Cicho wszędzie, głucho..., tylko coś za oknem plumka
A, jeszcze jakieś ptaszydła przefruwają
A, jeszcze Łapka podchrapuje, bo pod kołdrę ją wpuściłam
Świat na chwilę się zatrzymał w ten sobotni ranek, by za chwilę mocno już z kopyta ruszyć
Ja się jeszcze chwilę wstrzymam
Bo chcę poczuć siebie i zastanowić się, co też dziś będzie moje myśli zajmować
Czym swój umysł karmić będę
Jak zaopatrzę przyszłą karmę
Na co nastawię odbiór
Jaką postawę przyjmę
Czy zaplączę się w beznadziei, wynurlam negatywizmem, wyszukam czarnych dziur, otulę kocykiem pesymizmu
Czy otworzę na nowy dzień z nadzieją, robiąc swoje, z focusem na światło
Bo zawsze jest wybór, niezależnie od okoliczności
Chyba, że ktoś wybiera ofiary postawę
Ofiara faktycznie wyjścia nie ma
Musi jęczeć, krytykować, marudzić, wrzeszczeć, histeryzować
Musi płakać, obwiniać, manipulować, jojczeć
Musi
Bo się udusi
A karmi się tylko tym, co paskudne
Nie umi inaczej
I nie chce
Bo tak
Wybór już uczyniła
Komentarze