Sprawa z określeniem "ministra", propagowanym ostatnio przez niezawodną panią Muchę, obrazuje, jak nasz boży świat ewoluuje, zmienia się.
Niegdyś feministki, a właściwie sufrażystki, usiłowały we wszystkim upodobnić się do mężczyzn. Założyły spodnie, paliły cygara, klęły, a niejedna pani dyrektor byłaby obrażona, gdyby nazwać ją dyrektorką.
Obecnie feministki weszły w fazę podkreślania różnic między płciami.
No cóż, panta rhei.
Inne tematy w dziale Rozmaitości