Odcinek 4 „z Dokładki” (to napisano: „dokładka”, czerwonym ołówkiem, na jednej z kartek wyrwanej z kratkowanego zeszytu, którą dopięto do zeznań spinaczem. Kartka zawierała osobliwe wyznanie podpisane jakimś nieczytelnym krogulosem.
Wiedziałem od dawna, że coś jest nie tak z moją głową, bo obcowanie z koszmarem prześladowało mnie całe życie; bałem się brzydoty, bałem się brzydkich, smutnych ścian, mrocznych pomieszczeń, odrapanych przedmiotów, stare ubrania budziły we mnie wstręt, wyrzucałem stare książki i gazety. Z tego względu bałem się otwierać starych książek, a jeśli czytałem to trzymając przez ręcznik albo obłożywszy je starannie papierem. Nowe czytałem po uprzednim umyciu rąk i również obłożeniu, żeby się nie zbrukały, a w ogóle to ideałem byłoby dla mnie, w ogóle ich nie otwierać, żeby nie skalać ich pachnących farbą kartek. Czasem czytałem w białych rękawiczkach, jakich używają archiwiści, albo podkładając bibułki pod palce, nie mogąc przeboleć rysy na obwolucie wskutek otwierania, albo zagięcia kartki. To samo było z używaniem nowych koszul, roweru, butów, marynarek.
Kupowałem, ale odstawiałem na półkę, nie mogłem się zdecydować na rozpoczęcie używania rzeczy, chcąc żeby pozostały jak najdłużej, w dziewiczym, nieskazitelnym stanie. To samo dotyczyło kobiet – nie spieszyło mi się z konsumpcją znajomości. Dopóki nie byłem pijany. Gdy sobie popiłem, robiłem się chamski, gwałtowny i chciałem je natychmiast zerżnąć, wydupczyć, wyjebać... Dlatego brzydziłem się gorzałki, bo zmniejszała moje szanse. Ten strach przed brzydotą nie pozwalał mi się zbliżać do ludzi brzydkich, o niepozornym wyglądzie, rzutując na nich wszystkie możliwe wady czyniące ich w moich oczach monstra, od których powinienem się trzymać z daleka. Po prostu nie lubiłem ludzi zwyczajnych i cierpiałem fizycznie, jeśli musiałem z nimi stykać.
Przypuszczam, że dzięki temu ominęło mnie wiele interesujących znajomości, bo przecież czuję, że ludzie nijacy chcąc zrekompensować swoją brzydotą starają się być ciekawsi od pięknych, a zresztą są i bez tego ciekawi, bo są brzydcy, a brzydota budzi rozkosz. Brzydota jest ładniejsza i bardziej ciekawa niż piękno. Miłość w wykonaniu brzydali jest bardziej interesująca niż w wykonaniu ludzi urodziwych, nauka idzie im łatwiej, pracują wydajniej, nie mają żadnych złudzeń ani zahamowań... same plusy. Nie zawracają sobie głowy roszczeniami wobec świata, bo wiedzą, że im się nic nie należy. To zdrowy i moralny punkt widzenia, godny polecania całej ludzkości.
Teraz wiem, że gdybym nie stronił od szpetnych kobiet, gdybym nie uciekał od brzydkich mężczyzn, lepiej bym wyszedł, niż szukając pięknych kobiet i przystojnych kolegów. Te pierwsze, wcześniej czy później, zawsze puszczały się z tymi drugimi, przyprawiając mi rogi. Podczas gdy brzydule, tak się jakoś składa, miały pieniądze i cudowne charaktery, starając się nadrobić brak urody; a ja klepałem biedę z pięknymi zołzami, które owszem, miały piękne nogi, zgrabne tyłki... ale francowate obyczaje...
Wtedy nie wiedziałem, nikt mnie nie ostrzegł, że po kilku latach miłość z piękną kobietą musi się skończyć katastrofą, jak w starej kopalni.
Teraz po trzech rozwodach, każdy z piękną żoną, odwracam się na widok nieładnego człowieka i reaguję awersją; przypuszczalnie dlatego, że jego brzydka gęba przypomina mi te wspaniałe brzydule o złotych sercach, które odrzuciłem lekkomyślnie, a które mnie szczerze kochały i chciały przychylić nieba. Nie mogę patrzeć na brzydali dlatego, że „Życie” w obrazie brzydaka stawia mi przed oczy wzór tego, co straciłem, gdybym gnojowym brzydactwem nie gardził.
Gnojowym, czyli takim, które jest solą ziemi. A straciłem wiele, bo kawał życia, starganego z pięknymi szantrapami, które uważały się za królowe, podczas gdy obok wzdychały do mnie kobiety wprawdzie grube i toporne, ale majętne, lojalne i skromne, które, widzę to po latach, odniosłyby się z szacunkiem do mnie i do wartości które wyznaję. To one są solą ziemi i każdy uczciwy mężczyzna powinien ich szukać ze świecą... Takie śpiewam, po latach, pochwalne peany, na cześć brzydkich kobiet!
Inne tematy w dziale Rozmaitości