Problem z nauką religii katolickiej w szkołach podstawowych jest w mojej ocenie nieco inny. Otóż: w polskich szkołach uczniowie nie mają wyboru innych opcji wyznaniowych, a innowiercy nie poznają swoich wyznań czy dróg duchowości, często bardzo skomplikowanych, nawet jeśli się takie nie wydają. Dlaczego? Prawo jest tak skonstruowane, że dyskryminuje inne ruchy duchowe/ wyznaniowe etc., które być może zechciałyby nauczać dogmatów innych wyznań.
Moja wspólnota interesowała się wprowadzeniem „duchowości Ras Tafari” dla tych uczniów, którzy chcieliby pogłębić swoje zainteresowania. Co roku bowiem kilku uczniów pisze rozmaite prace z tego zakresu, zdaje maturę, wybierając ten temat na język polski.
Sprawdzałem jak się ma nauczanie innych wyznań niż katolickie w polskich szkołach. Tylko w kilku przypadkach w skali kraju uczniowie mają dostęp do poznania np. islamu. Kilka szkół umożliwia zapoznanie się z judaizmem. To wszystko są dane absolutnie marginalne, możliwość wyboru innego wyznania wg moich szacunków dotyczy poniżej 1 % uczniów i jest możliwa głównie tam gdzie występują większe mniejszości wyznaniowe (wschód Białostockiego, byłe księstwo cieszyńskie).
Kiedy myśleliśmy aby uruchomić możliwość uzyskania oceny z tego zakresu dla różnych rasta, których w szkołach trochę jest. Myślałem o jakiejś platformie e-learningowej. Jak pani z właściwego departamentu MSWiA wyliczyła formalności, to można przyklęknąć z wrażenia. Jest to rzecz obwiązana czerwoną tasiemką.
Dlaczego? Kiedyś importerzy aut podszywali się pod związki wyznaniowe (zwolnione z podatków). Możliwe że dlatego sformalizowanie tego wszystkiego jest tak trudne że nie chcą się tego podjąć nawet notariusze. A jak już się zdecydują, to papierów jest tyle, że w uzgodnionym miejscu gdzie zmieści się ten tłumek (sto osób) trzeba wstawić kserokopiarkę, by można było wszelkie kwity przygotować i kopiować dowody tożsamości.
Absurd i czerwona taśma jak stąd bo Bułgarii. O kosztach nie wspominam- było to kompletnie nieopłacalne, owe formalności cały koszt organizacji zwiększały ze 2-3 razy. Zresztą to i tak samorządowcy decydują jakich wyznań dzieci się będą uczyć, a jakich nie, bo to oni decydują za jakie kursy zapłacą, a za jakie nie. Płacą na większej części terytorium Polski niemal tylko za dzieci katolickie.
Inne tematy w dziale Polityka