Przy całkowitym milczeniu mediów, odbywają się w całej Polsce procesy o odszkodowania za stan wojenny na podstawie ustawy Sejmu z dnia 17 września 2007. Tutaj trzeba podkreślić, że większość byłych internowanych i poszkodowanych w stanie wojennym czekała cierpliwie na taką ustawę – nie chcąc sądzić się z państwem polskim przed Trybunałem w Strasburgu.
Ustawa przewiduje maksymalne odszkodowanie za cały ten okres w wysokości 25.000 złotych. Przy czym praktyka jest taka, że przeważnie sądy przyznają odszkodowanie na zasadzie proporcjonalności: ktoś był internowany rok dostaje więcej, ktoś wyszedł wcześniej – dostaje mniej. Tutaj sądy nie biorą pod uwagę – co zgodne jest z literą ustawy – złożoności ówczesnych czasów. Część kolegów przecież wyszła celowo wcześniej, żeby kontrolować to, co ewentualnie robiono poza obozami internowania w imię związku „Solidarność” szkodząc mu w oczywisty sposób. Np. wydawanie lewej prasy „Solidarności”, czy inne prowokacje.
Jest to wina ustawodawcy, jak również fakt, że odszkodowania mogą przysługiwać agentom Służby Bezpieczeństwa za okres internowania czy uwięzienia – zanim zostali zwerbowani na TW.
Patologiczne skąpstwo sejmu V kadencji
Nie od rzeczy będzie też zauważyć, że odszkodowania te są mikroskopijne – i budzą swojego rodzaju uśmiech politowania w przypadkach, kiedy ludzie byli sekowani przez wiele lat i spychani z życia społecznego co trwa do dzisiaj, lub zmuszani do emigracji lub pomijani w awansach, etc. Co jest oczywiste – ale w sądzie się nie udowodni! I co z tego, że masz zaświadczenie, że stosowana była w stosunku do ciebie działalność operacyjna i inwigilacja – skoro np. nie wywalili cię z roboty? Szkodzili – co widać z papierów IPN, ale śladu straty materialnej nie ma. Poza tym, że nie awansowałeś od 1982 do 1989, a często w miastach opanowanych przez komunistyczne układy - i do dziś. Ale każdy ówczesny pracodawca może powiedzieć przed sądem, że byłeś durniem – i awansowali od ciebie lepsi. Czyli swoi agenci, koniunkturaliści, oportuniści, lizusy i ludzie z powodu których pracodawca nie musiał się „spowiadać” na czerwonym dywaniku w komitecie komunistycznym, lub w lokalach Służb Bezpieczeństwa.
#Przeliczając na dzisiejsze wynagrodzenia – te często długotrwałe straty materialne, ponad roczne internowanie (lub krótsze, czy dłuższe), niejawne niszczenie ludzi, odsuwanie od stanowisk, etc., posłowie sejmu V kadencji wycenili na swoje miesięczne utrzymanie: czyli pensję poselską i utrzymanie biura poselskiego ( w sumie około 25. tysięcy złotych). To jaja..! To miesięczny datek z naszej kieszeni na ich miesięczne często wygłupy, afery, awantury, procedowanie głupich i szkodliwych często ustaw. Widzieliśmy ich w sejmie V kadencji, oraz obecnym – jakże dużo.
#Te 25.000 złotych to też 6,5 minut wysiłku niejakiej Dody w telewizji (honorarium jak podały media, tej pani wynosi 4.000 złotych za minutę), innych pań i panów o zbliżonych kompetencjach oraz CV za walkę z komuną w okresie PRL.
#To też miesięczne wynagrodzenie selekcjonerów polskiej piłki nożnej, a mniejsze od miesięcznej pensji pana prezesa Grzegorza Lato. Również zawierających białe plamy w CV za walkę z komunizmem.
#Jak również wiele już zupełnie innych przypadków pensji, premii i innych gratyfikacji dla ludzi, którzy palcem nie kiwnęli w obronie społeczeństwa w okresie PRL, bibuły nie kręcili, byli wiernymi synami pułku, partii, ZMS i innych formacji komunistycznych lub ich przystawek. Odwrotnie: często kapowali, pokazywali na nas palcem, donosili, blokowali, sekowali, nienawidzili. I zbili fortuny po okrągłym stole.
Dlaczego „polska socjologia” i „polska medycyna” nie bada tych zjawisk. Nie „ujmuje” w słupki?
Z naszych ocen, byłych internowanych wynika, że większość tej populacji żyje w relatywnej biedzie, lub na emeryturach, rentach, część już zmarła (odwrotnie od ich prześladowców. Tych cukier krzepi!). I tutaj polska nauka – zwłaszcza nauki społeczne i medycyna – mają wspaniały i godny etycznie materiał badawczy. Na przykład: „jak wygląda populacja byłych walczących z komuną i poszkodowanych w stanie wojennym – w porównaniu z populacją beneficjantów po 1989 roku”? Tyle do „ujmowania”...! Niestety. Nie wystarczy popatrzeć na Listę 100 najbogatszych Polaków po 1989 roku w latach 1990-2008, żeby wyciągnąć jeden właściwy wniosek. Kompromitujący na dodatek. Byłoby to tylko spojrzenie – impresjonizm XIX wieczny, nie nauka współczesna.
Odpowiedź profesorowi Józefowi Kozieleckiemu
Józef Kozielecki napisał w „Odrze” ileś miesięcy temu, że nie chciałby nawet pomyśleć co byłoby gdyby okazało się, że byli internowani żyją w większości w biedzie i zostali zepchnięci z życia społecznego w Polsce.
Niestety panie profesorze – jest już nad czym myśleć. Populacja ta – w swojej większości - została odepchnięta od stołu i postawu sukna.
I nic o nich nie słychać w byłych 49 województwach PRL i w obecnych 16 województwach Neo-PRL.
Wnioski
Wnioski są bardzo proste. Pierwszy : brak lustracji i dekomunizacji utrzymuje Polskę w strefie wpływów Rosji, aż spowoduje wpadnięcie Polski znów do jej strefy wpływów i innych uczestników obozu rosyjskiego. Co oczywiste.
Drugi: jeśli większość byłych internowanych i poszkodowanych w stanie wojennym nie wyczerpuje definicji pozostawania w swoich dochodach na poziomie średniej krajowej a ma wielkość 51% - cały okres tzw. III RP jest moralnie nieprawdziwy, jest oszustwem. Przy pewniku, że obecna dżungla społeczna w Polsce jest dokładnym przeciwieństwem idei społecznych, gospodarczych, związkowych i politycznych NSZZ „Solidarność” z lat 1980-1981.
I na koniec gwoli sprawiedliwości: dobrze, że sejm V kadencji przyznał odszkodowania, temu nie wolno zaprzeczyć. Niemniej wielkość tego odszkodowania, często praktycznie za wiele lat sekowania – budzi niestety uzasadnione wątpliwości.
Sejm VI kadencji raczej wolał przyznać 200 mln dolarów Islandii na wspomożenie Republiki Zgranych Bankierów, i wziąć pożyczkę około 1 mld Euro na „wzmocnienie polskiego systemu finansowego” – niż podnieść byłym internowanym odszkodowanie chociaż o 1 złotówkę.
Przez 20 lat udało się Polsce wejść do pierwszej czwórki państw o największej rozpiętości dochodów obywateli: USA, Meksyk, Turcja, Polska. I do pierwszej czwórki państw o największym spożyciu alkoholu: Rosja, USA, Ukraina i Polska. Tylko tyle.
Miki Miki Miki Miki
Mała myszka z Ameryki!
Inne tematy w dziale Polityka