijańskich liberałów, na którą ja chętnie bym głosował).

W Polsce – co słusznie zauważa wielu komentatorów – jest bowiem duża grupa wyborców posiadająca wrażliwość lewicową, odwołująca się do takich pojęć jak solidarność, sprawiedliwość społeczna, równość, walka z ubóstwem polegająca na trosce o najbiedniejszych i pokrzywdzonych społecznie, troska o prawa pracownicze, a także troska o środowisko naturalne czy niechęć do wszechmocy i nieodpowiedzialności globalnych firm nie liczących się z prawami człowieka czy wartościami kultury.

Problem polega – w moim przekonaniu na tym- że środowiska proponujące lewicowe programy polityczne w Polsce poszukują swoich wyborców nie tam, gdzie oni rzeczywiście się znajdują w swej zasadniczej liczbie.

Z jednej strony SLD tkwi w błędnym przekonaniu (jeżeli chodzi o generalną przyszłość lewicy, bo z ich krótkoterminowej, taktycznej perspektywy wybór ten może być nawet słuszny, ale słuszność ta jest rzekłbym „naturalnie wygasająca”), że podstawowym rezerwuarem wyborczym lewicy są środowiska post-komunistyczne (czego symbolem niech będą tzw. „działkowcy” uwłaszczeni na strategicznych terenach w centrum polskich miast).

Z drugiej strony – nurty lewicy odwołujące się do języka europejskich ideologów i implementujące do Polski argumenty z tamtych debat w moim przekonaniu błędnie widzą szansę na przyszłość w mobilizacji szerokiego frontu wokół haseł liberalno-lewicowych odnoszących się raczej do przemocy dyskursywnej, emancypacji marginesów, anty-klerykalizmu, polityzacji seksualności, feminizmu itp. Tego typu problematyka może być dla kogoś intelektualnie stymulująca, ale nie stanie się w Polsce podstawą politycznego sukcesu (w rozumieniu sięgnięcia po władzę to znaczy uzyskania realnego wpływ na funkcjonowanie państwa). Może jedynie zakończyć się względnym sukcesem indywidualnych przedstawicieli tego nurtu (to znaczy ich dostępie do mediów i możliwości utrzymania się z głoszenia tych haseł) oraz względnym wpływem na dyskurs medialny, którego wpływu na rzeczywistość jednakowoż nie należy przeceniać.

Polska lewica dzisiaj jest zatem zagubiona – z jednej strony po stronie SLD znajduje się doświadczenie uprawiania realnej polityki w rozumieniu „kto-kogo” i wiadomo nawet jakie grupy podstawić w miejsce tych zaimków ale nie ma żadnego pomysłu „po co”. Po stronie ideowców leży błędne rozpoznanie prawdziwych zasobów polskiej lewicowości a nadto nie ma zdolności do zdobycia władzy, co zresztą nie jest moją opinią ale komentarzem Ryszarda Kalisza skierowanym w ich stronę. Czasami dochodzi do prób mariażu obu grup – ale rezultat jest taki jaki widzieliśmy po słynnej kawie w „Szparce”.

Tymczasem, jak mi się wydaje, Polacy mający lewicowe inklinacje czerpią je przede wszystkim z korzeni chrześcijańskich – z wrażliwości i określonego przyjmowania nauczania Kościoła, z intuicji politycznych rozumienia takich pojęć jak miłosierdzie, bliźni, solidarność, wzajemne noszenie brzemion itd. Oczywiście i w Kościele trwa dyskusja między zwolennikami bardziej lewicowej i bardziej „pro-rynkowej” interpretacji nauczania społecznego, ale to nie znaczy, że ta pierwsza nie ma racji bytu. Lewicowi Polacy – w swym zasadniczym rdzeniu - nie są ani kolektywistyczni (cenią sobie indywidualizm) ani nie są szczególnie entuzjastycznie nastawieni do wysokich podatków (bo nie ufają państwu jako maszynerii redystrybucyjnej) ani z pewnością nie są zwolennikami „zapateryzmu” rozumianego jako symbol przebudowy fundamentów ładu społecznego (bo polski Kościół katolicki jest dla nich ważną wspólnotą i jego nauczanie moralne nie jest dla nich nie do przyjęcia). Lewicowi Polacy w pełni odnajdują się w podstawowym kanonie polskiej tradycji, kultury i ładu społecznego i nie chcą go wywracać, ale to nie znaczy, że nie chcieliby aby był bardziej społecznie wrażliwy i sprawiedliwy. Mają także poglądy na porządek globalny o bardziej humanistycznym kształcie.

Dlatego jest w polskiej polityce miejsce na chrześcijański socjalizm. Powstanie takiej formacji pomogłoby też oczyścić język debaty publicznej, w której sam fakt respektowania wartości chrześcijańskich od razu powoduje przypisanie do kręgu prawicy. Tymczasem jest to schemat błędny, który blokuje uporządkowanie polskiej sceny politycznej. Najwyższy czas, aby strać się o bardziej zniuansowanie określanie swego miejsca na scenie – w głównym nurcie polskiej kultury politycznej jest wiele możliwych odcieni ugrupowań.

Przyjaciele z lewicy, czy nadzieja na taką partię (środowisko polityczne) to tylko sen ?

 

Krzysztof Szczerski 

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka