Co by tu rzec, coby nie skłamać...
Nie dalej jak dni temu parę - z kimś rozmawiałam na temat
Bo ja zawsze na temat gadam
Ten temat : doszliśmy paralelnie do wniosku, iż po latach poszukiwań doszliśmy do ściany, na której napis :
- WIEM, ŻE NIC NIE WIEM
Z jednej strony jest to wiedza dość katastroficzna
Z drugiej zaś niezwykle krzepiąca, bo można w końcu życiem się zająć
Pozwolić skrzydłom nieco odpocząć
Poczuć grunt pod stopami
Nie przerażać wielością wieloświatów, ni mikroskopijnością nas samych
Wypić kawę z czuciem smaku, koloru, zapachu
Nie szukać dziury w całym
Upiec placek
Nie odwracać się, ni uciekać
Q - się zwrócić
Nie wydziwiać, nie komplikować, nie naddawać, ni ujmować
Być
stopić się z życiem
Każdą chwilą
Nie wiem skąd, po co, dlaczego i w ogóle o co chodzi, mam więc tylko jedno, jedyne wyjście
Żyć
Nie śnić o życiu
Chwila po chwili żyć
Od początku
Aż do końca
Bo paradoksalnie dopiero wtedy kiedy puścimy
wtedy dopiero się nam objawia
Czekam na bonus :-)
Komentarze