niezalezna.pl
niezalezna.pl
RafałRokicki RafałRokicki
322
BLOG

Światełko w tunelu

RafałRokicki RafałRokicki Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Czas sprzyjający, bo nie co dzień obchodzi się stulecie odzyskania niepodległości, a i obecna władza, mocno przychylna takim projektom, hojniej sypie groszem. Nic więc dziwnego, że mamy wysyp kina historycznego w naszym pięknym kraju nad Wisłą. Jednak nie ilość, a jakość serwowanych widzom produkcji ma znaczenie. To ona przynosi wymierne korzyści, a, zdaje się, że ta prosta i oczywista prawda zupełnie jest pomijana w rodzimej kinematografii.

„Legiony” to światełko w tunelu. To drogowskaz wskazujący dobry kierunek, ale jednocześnie informujący o tym, że przed nami jeszcze szmat drogi. Film Dariusza Gajewskiego warsztatowo jest „pod parą". Tak dobrych batalistycznych scen dawno nie widziałem w polskim kinie i widać, że budżet 27 mln — niemal dwukrotnie wyższy niż w „Piłsudskim” — robi różnicę. Obraz trochę zrobiony na amerykańską modłę, czyli wątek miłosny na tle historycznych wydarzeń i nie jest to zarzut, o czym na końcu.

Zostawiam na boku to, że fabuła, jako całość, nie jest porywająca, bo do tego zostałem przyzwyczajony ostatnimi czasy, przez twórców polskiego kina historycznego. W tym filmie mam największy problem z Sebastianem Fabijańskim. Pamiętam jego rolę w świetnym „Kamerdynerze”, którą mnie ujął i rzecz w tym, że w „Legionach” gra dokładnie tak samo. Ta sama mimika, ta sama tonacja głosu. Jak śpiewa Maryla Rodowicz: „ale to już było"... miało nie wrócić więcej. Aktorsko rewelacyjny Mirosław Baka, no i Piotr Cyrwus — tylko trzy-cztery epizody, ale wyborne.

Ci, którzy spodziewali się po „Legionach” przekazu, jak z lekcji historii, będą zawiedzeni. Ci, którzy oczekiwali, tak jak ja, ciekawej i wciągającej opowieści z dziejami legionów w tle, też będą kręcić nosem. Nie oszukujmy się — w kinie liczy się frekwencja, a jeśli chcemy przyciągnąć ludzi do sal kinowych na tego typu produkcje, nasza historia musi być podana w atrakcyjny dla widza sposób. Bogoojczyźniane i pełne patosu obrazy sal nie zapełnią. Liczby nie kłamią. Weekendy otwarcia — „Piłsudski” 42195 widzów, „Legiony” 50963 widzów. Jest słabo.

Okiem dyletanta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura