wieśniak wieśniak
434
BLOG

RAZ o Tusku, Balcerowiczu i salonie (innym niż S24)

wieśniak wieśniak Polityka Obserwuj notkę 5

"…Salon ma z tym (z oceną krytyki obecnej polityki Tuska przez Balcerowicza) pewien problem i stara się go rozwiązać, formatując niegdysiejszego "ojca polskich reform" na starą, nudną ciotkę, która ze swej kanapy poucza młode panienki, żeby dbały o cnotę, bo sobie życie zmarnują. Ciotkę, oczywiście, szanujemy, ale - my przecież teraz mamy takie pigułki, nie będziemy jej tłumaczyć szczegółów, w każdym razie nie stanie się nic.

Cieszy, że Balcerowicz pozostaje jednym z nielicznych przykładów konsekwencji i za to, za co krytykował jego poprzedników, ma dość ikry, by krytykować także obecnego pic-premiera. Salon ma z tym pewien problem, i stara się go rozwiązać formatując niegdysiejszego "ojca polskich reform" na starą, nudną ciotkę, która ze swej kanapy poucza młode panienki, żeby dbały o cnotę, bo sobie życie zmarnują.

Otóż to, co powtarza w różnych mediach Balcerowicz, nie jest ciotczynym zrzędzeniem. Wbrew zakłamującym także jego, jak i wszystko zresztą, mediom, które Andrzej Wajda określił jako "popierające nas", nie chodzi tu nawet o horrendalne długi Tuska i ich ciężar. Te długi to też tylko objaw. Chodzi o to, w czyim interesie rządzi tak naprawdę Tusk.

Otóż nie w interesie ogółu, narodu (którym to słowem zresztą w ogóle jego plemię się strasznie brzydzi), nie w interesie "klasy średniej", która pod jego rządami słabnie i niknie. Nie kieruje się troską o przyszłość, co otwarcie oznajmił - ale i z "żyjących tu i teraz" interesuje go, czego już otwarcie nie mówi, zadowolenie tylko pewnych grup - tych, które są ważne dla utrzymania władzy.

Z tego punktu widzenia są oczywiście grupy ważne i ważniejsze. A najważniejszą, w systemie neofeudalnej biurokracji, jest szeroko rozumiana warstwa urzędnicza. Postkomunistyczni mandaryni, mnożący się licznie, spleceni więzami powinowactwa i siecią wzajemnych przysług pomiędzy sobą nawzajem i swoją klientelą.

Platforma Tuska jest związkiem ludzi żyjących z władzy i rosnących na władzy, związkiem bezwzględnych wyzyskiwaczy, dojących na wszelkie sposoby oduraczonych poddanych państwa-molocha. I tylko interes tej rozrośniętej warstwy próżniaczej oraz jej licznej klienteli reprezentuje i ma na względzie.

Nie jest prawdziwy stereotyp, jakoby Tusk nie reformował, bo grozi to niezadowoleniem wyborców i spadkiem sondaży. Ani to nieprawda, że wyborcy zawsze karzą za reformy ("niech państwo przykład z Wielkiej Brytaniji biorą!"), ani to, że Tuskowi tak zależy na sondażowych słupkach. Tusk nie reformuje, bo jakakolwiek reforma to cios w kastę mandaryńską. A na jej niezadowolenie pozwolić sobie nie może.

Jego Platforma tyle ma już wspólnego z "reformami" III RP, co naftalina z dopalaczem. Jest związkiem ludzi żyjących z władzy i rosnących na władzy, związkiem bezwzględnych wyzyskiwaczy, dojących na wszelkie sposoby oduraczonych poddanych państwa-molocha. I tylko interes tej rozrośniętej warstwy próżniaczej oraz jej licznej klienteli reprezentuje i ma na względzie.

Otóż powtarzając w kółko: rynek, mniej ingerencji państwa, mniej urzędników, mniej przepisów, wskazuje Balcerowicz sedno problemu. Bo od tego, zależy los Polski.

Tymczasem jedynym programem populistycznej zgrai, połączonej jedynie interesami splecionymi z władzą i prosperującym dzięki niej biznesem, także medialnym, jest nie stawianie pomników. To się mieści w "filozofii rządu", którego jedyne sukcesy to to, czego nie zrobił.

Nie próbował "stymulować gospodarki" po kryzysie i nie kupił szczepionek na grypę, które faktycznie okazały się niepotrzebne. Także obietnica, że póki PO rządzi, Lech Kaczyński nie będzie miał pomnika, wydaje się wiarygodna. Tylko że to jedyna wiarygodna obietnica tej ekipy. I niczego więcej już się po niej nie można spodziewać.

No, można jeszcze tylko mieć pełną lęku nadzieję, że wchodząc w tak głęboką symbiozę z kastą mandaryńską do tego stopnia zrośnie się z nią, że ktokolwiek przejmie władzę - niestety, prawdopodobnie dopiero po jakiejś iście argentyńskiej katastrofie - czy będzie to zakon PiS, czy jakaś junta wojskowa, będzie musiał większość urzędniczych latyfundiów zlikwidować, zamiast je przejmować. Nawet jeśli nie będzie mądry i zatroskany o Polskę, tylko po prostu dlatego, że nie będzie miał dość swoich ludzi do obsadzenia i kontrolowania tak szerokich struktur, a dotychczasowi, platformiani mandaryni, pozostawieni przy wpływach, wbiliby mu nóż w plecy.

I kiedy to przyjdzie, okaże się, że stary, nudny Balcerowicz znowu jest jak znalazł."

Rafał Ziemkiewicz

 

wieśniak
O mnie wieśniak

Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka