W moich rodzinnych stronach Powstanie Styczniowe wybuchło kilka dni później. Opóźnienie spowodowane było nagromadzeniem w mieście dużych sił rosyjskich. Dlatego mój dziadek zawsze wspominał je nie 22 stycznia a pod koniec stycznia. Dziadek zawsze rano śpiewał "Kiedy ranne wstają zorze" jednak tego dnia zaczynał śpiewając Hymn Konfederatów Barskich. Pamiętam to jak przez mgłę bo już jako dziecko wyjechałem z rodzicami do drugich dziadków pod Warszawę. Jednak strzępy pieśni utkwiły mi w pamięci i bardzo się zdziwiłem kiedy u dziadków pod Warszawą a potem od kolegi wprowadzającego mnie do harcerstwa usłyszałem tę pieśń z innym tekstem. Jak się później dowiedziałem był to tekst napisany przez Juliusza Słowackiego. I od tej pory pieśń ta towarzyszyła mi w życiu. Z wielkim wzruszeniem usłyszałem ją śpiewaną przez harcerzy pod kwietnym krzyżem przy kościele świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu. Próbowałem się przyłączyć ale wzruszenie nie pozwoliło mi na to. Czasy to były równie zapalne jak w 1863 roku.
Gdzieś między Garwolinem a Rykami znalazłem kiedyś przy drodze grób powstańców styczniowych. Całkiem współczesny normalny grób z płytą z nazwiskami poległych. Jeździłem tamtą trasą kilka razy i traf chciał że kiedyś wyjazd wypadł mi w rocznicę powstania. Zabrałem ze sobą znicze żeby zapalić je na, jak przypuszczałem zapomnianej, mogile. Śnieg był całkiem spory i bałem się że przeoczę to miejsce więc jechałem bardzo wolno. Znalazłem. Ledwo się przedarłem przez zaspę by stwierdzić że nie byłem jedynym pamiętającym. Śnieg był odgarnięty z mogiły i na podeściku przed nią stało już kilka zniczy. Zapaliłem znicze, pomodliłem się i ruszyłem dalej. Kiedy odjeżdżałem widziałem że ktoś zatrzymywał się koło powstańczej mogiły.
Mam wielką nadzieję że przebudowa trasy lubelskiej nie zniszczyła tego świętego miejsca.
Poniżej zamieszczam odszukany w Internecie tekst Hymnu w wersji wykonywanej przez mojego dziadka
Stawam na placu z Boga ordynansu,
Rangę porzucam dla nieba wakansu,
Dla wolności ginę,
Wiary swej nie minę:
Ten jest mój azard
Krzyż mi jest tarczą, a zbawienie łupem,
W marszu zostaję, — choć i padnę trupem.
Nie zważam, bo w boju
Dla duszy pokoju
Szukam w ojczyźnie.
Krew, z ran wylana dla niego zbawienia.
Utwierdza żądze, ukaja pragnienia,
Jako katolika
Wskroś serce przenika,
Prawego w wierze.
Śmierć Zbawcy stoi za pobudki hasło,
Aby wzniecenie złych czynności zgasło,
Wolności przywary,
Gwałty świętej wiary —
Zniesione były.
Wyroku Twego, wiem, że nie zapłacę,
Niech choć przed czasem życie moje tracę,
Aby nie w upadku,
Tylko w swoim statku
Wiara słynęła.
Nie obawiam się przeciwników zdrady,
Wiem, że mi dodasz swej zbawiennej rady
W zamysłach obrotu,
Do praw swych powrotu.
Jak rekrutowi.
Matka łaskawa, tuszę, że się stawi,
Dzielnością swoich rąk pobłogosławi,
Aże gdy przybraną
Będę miał wygraną —
Wiary obrońca.
Boć nie nowina Maryji puklerzem
Zastawiać Polskę; wojować z rycerzem
Przybywa w osobie,
Sukurs dawać tobie.
Miła ojczyzno!
Niech nas nie ślepią światowe ponęty,
Dla Boga brońmy wiary jego świętej,
A za naszą pracą
Będzie wszystką płacą
Żyć z Bogiem w niebie!