Pressje Pressje
67
BLOG

M. Bizoń: Przedostatnia wojna w historii

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 21

Jakiś czas temu nasunęła mi się metoda badania światopoglądu ludzi, która choć niezwykle prosta, jednak działa z dokładnością swoistego intelektualnego papierka lakmusowego. Otóż wystarczy zadać rozmówcy pytanie, za ile lat spodziewa się kolejnej, globalnej wojny. Rozumiem przez to wojnę, w której wezmą się za bary przynajmniej dwa światowe mocarstwa, bowiem jasne jest, że w naturalny sposób wciągnięci zostaną do niej również ich sojusznicy i partnerzy, co siłą rzeczy uczyni konflikt globalnym. Czy wybuchnie on za dekadę, może za półwiecze, może nawet nie za naszego już życia?

Sposób ten okazuje się cudownie skuteczny w określaniu poglądów społecznych, filozoficznych, a nawet konkretnych afiliacji politycznych. Okazuje się że odpowiedź na to spekulatywne pytanie obnaża oczekiwania, nadzieje i wartości zawarte w podstawowych założeniach światopoglądowych. Te z kolei rzutują na ocenę codziennych faktów z życia publicznego, poznanie ich daje więc w miarę kompletny obraz subiektywnego systemu poglądów osoby badanej.

Spośród otrzymanych przeze mnie odpowiedzi wyrazie dominuje tendencja, którą nazwać można pacyfizmem realistycznym lub umiarkowanym. Prawicowcy i lewicowcy, katolicy i ateiści, z różnym stopniu mieszając uzasadnione przekonanie i optymizm odrzucają możliwość rychłej przynajmniej wojny globalnej, a w każdym razie uznają ją za nieprawdopodobną. Nawet, jeśli stwierdzą, że jest ona do wyobrażenia, będzie z pewnością – tu powołują się na naukę czerpaną z historii – powstrzymana w zarodku przez przywódców świata cywilizowanego.

Najbardziej jednak uderzyła mnie odpowiedź mego przyjaciela, którego pogląd nazwę tu skrajnym pacyfizmem spekulatywnym. Uznaje on bowiem, że po ostatniej wojnie globalnej – przyjmuję na użytek rozważań nieoczywiste założenie, że była nią Druga Wojna Światowa – kolejna nie nastąpi nigdy. Uzasadniając argumentował, że przy obecnym stanie techniki byłaby ona tak destruktywna, że spowodowałaby zagładę ludzkości, na co przywódcy światowi, choć rezonerscy, to przecież rozważni, nie pozwolą. Rozumowanie to, wysuwane już przez Lema, jest do obalenia na podstawie dokładniejszej analizy możliwości technologicznych czołowych mocarstw oraz lepszej znajomości realiów wojny współczesnej.

Często wysuwany– zwłaszcza w stosunku do Sowietów i Rosji – argument głosi, że w przypadku jakiegokolwiek starcia, również zbrojnej odpowiedzi na agresję przeciwnik zawsze zareaguje odpaleniem rakiet z głowicami jądrowymi. Wiadomo zaś, że arsenał nuklearny będący w posiadaniu ludzkości zdolny jest – jeśli wykorzystany w odpowiedniej ilości – do anihilacji naszego globu. Argument ten w istocie uznaje niepoczytalność przywódców rozważanego kraju. W takim jednak razie można się spodziewać, że wcześniej czy później odpalą oni pociski, bez względu na to, czy spotkają się z oporem wobec wojny prowadzonej metodami konwencjonalnymi.

Zakładamy więc, ze przywódcy walczących stron rozumują racjonalnie i mają na celu zwycięstwo, a w razie porażki utrzymanie jak największej ilości władzy. W przypadku konfliktu nigdy nie zostanie więc wykorzystany pełny arsenał nuklearny. Część unieszkodliwiona zostanie w skutek wybuchu jądrowego, nalotu, bądź działania sił specjalnych zanim wróg zdąży odpalić pociski. Wreszcie każdy kraj, zanim ulegnie całkowitemu unicestwieniu kolejnymi atakami, zostanie sprowadzony wcześniej lub później do sytuacji, w której przyjmie bezwarunkową kapitulację, czego uczy przykład Niemiec i Japonii z Drugiej Wojny Światowej. Wojna, nawet z wykorzystaniem broni jądrowej, choć niewątpliwie pochłonie olbrzymią liczbę ludzkich istnień, jest jednak realnym scenariuszem współczesnej sceny politycznej.

Ciekawsze jest jednak dalsze rozumowanie rzeczonego przyjaciela, który pokusił się wykazać, że nie tylko globalne konflikty, lecz wszelkie przejawy agresji zostaną w końcu wyeliminowane, oraz że koniec końców zapanuje wieczny pokój. W tym celu posłużył się następującą konstrukcją. Agresja, będąca wrodzoną cechą człowieka, powoduje spory, gdy pojawia się różnica w interesach, bądź na tle światopoglądowym, rasowym, finansowym, ambicjonalnym, lub jakimkolwiek innym, oraz gdy brak suwerennej siły zdolnej do utrzymania w karbach przeciwstawnych stronnictw. Pierwszym więc krokiem jest systematyczne zrzeszanie coraz większych obszarów globu pod silną, suwerenną władzą. Jednocześnie władza ta winna dążyć do całkowitej uniformizacji ludzkości ze względu na każdy z w wymienionych konfliktogennych aspektów. Otrzymawszy w efekcie wielką, jednorodną globalną wioskę, poddajemy ją pod zarząd jednego, centralnego rządu światowego. Jego władza nie jest jednak stabilna, ponieważ drzemiący w ludziach agresywny potencjał w każdym momencie może wybuchnąć rewolucją lub nawet skłóceniem członków rządu. Tu pojawia się krok w rozumowaniu, który powoduje, że opisywany światopogląd określiłem jako spekulatywny. Rozmówca mój postuluje tu bowiem pojawienie się zewnętrznego zagrożenia, które zmusza całą ludzkość do zjednoczenia się w wysiłku jego odżegnania. Przykładowo niech będzie nim pędząca w stronę Ziemi asteroida. Czy jednak po szczęśliwym usunięciu zagrożenia ludzkość nie wróci na dawną drogę podziałów i sporów? Nie, jeśli będzie ono wymagało stałego zaangażowania wielkich nakładów całej ludzkości – niech będzie to wielkimi kosztami utrzymywana tarcza, chroniąca Ziemię, umieszczona na orbicie. Tu przyjaciel mój dodał, że jeśli uznaję asteroidę za zagrożenie nietrwałe, z pewnością będą nim wzrost promieniowania słonecznego, wynikające z naturalnego starzenia się gwiazdy. Z wszelkim prawdopodobieństwem stanie się to w przeciągu najbliższych pięciu miliardów lat.

Na tym argumencie nasza rozmowa, choć coraz bardziej fascynująca, niestety urwała się, z powodu naglących, przyziemnych obowiązków akademickich. Uznałem jednak, że osiągnąłem cel, skoro poglądy mojego przyjaciela leżały przede mną jak odkryte karty. Konstrukcja myślowa, którą przede mną wzniósł służyła mu bowiem do uzasadnienia krytyki niektórych rządów europejskich angażujących się w istniejące obecnie konflikty zbrojne, a nawet ostrzegających przed tymi, które mogą zaistnieć, jeśli zaniedbamy odpowiednich środków zaradczych w postaci modernizacji i zbrojeń. Spekulatywna asteroida objawiła się jako podstawa do bardzo realnych wyborów politycznych.

Z szacunkiem dla mojego przyjaciela stwierdzić muszę z obawą, że tego rodzaju neoromantyzm pacyfistyczny jest częstym poglądem spotykanym we współczesnej przestrzeni publicznej. Wydaje mi się on tak niezrozumiały, jak niebezpieczny, szczególnie że zdają się go podzielać jedynie inteligentni przedstawiciele wysokiej kultury umysłowej świata zachodniego. Ze świecą szukać go wśród przywódców świata Arabskiego, państw Dalekiego Wschodu, czy choćby Rosji, która szczyci się nowo obraną linią real politik. Przyczyny takiego nastroju intelektualnego mogą być różne, i nie jest być może błędem szukać ich w najszerzej pojętych obcych wpływach cywilizacyjnych, oddziałujących coraz silniej w Europie. Lekarstwo jednak wydaje mi się tym prostsze do znalezienia, a jest nim ponowne odkrycie podstaw własnej, łacińskiej cywilizacji, które tkwią w olbrzymiej mądrości Antyku. Warto przypomnieć sobie, jak Rzymianie, panujący nad całym obszarem obecnej Europy Zachodniej i basenem Morza Śródziemnego utrzymywali w szczytowym okresie Imperium pokój armią liczącą niewiele ponad czterysta tysięcy stałego żołnierza, co stanowi jedną trzecią przeciętnej armii większego państwa Unii Europejskiej. Być może nie było bez znaczenia chłodne i rzeczowe podejście potomków Marsa i westalki Rei Sylwii, wyrażone lakonicznie w zwrocie si vis pacem, para bellum.
 

Michał Bizoń

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka