Kocham siebie, więc
Codziennie mówię, że się kocham
Codziennie wyciągam się na godzinny spacer
Codziennie przestaję ze sobą sam na sam
( to się chyba medytacja nazywa, lecz do głowy przychodzi mi jeszcze - kosmos we mnie, przestrzeń, spokój.
To się też relaksacja nazywa, więc rozluźniam codziennie napięte ciało)
Codziennie zaczynam dzień zdrowym śniadaniem
Codziennie się nie przejadam, choć czasem coś się tam człeku omsknie, wczoraj ciacha się np. omskły z okazji święta pewnego świętego.
Wszak święta nie jestem
Choć jak tak się zastanawiam, to może jednak coś jest na rzeczy
Codziennie ukochuję mego wewnętrznego krytyka, bo wciąż jeszcze echem się on odbija
Codziennie dziękuję od rana za wszelkie dobro jakie mam, miałam i mieć będę
Przecież tak wiele...
Codziennie wychowuję moją podświadomość dając jej wsparcie, miłość, poczucie ważności i bezpieczeństwa
Dając jej nowe programy i wzorce
Codziennie jestem w tu i teraz, żegnając przeszłość, dziękując, że była
Codziennie wybaczam, jeśli coś się do wybaczenia pojawi
Dziękując za złe i dobre doświadczenia
Za ludzi, którzy się pojawili, ucząc mnie
Bez doświadczenia nie miałabym szans
Codziennie rozpoznaję co mi służy, a co nie
Codziennie trzymam się z dala od negatywizmu
Codziennie oddycham, a zwłaszcza ukochałam natleniać się oddechem Ujjayi
Coś pięknego...
Codziennie oglądam lub słucham czegoś mądrego, pięknego, dobrego
Codziennie siebie nie poganiam - to ostatnie odkrycie
Codziennie daję sobie dawkę spokoju
No i codziennie piję moją kawę
A poza tym codziennie żyję :-)