Hipertrofia moralności… To oczywista, logiczna i nieunikniona konsekwencja woluntarystycznego przewrotu w etyce i filozofii prawa (drastycznego rozdzielenia auctoritas od potestas): tego który dał nam sprawiedliwe sądy i rządy prawa. Obecnie jednak – wraz z rozwojem wiedzy z dziedziny antropologii, psychiatrii, psychologii, psychologii społecznej, socjologii i cholera-tam-wie-czego-jeszcze, które okrawają zakres wolnej woli człowieka – prowadzi w najskrajniejszych, a coraz częstszych przypadkach do wyroku I blame society.
Jest taka scena w filmie Repo Man, gdy Otto (grany przez Emilio Esteveza) rozmawia z przyjacielem leżącym, na łożu śmierci. Otto słyszy: – I know that a life of crime led me to this sorry fate. And yet, I blame society: society made me what I am. – That's bullshit. You're a white suburban punk, just like me.
Czyż przerost moralności nie jest w istocie nadwzrocznością (hypertropia) moralności – wadą akomodacji jej soczewki, powodującą trudności w oglądaniu rzeczy z bliska. Może nawet jest jej najpopularniejszą odmianą: prezbiopią – starczowzrocznością cywilizacji?
Jedyną nadzieją pozostaje anglosaskie prawo cywilne: eksploatowanie idei odpowiedzialności bez winy…
Ogólne: Umiarkowany empirysta metodologiczny i genetyczny, metafizyczny realista krytyczny i nominalista pojęciowy, epistemologiczny realista transcendentalny, materialista organicystyczny, metaetyczny ekspresywista. A-teusz... Praktycznie: Postępowo-konserwatywny liberał typu "nowojorskiego" z libertariańskimi skłonnościami. Kibic wyścigu kosmicznego i postępu naukowego. Miłośnik art deco, R.W. Emersona, malarstwa Edwarda Hoppera i Milesa Davisa. Fan SF, westernów, filmów noir i kina klasy B.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka