Henio spod siódemki Henio spod siódemki
30
BLOG

Grosz trzeci złamany na pięćset piećdziesiąt

Henio spod siódemki Henio spod siódemki Kultura Obserwuj notkę 0

Obejrzałem ponownie po wielu latach film "Rejs".

I co? I klops.

Mówią, że to film kultowy. Nie lubię tego "wydumanego" określenia. Jest zbyt nadęte. Wolę używać starego, dobrego przymiotnika "popularny".

No więc, co z tym popularnym filmem się stało? A może nie stało? Może jest, jaki był.

Jeśli się stało, to się zestarzał, jeśli jest, to jest głupawy. I nudny.

Nie ma w tym filmie żadnej fabuły, wykonawcy łażą tu i tam bez składu i ładu, wykonują często jakieś dziwne ruchy,  przypominające ni to ćwiczenia fizyczne, ni to taniec św. Wita. Od słuchania kwestii wypowiadanych przez naturszczyków boli śledziona.

Jedna z "gwiazd" "Rejsu", Zdzisław Maklakiewicz cedzi przez zęby na początku filmu zdanie, że w polskich filmach nic się dzieje. I to jest racja. Jak najbardziej w stosunku do "Rejsu". Poza tym Maklakiewicz zabiera głos w filmie jeszcze tylko raz, mówiąc, że usłyszana piosenka chwyciła go za serce, a w pozostałych fragmentach, gdy pojawia się w kadrze, patrzy w obiektyw baranim wzrokiem, co, być może, jest spowodowane kacem.

Inna "gwiazda", Jan Himilsbach, pojawia się w pierwszej części filmu, epatując dwoma pozostałymi mu jeszcze zębami i coś tam mrucząc, później znika, nie widać go przez większą część filmu, wraca dopiero pod koniec i duka mało zrozumiale, ale można wydedukować, że ktoś go zamknął w toalecie. Prawdopodobnie realizatorzy wymyślili ową toaletę, żeby jakoś wybrnąć z sytuacji, że Himilsbacha nie dało się w trakcie zdjęć postawić przed kamerą, bo był kompletnie urżnięty.

Swego, czasu, za PRL, film pewnie budził jakieś emocje, być może za sprawą aluzji, nielicznych i dosyć cienkich, ale w tamtych czasach nawet krzywe spojrzenie przed kamerą mogło być odczytane jak obrazoburcza dla władzy aluzja.

Piszę tu o aluzjach nielicznych i cienkich, nie mając ma myśli ogólnego wydźwięku filmu, który też można by potraktować jako aluzję, ale o tych wypowiedzianych expressis verbis.

Jedna z nich to ta w ustach trzeciej "gwiazdy" filmu, Stanisława Tyma, może i najlepsza, o tym, że nie można być pesymistą i żyć bez celu, gdy w koło jest tyle celów, gdy od celów aż się roi.

Druga aluzja, skierowana do Tyma przez innego wykonawcę, to donos, że w damskiej toalecie jest napis: "Głupi kaowiec".

I to by było na tyle, jak mawiał pewien profesor mniemanologii stosowanej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura