Nie ma innego życia niż w kołysce śmierci
Rodzimy się by umrzeć wraz ze zwierzętami
Chciałabyś tunel w swej pochwie wywiercić
Prowadzącym do życia pomiędzy nogami
Macicę ziemi chciałbyś posiąść żyzną
Każdy liść jest łechtaczką wstrząsaną orgazmem
I uczynić na wieczność szczęśliwą ojczyzną
Winnicą uprawianą penisem żelaznym
Ale z tego nie będzie olimpijskich szałów
Wyrodny seks się kryje w poetyckiej bredni
Pokryty wstrętnym pokostem banałów
Reguluje kolejność kanibalnej zbrodni
Nic z tego się nie stanie, na nic zaklinania
Nie ma urody świata, to tylko złudzenie
Żywego trupa w grobie ckliwego mieszkania
W neurozie brzydoty chwilowe wytchnienie
Gdy cię wyciągną z macicy za szyje
I zmuszą do oddechu uderzeniem w mordę
To nie dowodzi, że naprawdę żyjesz
Choćbyś sprowadził trupów całą ordę
Bo każdy byt przygodny jest z gruntu nieżywy
Jego forma i barwa zamknięte w całości
Trupa, który bytuje do ekspektatywy
Szeregując pierwiastki w okresy trwałości
Swoje śmiertelne życie markujesz w amoku
Idealnej miłości z chrześcijańskim sensem
Gdy świadomość i wola toną w czarnym mroku
A ty się dławisz wstrętnym ludzkim mięsem
Przez świetliste rozłogi pustki wiekuistej
Idziemy na pastwiska do znojnej roboty
Przeżuwać słomę swoim chudym pyskiem
Zziębnięte i odarte w łachmanach sieroty
Aż po latach tułaczki wyschnięci na wióry
Spod naskórka wybuchnie posoką egzema
Przytulamy do siebie nieznane jaszczury
Ucierając w objęciach jakiegoś golema
Wyżebrałeś przy drodze niewielką sakiewkę
Śmierć ją zabierze cudzymi rękami
Na koniec jeszcze pokażą ci dziewkę
Żebyś ją spłacił razem z alfonsami
Pieniądze wziął konował by ci wyciął radłem
Ślepą kiszkę rozdętą od starego łoju
Łapiduch gdy cię nakrył brudnym prześcieradłem
Wyrwał dwa złote zęby gdyś czekał uboju
Miałeś pieniążek na swój koniec marny
Córki ukradły twoje złote nici
Pularys długów za pobyt cmentarny
I opłatą za trumnę włożoną do rzyci
Inne tematy w dziale Kultura