Mam wrażenie że Janusz Palikot jest przez wielu traktowany jak Mąż Opatrznościowy części polskiej polityki. Wielu ma rozmaite oczekiwania pod adresem jego ruchu, mniejsza zaś część je artykułuje. Jeśli się swoich wiszów nawet nie artykułuje, trudno o uniknięcie rozczarowania.
Przypomina mi się powieść Josepha Rotha pod tytułem „Hotel Savoy”. Janusz Palikot przypomina powieściowego miliardera Henry'ego Bloomfielda, który na pożółkłych kartach książki Rotha na krótko odwiedził przedwojenną Łódź, elektryzując wszystkich swoim przybyciem. Opisywano jego przybycie jako ostatnią deskę ratunku dla umierającego „miasta deszczu i beznadziei”.
Miliarder owszem, pojawił się, ale jedynie na chwilę. Odwiedził tylko grób ojca. Ale nadzieja- ona pozostała.
Inne tematy w dziale Polityka