(...)
Jestem niezmiernie szczęśliwym, że akurat mnie w okresie PRL udało się ukończyć zaledwie szkołę średnią. Zapewne tym oto przypadkiem losowym pozostałem w miejscu, w którym i obecnie jestem - ze swoimi poglądami / rozumieniem świata.
Słuchając wypowiedzi i oglądając miny osób je wypowiadajacych - mam tu na myśli takich "wykształciuchów" jak Jarosław Kaczyński (prezes PiS), Stanisław Karczewski (marszałek Senatu), czy chociażby Ryszard Terlecki (wicemarszałek Sejmu) - a także wielu, wielu innych z tego "zacnego" grona PiS-owskiej "wierchuszki" - ogarnia mnie nie tylko zdumienie, ale i przerażenie.
Osoby te - wykształcone przecież w PRL - w czasie swoich studiów na wyższych uczelniach przeniknęły do szpiku kości indoktrynacją płynącą od wschodniego sąsiada - wtedy ZSRR - no i do dzisiaj wyznają z pełnym przekonaniem za prawdziwe, owe postrzeganie świata, tam im wpojone.
A przecież nie wszyscy wykształceni w tamtych czasach obywatele naszego kraju są im podobni. Widocznie nie należeli do grupy osób - jak wymienieni powyżej - ślepo wpatrzonych w przewodnią rolę partii, którą to dziś właśnie praktykują wprost jawnie w swoich sposobach rządzenia. Obecnie bowiem ich guru J. Kaczyński, niczym I sekretarz KC PZPR (w tym przypadku KP - Komitet Polityczny PiS) jest ponad wszystkimi, i to on wytycza wszelkie kierunki, rozdając znaczone karty.
Nasz Kraj - Polska - nie ma najmniejszych szans w starciu stopy życiowej swoich obywateli w stosunku do krajów zachodnich, pod rządami takich właśnie osób. One bowiem w systematyczny i przemyślany sposób próbują nas z powrotem wciągnąć w orbitę wpływów politycznych, sterowaną przez Kreml.
Dla mnie jest to widoczne od momentu pojawienia się na scenie politycznej braci Kaczyńskich, czyli zaraz po usunięciu ich z Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.
