wieśniak wieśniak
892
BLOG

Ziemkiewicz o PiS-ie i "sytych snach" reszty.

wieśniak wieśniak Polityka Obserwuj notkę 6

"Jarosław Kaczyński, premier IV RP na uchodźstwie" - napisała szyderczo jedna z gazet. Inne oznajmiają, że lider PiS zachowuje się jakby był dysydentem w PRL, a nie przywódcą legalnej, opozycyjnej partii w kraju wolnym i demokratycznym. Zamiast walczyć o wyborczą wygraną w ramach systemu, zwalcza system jako taki i w ogóle kwestionuje legalność państwa i jego władz.

Coś w tym niewątpliwie jest, ale warto zadać pytanie, czy to rzeczywiście wybór dokonany przez Kaczyńskiego, czy też może tylko jego logiczna odpowiedź na to, jak jest opozycja w III RP traktowana?

Większość mediów nie ma oczywiście wątpliwości - z naszym systemem politycznym i wolnością wszystko jest OK, tylko jeden polityk ześwirował i wyszedł z czasu rzeczywistego. To raczej propagandowe zaklinanie rzeczywistości niż jej opis. Można by tak się pocieszać, gdyby Jarosław Kaczyński cieszył się poparciem jednego, pięciu procent Polaków. No, niechby nawet dziesięciu.

Ale z postawą lidera PiS identyfikuje się mniej więcej 30 procent Polaków, którzy deklarują chęć uczestnictwa w wyborach. Co więcej, od momentu załamania sondaży, które nastąpiło po gwałtownym i bardzo niezręcznym odrzuceniu wizerunku z kampanii prezydenckiej, liczba jego zwolenników stale rośnie.

Radykalny sprzeciw wobec państwa Tuska, owo symboliczne delegitymizowanie tego państwa, które do takiej furii doprowadza prorządowych intelektualistów, najwyraźniej trafia coraz większej liczbie Polaków do przekonania. Zamiast miotać na nich gromy, że są ciemni, starzy i ze wsi, powinni się przedstawiciele tzw. elit nad sprawą zastanowić, póki jeszcze jest czas.

Tym bardziej, że rachunek nie jest tak prosty, jak by z sondaży wynikało. Nie mamy do czynienia z podziałem "30 procent za Kaczyńskim, 70 proc. przeciwko niemu". Te trzydzieści procent Kaczyńskiego to ludzie przekonani, pewni swego. Ludzie, którzy wiedzą, że obecny system opiera się na masowym kłamstwie, że Polska pod rządami obecnej elity - nie tylko politycznej, bo myślę także o tzw. rządzie dusz - utraciła suwerenność, zmarnowała międzynarodowe koniunktury, trwoni szanse i brnie w długi, które przytłoczą obecne pokolenie. Z tego przekonania elity III RP nie są w stanie ich wyprowadzić, przeciwnie, wszystko, co robią, przekonuje, iż takie widzenie polskich spraw jest słuszne.

Władza Tuska nie rozwiązuje bowiem żadnych problemów, podobnie jak postmichnikowy rząd dusz nie tworzy żadnej wizji przyszłości. Tusk potrafi tylko odkładać wszystko, aby do jutra, opóźniać nieuchronną katastrofę, maskować rzeczywistość pijarowskimi sztuczkami i kreatywną księgowością. Elity zaś intelektualne III RP, niczym leniwy kelner, opędzający się okrzykiem "kolega!", w każdej sprawie wskazują na Europę. Oni tam wszystko wiedzą, a my implementujemy, co nam przyślą.

Tymczasem nawet najprostszy człowiek widzi, że oni tam właśnie gie wiedzą, że nie potrafią sobie poradzić nie tylko z bankructwem strefy euro, ale nawet z marnymi dwudziestoma tysiącami tunezyjskich imigrantów, a kosztujące tyle miliardów unijne instytucje są fasadą, bo jak przychodzi co do czego, to zbierają się szefowie większych państw i negocjują z Obamą i z Putinem, a "unijny prezydent" z "unijną szefową dyplomacji" mogą im co najwyżej zaparzyć kawy.

Ja oczywiście mam swoje zdanie, ale stać mnie, żeby w wielkanocnym nastroju nikogo do niego nie namawiać. Wystarczy, żeby PT Czytelnicy spróbowali na to spojrzeć chłodno, traktując "narracje", jak to się dziś mówi, władzy i opozycji obiektywnie.

"Narracja" Kaczyńskiego, odwołująca się mocno do naszej pamięci PRL i lat wcześniejszych, oferująca mocną, polską i patriotyczną tożsamość, podsuwająca wspólnotowe mity, wyjaśnia i porządkuje świat. A narracja władzy (do władzy zaliczyć też trzeba tu postkomunistyczną lewicę, pełniącą z własnego wyboru rolę rezerwy kadrowej PO, takiej "wiceplatformy") nie oferuje już ani wyjaśnienia, ani wizji rozwiązania problemów. Oferuje tylko zastępczą emocję nienawiści do opozycji.

Pod tym względem wróciliśmy do PRL, czego konkretne, mniejsze i większe przejawy codziennie kolekcjonują nieliczne, ale cieszące się coraz większą popularnością antyrządowe (czy już może trzeba mówić wręcz, jak za "prylu", antypaństwowe) kanały komunikacji społecznej. Jedni mają racje moralne, a drudzy pełnię władzy.

Ci pierwsi nie są w stanie przebić się przez system, odbierający im głos i wpływy, nasilający medialną, prawną i propagandową (na razie) przemoc oraz dostęp do instytucji życia publicznego. Ci drudzy nie są w stanie wywiązać się z żadnej obietnicy, rozwiązać żadnego problemu, i tylko do czasu mogą ukrywać różnymi rozpaczliwymi sztuczkami swoje kolejne niepowodzenia i kompromitacje.

Jak to się musi skończyć, wiadomo.

A więc o ile 30 proc., wracam do wątku, deklarujące poparcie dla PiS można uznać za przekonanych zwolenników pewnej uosabianej przez Kaczyńskich, tego żywego i tego poległego, wizji Polski - pozostałe 70 proc. to w istocie w większości wcale nie są stronnicy Platformy, Tuska czy Michnika. To raczej, jeśli już, zwolennicy "X-Faktor". A więc ludzie uciekający przed problemem, niechętni przewracaniu do góry nogami świata, do którego przywykli, nie zainteresowani, mówiąc krótko - nie przekonani do radykalnej interpretacji dzisiejszej Polski. Nie ma tu symetrii, proszę zobaczyć. Z jednej strony przekonani do IV RP - a z drugiej wcale nie przekonani do Tuska czy kogokolwiek innego, tylko właśnie: nie przekonani.

To jasno pokazuje, w jakim kierunku idziemy. Zwolennicy PiS mobilizują się coraz bardziej, wiem o tym co nieco, jeżdżąc po kraju, ale widać to i w sondażach, i w sprzedaży gazet czy internetowych statystykach. Są jak ci "czerwoni" (ironia losu, że tak wtedy nazywano polskich patriotów) sprzed powstania styczniowego, owładnięci misją budzenia narodu, przekonywania, wyrywania z apatii.

Przypomnę pieśń, którą ci patriotyczni szaleńcy pozostawili w naszej literaturze: "W noc spokojną do domów wpadniemy / gdzie szczęśliwi sytymi śpią snami / naszą pieśnią ich spokój skłócimy / niech się zerwą, niech idą za nami!".

Pasuje?

Tak to w następnych miesiącach będzie: pisowcy będą nie przekonanym coraz częściej wpadać do domów i zakłócać spokój, co będzie im się tym bardziej udawało, że z owymi "sytymi snami" jest i będzie coraz bardziej kiepsko. Cała potęga telewizyjnej propagandy nie wmówi ludziom na dłuższą metę, że sześć złotych za litr benzyny albo za bochenek chleba to mniej niż cztery.

Oczywiście, w owych 70 procentach są nie tylko ci, co nie chcą słyszeć o Polsce, Smoleńsku i patriotycznych mszach, nie tylko ci, co na owe pisowskie skłócanie spokoju jęczą tylko "odwalcie się, ja mam tego dosyć", i w końcu, jak dostaną w de na kredycie albo z innej przyczyny, albo się do pisowców przyłączą, albo przynajmniej przestaną im przeszkadzać. Są tam oczywiście i tacy, dla których trwanie III RP w jej obecnym kształcie jest sprawą życia i śmierci. Tacy, którzy na słowa "Bóg, Honor, Ojczyzna" dostają drgawek z wściekłości i piany na ustach.

Pętla, która zaciska się na szyi PO i kolaborujących z nią elit, polega jednak na tym, że owi najwierniejsi są zarazem żywotnie zainteresowani nie dopuszczeniem do zmian, które mogłyby dla władzy odzyskać legitymizację. To bowiem przede wszystkim grupy, przepraszam, ale obiektywnie tak trzeba powiedzieć, pasożytujące na państwie, a nic do niego nie wnoszące - budżetówka, rozrośnięta kasta urzędnicza i rozmaite lobbies czerpiące zyski z patologii III RP. Władza nic więc nie może w państwie naprawić, by się im nie narazić. Ale kiedy nic nie naprawia, to dzień po dniu kolejni "młodzi, zadłużeni, z dużych miast" uświadamiają sobie, że zostali przez cwaniaków z rządu i mediów okłamani i wydutkani jak świerszcze, zaciskają pięści i przyłączają się do wpadających ludziom do domów pisowców. A co najmniej zaczynają na nich patrzeć z cichą akceptacją.

Kiedy ich liczba przekroczy próg krytyczny, po których upadek III RP stanie się przesądzony? Moim zdaniem już przekroczyła, tylko, jak to zwykle bywa, jeszcze tego tak wyraźnie nie widać.

Rafał A. Ziemkiewicz

Ja mam wątpliwości, czy zwolennicy PiS-u myślą o tylko Polsce? Czy nie oczekują nowych cudów ekonomicznych? Czy okolici pana Kaczyńskiego nie dążą do "teraz k... my"?

wieśniak
O mnie wieśniak

Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka