To będą dywagacje na temat do jakiego poziomu w społeczeństwie powinna schodzić demokracja, której jestem gorącym zwolennikiem. Gorącym ale i trzeźwym. Jest pewna granica do której powinna sięgać i ani kroku dalej.
Dziadek mój, szacowna persona, powszechnie poważana. Można bez przesady powiedzieć autorytet w miasteczku, głowa rodziny a nawet rodu bo pradziadek uczynił moją prababkę wdową już pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku a prababcia żyła jeszcze przeszło trzydzieści lat. Tak więc dziadek głowa rodziny do końca długiego życia uchodził w otoczeniu i własnym mniemaniu za tego na którym spoczywają losy całej rodziny i nie tylko. Do głowy mu nigdy nie przyszło że w zasadzie jest on wyłącznie wykonawcą woli babci. Jak ona to robiła? Pojęcia nie mam. O partnerskich związkach nie wypowiadała się zbyt pochlebnie. Uważała że demokracja na poziomie rodziny nie sprawdza się. Jak mawiała ktoś musi przecież zarządzać a ktoś wykonywać, jak w firmie. Wyobraźcie sobie przedsiębiorstwo zarządzane przy pomocy reguł demokratycznych, albo co starsi niech to sobie przypomną. Choć trudno komunę nazwać demokracją. Faktem jest, wracając do spraw rodzinnych, że ostatnie decyzje finansowe pradziadka (podjęte bez zgody prababci) skończyły się niemal katastrofą. To między innymi przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci. Nawet nie mam mu tego za złe bo jak pokazał historia to czego nie straciłby pradziadek zabraliby komuniści więc nie ma co go winić. Choć mógł ten majątek stracić w jakiś przyjemniejszy sposób, ot choćby przegrywając w ruletkę na Lazurowym Wybrzeżu. Jako wymowny dowód jego umiejętności pozostał na strychu kuferek pełen arkuszy obligacji i paczek nic nie wartych banknotów. Banknoty nawet się przydały do zabawy w sklep.
Wracając jednak do kobiet w naszej rodzinie to wszystkie one kładły mi do głowy od dziecka że pieniądze nie są celem tylko środkiem. Sądzę że udało im się. Nawet żona też ma podobne cechy, jest niezwykle skrupulatna i rozsądna przy zarządzaniu naszymi pieniędzmi. Szkoda tylko że nie potrafi kierować mną tak jak moje przodkinie kierowały swoimi mężami. Ja i tak godzę się w końcu na wszystko a byłoby dużo mniej konfliktów. Wspólne zarządzanie rodziną rodzi tylko konflikty. Dlatego funkcjonujący w moim małżeństwie model – ja zarabiam, żona wydaje uważam za optymalne rozwiązanie. Aż strach pomyśleć co by było gdyby było odwrotnie. I tylko jednego mi brakuje. Tego złudnego przekonania że to ja rządzę.
Złote myśli takich różnych:
„czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005
“Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005 "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001 "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001 " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K ....................................................................................................................................................................................................................................................................... "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu".
Albert Einstein
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka