Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
4717
BLOG

Niechęć do WOŚP: Woodstock jest tylko obrazem polskiej młodzieży

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 9

 Nie rozumiem zupełnie tak wielkiej niechęci przeciwko WOŚP. Czy chodzi o ten feralny bezpłatny festiwal, „Przystanek Woodstock”? Z punktu widzenia higieny w owym miejscu panującej, jest to istotnie problemem. Do tego sprzedaż alkoholu. Wolę festiwale w Niemczech gdzie publiczność raczy się marihuaną. Jest to jakoś zdrowsze, może tak o połowę. Ale też jest niezdrowe.

 
Nałogi są problemem współczesności- mam wrażenie. Festiwal całkowicie bez używek, środków odurzających jest jeden- nazywa się Rainbow Gathering i jest imprezą hippi, ludku kompletnie radykalnie ekologicznego, myjącego się popiołem i nie wiem czym się podcierającego- aha- ręką. Bo papier zawiera substancje chemiczne które go wybielają. Jeśli wybierzemy się na taką imprezę i ktoś się będzie podcierał papierem, podczas demokratycznych obrad miejscowego zgromadzenia publicznego w kręgu, częstego na takich imprezach, puryści będą wytykali nieekologiczność, krążyli z obwieszczeniami i petycjami między ludnością oczekującą na wspólny posiłek.
 
Poza protestanckim festiwalem chrześcijańskim- cała reszta, włącznie z rozmaitymi imprezami publicznymi, to miejsca gdzie konsumuje się środki i substancje odurzające. Miękkie narkotyki, narkotyki twarde: tutaj już bym wpisał papierosy i alkohol.
 
Polska młodzież jeździ na wakacje na „zdrowsze” festiwale zagraniczne. „Zdrowsze”- bo zamiast palić papierosy, albo tytoń zmieszany z marihuaną, zamiast pić piwo: mogą palić z bonga czyste konopie. Są to miejsca ściśle w dodatku obstawione różnymi służbami porządkowymi, które pilnują jakoś inaczej pojętego umiaru: nie wiem czy to oznacza sprawdzanie czy uczestnik takiej imprezy nie ma np. więcej marihuany niż dopuszczalna maksymalna ilość. Imprezy takowe rozkwitają nierzadko zaraz za polskimi granicami i np. dla hiphopowców są najważniejszą imprezą kulturalną roku. Trochę szkoda że nie w Polsce, ale takie mamy prawo.
 
Na wielkich ulicznych festiwalach policja często pilnuje tylko by nikt nikogo nie zatratował w tłumie miliona osób. Widziałem jak raz na Notting Hill Carnival, w tłumie dziesiątek tysięcy osób, wybuchła bójka i mały popłoch. W ciągu sekundy czy dwóch kordony policji odgrodził fragment ulicy, kilka sekund później ujęto kogoś chyba agresywnego. Czy można sobie wyobrazić rozlanie się fali popłochu na tłum 700 tysięcy, a nawet miliona osób który przychodzi na tą uliczną imprezę? Soka zawładnęła nawet piłką nożną- oto mistrzostwa świata w piłce nożnej w RFN.
 
 
W Polsce w ogóle nie ma tak wielkich imprez, zresztą imprez innej kultury. Te imprezy, jak ściągające pół miliona, milion fanów uliczne karnawały letnie Berlina czy Londynu powstały wokół np. muzyki soca, w ogóle i całkowicie w Polsce nieobecnej muzyki z Karaibów, nieporównanie bardziej weselszej i taneczniejszej niż reggae. To taniec dancehall, z jego tysiącami kroków w stylu „ciasteczkowego potwora” i „łap samolot”. To tak skomplikowane ruchy, że trzeba mieć straszną kondycję. Gdy publika zacznie tańczyć na ulicy, wygląda to nawet tak. Dokładnie to tańczyli:
 
 
Ale te imprezy to też po prostu zamiana picia alkoholu na uliczne palenie marihuany przez jakąś część uczestników. Marihuana jest miękkim narkotykiem używanym do tańczenia raczej. Ludzie po nim po prostu raczej tańczą. Mi wydaje się to zdrowsze, bawiący się na tych imprezach mają w mojej ocenie kilkakrotnie więcej energii niż wydający mi się zamulonymi konsumenci alkoholu. Inna, bardziej taneczna, jest muzyka.
 
Czy są jakieś „bezużywkowe” imprezy które są fajne i nie opierają się na konsumpcji środków odurzających? Tak, są to imprezy poszczególnych wyznań. Ale nawet na swoich mszach część chrześcijan pije wino. Wszędzie jest jakiś umiar.
 
Może poza imprezą pana Owsiaka, gdzie są jakieś jednostki, nawet liczne, które wyglądają na spuszczone ze smyczy chlory. Nie sądzę że owe chlory są celem imprezy pana Owsiaka. Jest to impreza niewykluczająca uczestników. Ja jednakże mam pewien żal że propaguje kulturę picia alkoholu- także poprzez dobór muzyki. Wolę już kulturę palenia marihuany, jeśli miałbym wybierać. Owe imprezy alkoholowe mam za niechlujne, pełne jakichś osób upitych na umór.
 
Na gromadzącym kilkadziesiąt tysięcy fanów wakacyjnym festiwalu reggae w Niemczech nie uświadczymy nawet jednej zataczającej się bądź zamroczonej alkoholem osoby. Raz tylko widziałem jak kogoś wynosili na noszach, tych specjalnych do noszenia rannych. Nie wiem co się stało. Jakby tak nosić osoby leżące na imprezie pana Owsiaka, to by setki, jeśli nie tysiące, trzebaby wynieść.
 
Impreza pana Owsiaka nie jest imprezą dla co porządniejszych osiedlowych dresów. Przywiozłem tam ongiś, wracając z Berlina, nastoletniego dresa którego zabrałem na warsztaty capoeiry w Niemczech. Nastolatkowi było tam potwornie brudno, był higieną tego miejsca przerażony. Jak też i masowym piciem alkoholu. Ja chciałem posłuchać Leszka Możdżera, grającego tam koncert. Wszędzie na ziemi leżały rozdeptane odpadki.
 
Ale też owa higiena i owe nieznane mi wcześniej obyczaje (sam mam inne) nie jest winą pana Owsiaka. Jest to wina polskich mediów, promujących taką a nie inną muzykę i kulturę. Przecież w Polsce nie ma „innych” kulturowo mediów, chyba że ktoś ma Internet. Kultura alkoholizmu jest w Polsce mainstreamem, przy niej nawet kultura użytkowników np. marihuany, jest marginesem. Alkohol jest w Polsce społecznie akceptowany, inne zachowania: niespecjalnie.
 
W Polsce po prostu jest społeczne przyzwolenie na alkoholizm, na ów całkowity brak umiaru. W Polsce ludzie dalej piją wódkę. Są didżeje, nawet ze świata palenia gandy, którzy pochwalają picie mocnych alkoholów. Ruch kontrkulturowy, który byłby dość purytański pod względem używek, to zapewne jakaś część wegan z ruchu anarchistycznego. Jacyś wyznawcy utopii społecznych.
 
Tymczasem w wielu krajach straight edge, niekorzystanie z alkoholu czy narkotyków jest bardziej popularne i dotyczy nie tylko środowisk z najbardziej wyzwolonych obyczajowo warstw społeczeństwa. Ludzie są bardziej dbali o zdrowie.
 
Impreza festiwalowa WOŚP, bo to ona chyba budzi tyle kontrowersji i taki sprzeciw wobec tej organizacji, jest tylko obrazem młodego polskiego społeczeństwa. Bardzo smutnym obrazem. Polska młodzież wygląda jak jacyś zacofani bitnicy zakonserwowani w formalinie skostniałej republiki postsowieckiego imperium.
 
Ruch kontrkulturowy jaki spotkamu na Woodstoku? To, oprócz większości zadbanych osób, jakaś część którą charakteryzuje niedomyte ciało, brudne ubranie i śmierdzące skarpety. To pół-zmenelowanie się grubo poniżej standardu francuskich kloszardów. To jumanie i kradzieże na polu namiotowym. To rzygi i cała możliwa obleśność eksplodująca w toaletach. To schlorowanie się alkoholem i masa lunatyków posuwających się w zamroczeniu, niebezpiecznym dla pozostałych.
 
Wiele krajów otworzyło granice dla imigrantów z dalekich krajów świata. Czy imigrancka kultura miała zły wpływ na kulturę kraju rodzimego? Ależ nie. Zmiksowały się nawet języki, młode brytyjskie dresy mówią slangiem będącym już w połowie jamajskim patois.
 
Istnieje niewypowiedziana, potworna różnica między częścią młodzieży polskiej a młodzieżą zachodnioeuropejską. Przystanek Woodstock jak rzadko co innego łapie te różnice. Jest przy tym jedynym wielkim z polskich festiwali letnich.   
 
 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka