Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
65
BLOG

Festiwal Sztuki Otwartej Wisłostrada 2008- przykład uwiądu kultu

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Kultura Obserwuj notkę 0
Warszawa nie jest miastem wielkich wydarzeń kulturalnych, koncertów i imprez na otwartym powietrzu. Na festiwalowej mapie Polski Warszawa jest trochę pustynią,szczególnie w kulturze młodszych pokoleń. Letnie festiwale mają się dobrze, ale poza Warszawą. Nawet w dziurach typu Olesno, Bielawa, Chocianów czy Żagań fanów jest kilka razy więcej. Próba zorganizowania w tym mieście typowego festiwalu, której świadkiem byłem wczoraj, pokazuje że w tym mieście panuje coś dziwnego.

Od lat jeżdżę na duże festiwale muzyczne w wielkich metropoliach. Lubię Notting Hill Carnival w Londynie, ściągającą 2 mln fanów największą muzyczną imprezę Europy, na której przez dwa dni na ulicach miasta tłumy baunsują do ragga, densholi, dubów i nade wszystko soki. Wiele razy byłem na berlińskim Karnawale Kultur, gdzie setki tysięcy ludzi tańczy na ulicach. Może kiedyś dotrę na wielkie niemieckie festiwale reggae pod Kolonią czy Lipskiem. Od lat chcę się wybrać na Pepsi Sziget Festival na wyspie Małgorzaty w Budapeszczie. Tamtejszy festiwal w 2005 roku odwiedziło 385 tys. fanów, i jest on największym w Europie Środkowo- Wschodniej.

W Warszawie, i generalnie w Polsce, niemal nic wielkiego festiwalowego nie ma. Polskie imprezy są niewielkie, kameralne, kilka, kilkanaście tysięcy osób to maksimum. Walki pod kasami o bilety (3 kasy na 5 tys. osób), matki z dziećmi koczujące w wielogodzinnych kolejkach do kas. Namioty rozbijane na betonie, toalety bez papieru, kurz, czasem jumacze okradający namioty szczególnie na imprezach na których gra się nie tylko reggae/ragga. 

Za największy polski festiwal od lat robi Woodstock- impreza ostatnio nawet bardziej dla fanów reggae (mniej więcej połowa ostatniego festiwalu była poświęcona muzyce z klimatów rasta). Ale to kolos na glinianych nogach- nie ma na ten festiwal biletów, muzycy grają za darmo/ zwrot kosztów do100 PLN. To bardziej impreza charytatywna, która może skończyć się za rok- dwa, wszak muzycy nie żyją powietrzem, a i publiczność oczekuje coraz więcej. W zeszłym roku główną gwiazdą byli jacyś mi nieznani rastamani z Jamajki którzy przylecieli na własny koszt i rzeczywiście byli genialni.

Nie wiem, dziwny ten festiwal- zrodzony z biedy, kompletnie inny od wszystkich jakie znam. Rozumiem różnorodność, ale z jakiegoś powodu inne duże festiwale Europy organizowane są kompletnie inaczej od naszego kostrzyńskiego Woodstocku- są to imprezy płacące dobrze muzykom nawet jeśli są zorientowane do publiki offowej. Sądzę że pan Owsiak nieco zarżnie Woodstock.

Na piątkowy początek Festiwalu Sztuki Otwartej Wisłostrada 2008 na Cyplu Czerniakowskim nieco się spóźniłem. Znajomi obiecali kupić mi nań bilety, ale okazało się że jednak nie można ich było już kupić na mieście. Podobno były jeszcze na bramce, ale nikt nie wiedział czy na pewno. Gdy przybyliśmy, na miejscu było może z kilkadziesiąt osób. Grało NDK. Zrobiło mi się straszliwie przykro- NDK nawet w małych wioskach gra przy większej publice. Potem grał Overproof Soundsystem. Miałem wrażenie że ci ludzie pierwszy raz w życiu grali dla tak małej publiki. Zaczął padać obfity deszcz, ale to nie odstraszyło kilkudziesięciu tańczących pod parasolami osób. O. byli wspaniali, najlepsze duby. Potem jeden z nich podbił do mnie, pogadaliśmy nieco o capoeirze, bo śpiewaliśmy mu piosenki do capo gdy na scenie pokazywał capoeirę.

I oto po pierwszym dniu jedynego mi znanego większego festiwalu na świeżym powietrzu w Warszawie. Krótko mówiąc- tragedia. O tym festiwalu chyba nikt nie słyszał. Jego patroni medialni- Radio Kampus i TVP Warszawa- przecież to media niepopularne wśród młodych ludzi, ci żyją z nosem w Internecie, radio i telewizja z ich świata wypadły. Kto ogląda rządową telewizję? Słucha jakiegoś radia państwowego uniwersytetu skoro w Internecie są znacznie lepsze stacje muzyczne? Na tej imprezie było mniej osób niż na byle imprezie klubowej z muzyką w tym stylu. Pierwszy dzień jedynego większego letniego festiwalu Warszawy pokazuje jak kiepsko ma się Warszawa w sprawach kultury. W Londynie na podobnej imprezie, tyle że zorganizowanej na ulicach miasta bawią się 2 miliony, tu raptem kilkadziesiąt osób.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura