wieśniak wieśniak
93
BLOG

"planktonowy" konserwatysta fatalnie ocenia Prezydenta Kaczyński

wieśniak wieśniak Polityka Obserwuj notkę 1

Na stronie konserwatyzm.pl ukazała się ocena prezydentury pana Lecha Kaczyńskiego przez pana T. Daleckiego, związanego z UPR. Autor wyjątkowo negatywnie pisze o dokonaniach tragicznie zmarłego Prezydenta. Z tego względu nie polecam jej zagorzałym zwolennikom PiS-u.

Zamieszczam tę notkę, by pokazać PT Salonowiczom, że jest w Polsce niewielka liczba staroświeckich polskich patriotów, którzy takie właśnie mają przekonania. Na szczęście, czy niestety - gatunek ten jest na wymarciu.  W dobie globalizacji nie można na poważnie traktować takie pojęcia, jak niepodległości i wierność Konstytucji. Pewnie znowu chcieliby się bić za Ojczyznę.

"... Od osób związanych z PiS-em wielokrotnie słyszałem wypowiadaną prywatnie opinię, że Lech Kaczyński co prawda jest złym prezydentem, ale zarazem najlepszym jakiego mieliśmy. To oczywiście prawda, zgadzam się z tą opinią – Kwaśniewski i Wałęsa byli z pewnością gorsi, o komunistycznym zbrodniarzu Jaruzelskim nie wspominając. Wiele wskazuje na to, że następca Kaczyńskiego też okaże się całkiem fatalny.Ale najwyższy z krasnali wciąż jest krasnalem! Możemy sobie wybrać dowolny punkt odniesienia, możemy zestawić taką grupę przywódców, w której Hugo Chavez okaże się najlepszym prezydentem ( np. w porównaniu z Mugabe). I co z tego ? Czy miernota staje się mężem stanu poprzez porównanie z innymi miernotami ?
Bardzo interesuje mnie, jakie to zasługi dla państwa polskiego miał prezydent Kaczyński ? Szkód prezydentura Kaczyńskiego wyrządziła sporo, do tych niewątpliwie najbardziej widocznych, jakie "zawdzięczamy" Kaczyńskiemu zaliczyć należy fatalną politykę zagraniczną, objawiającą się skłóceniem z Niemcami i Rosją. Nawet próba zrekompensowania tej wrogości przyjacielskimi relacjami ze znacznie mniej istotnymi krajami (Litwą i Ukrainą) okazała się porażką.
Politykiem Lech Kaczyński był marnym, dając się banalnie ogrywać Donaldowi Tuskowi i jego ekipie. Nawet w sprawach, w których ewidentnie miał i rację i większość atutów w ręku, dawał się wciągać w prowokowane konflikty, z których zawsze wychodził jako strona przegrana.
Śmierć w katastrofie, wbrew temu, co zdają się sugerować politycy PiS, nie czyni przecież z niego bohatera! Nic mi niewiadomo, o heroizmie cnót Lecha Kaczyńskiego (jeżeli takowe były, to czemu politycy PiS zwlekają z ich ujawnieniem ?) . Sam fakt śmierci w Rosji niczym bohaterskim nie jest, jakoś nikt dziś nie czci Bieruta, który także z Rosji wrócił w trumnie...
Nie potrafię znaleźć żadnych plusów tej prezydentury. Nie przypominam sobie żadnych genialnych inicjatyw ustawodawczych, żadnych poważnych i sensownych propozycji rozwiązania rzeczywistych problemów państwa. Oczywiście, to, że w latach 2007-2010 scena polityczna nie była zdominowana przez jedną nieprzyjemną i nieudolną opcję polityczną, lecz była areną kłótni dwóch zwalczających się mafii, zapewne nieco spowolniło proces degeneracji państwa. Ale to nie wynik "mądrości" prezydenta lecz swego rodzaju częściowego klinczu władzy. Nie mam wątpliwości, że gdyby całą władzę w Polsce w tym czasie sprawowała formacja związana z Lechem Kaczyńskim, efekt byłby równie żałosny.
Konstytucja RP nakazuje Prezydentowi RP szczególną dbałość o niepodległość i suwerenność Rzeczypospolitej. Art. 126 p.2 Konstytucji mówi: " Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium."
Zobowiązanie to prezydent przyjmuje i potwierdza przysięgą, której treść znajdziemy w art. 130 Konstytucji: "Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem"
Prezydent Lech Kaczyński co najmniej dwukrotnie sprzeniewierzył się swoim konstytucyjnym obowiązkom dbałości o suwerenność kraju, najpierw podpisując Traktat Lizboński ( w ciekawie i symbolicznie wybranym dniu – 13 grudnia), następnie podpisując jego ratyfikację.
Tym samym Lech Kaczyński dołączył do grona zdrajców i sprzedawczyków i nie ma najmniejszego powodu by historia wspomniała go lepiej niż Adama Ponińskiego czy Ksawerego Branickiego.
Załóżmy nawet, że - jak tłumaczą niektórzy - prezydent nie miał innego wyjścia. Nie jest to prawdą, świetną okazją było irlandzkie referendum, sojusznikiem byłby też prezydent Czech. W istocie, żeby zdobyć się na akt politycznej odwagi trzeba mieć tzw. jaja, od politycznej miernoty ciężko oczekiwać męskiej decyzji. Zwraca jednak uwagę na podłe kunktatorstwo obozu prezydenckiego, zwlekanie z podpisem by sprawić wrażenie sprzeciwu. Zwracam też uwagę, że ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego w sejmie towarzyszyła zapowiedź uchwalenia ustaw kompetencyjnych, które miały być warunkiem podpisania dokumentów ratyfikacyjnych przez prezydenta. Podobne ustawy zostały przed ratyfikacją przyjęte w Niemczech, które mimo iż zawsze znajdowały się w awangardzie integracji, zeecydowanie lepiej zadbały o swoją suwerenność w ramach EU. Obietnicy tych ustaw nikt nawet nie próbował wyegzekwować, chociaż prezydent dysponował sporym instrumentarium nacisku zaś po decyzji Niemiec trudno byłoby w ogóle krytykować ich zasadność.
....
Przypomnijmy też, że Lech Kaczyński został juz uhonorowany w sposób chyba największy z możliwych w Polsce – poprzez pochówek na Wawelu. Towarzyszyły temu różne protesty, w tym także naszego środowiska. Uważałem, że te protesty były niepotrzebne, bo niezależnie od osoby zmarłego prezydenta same w sobie przynosiły więcej szkody niż pożytku. Poza tym dysponentem miejsca pochówku jest krakowska kuria arcybiskupia i to jej suwerenna decyzja, którą powinniśmy uszanować. Dziś widzę, że Wawel to tylko pierwszy krok, a PiS zmierza w konsekwencji do ogłoszenia Lecha Kaczyńskiego świętym. Awantura z krzyżem, nawiedzone wypowiedzi polityków PiS, nowa martyrologia smoleńska – to wszystko jako żywo przypomina mi okrzyk "subito santo". Pisowska sekta nie zatrzyma się, dopóki św.Lech nie zostanie patronem Polski. W ten sposób zdrajca, polityczny szkodnik i miernota zostanie zrównany ze św. Wojciechem męczennikiem. Trzeba w końcu powiedzieć wyraźnie: DOŚĆ! Miejsce Lecha Kaczyńskiego jest na śmietniku historii."
Tomas
z Dalecki

wieśniak
O mnie wieśniak

Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka