reakcja reakcja
294
BLOG

Bogaci (podobno) chcą płacić więcej

reakcja reakcja Polityka Obserwuj notkę 8

Najbogatsi amerykanie mają naciskać na rząd USAA+   aby ten podniósł im podatki. Niedawno przyłączyli się do nich europejscy koledzy. Nagły atak altruizmu? Jakoś nie wydaje mi się, ponieważ naciskają tylko niektórzy, a płacić by musieli wszyscy. Ktoś mógłby zauważyć, że ci niektórzy to ludzie z sercem na dłoni pragnący pomóc zadłużonej po uszy ojczyźnie. Znów nie sądzę, bo nic nie stoi na przeszkodzie aby te osoby przestały korzystać z ulg albo wykonały na rzecz rządu jakieś darowizny. Więc o co chodzi? Oczywiście o pieniądze.

 

Pierwszy z apelem wyskoczył Warren Bufet. Za pośrednictwem NYT wezwał Kongres, żeby podniósł podatki. Obecnie apeluje do FED, żeby  „poluzował ilościowo” bankom, których akcje właśnie kupił. Znaczy się jego zdaniem drukarnie dolarów pracujące obecnie na dwie zmiany powinny przestać marnować moce produkcyjne i zasuwać na okrągło. Wezwanie do podwyżki podatków radośnie podchwycili menadżerowie francuscy. Wśród sygnatariuszy apelu jest m.in. dziedziczka koncernu kosmetycznego L'Oreal i szef naftowego giganta Total.

Niemcy również nie są gorsi. Czterej niemieccy milionerzy są gotowi płacić wyższe podatki, by pomóc ograniczyć długi państwa - donosi tygodnik "Die Zeit". "Nie miałbym problemu, gdyby podniesiono najwyższą stawkę podatkową" - stwierdził właściciel znanego domu wysyłkowego Michael Otto. Producent aparatów słuchowych i prezes klubu piłkarskiego Hannover 96 Martin Kind oświadczył z kolei, że byłby gotów zaakceptować wyższe podatki, jeśli państwo zobowiązałoby się do przeznaczenia pozyskanych w ten sposób dodatkowych dochodów na redukcję zadłużenia. Popularny w Niemczech piosenkarz Marius Mueller-Westernhagen ocenił z kolei, że "podniesienie podatku o kilka punktów procentowych nie zrobi z bogaczy biedaków". Niektórym zaś już tak dopiekły własne dzieci (albo w ogóle ich nie mają), że domagają się podniesienia również podatku od spadków.

Otóż zgadzam się, że "podniesienie podatku o kilka punktów procentowych nie zrobi z bogaczy biedaków". Nie po to człowiek jest bogaczem aby pozwalać się jakiemuś tam państwu puścić w skarpetkach. Ma się przecież w kieszeni duże pieniądze na doradców znajdujących ciekawe luki w prawie, ewentualnie można uciec do kraju gdzie fiskus jest mniej pazerny. Bo bogaci państwem socjalnym niezbyt się przejmują. Pieniądze na dobrą szkołę i lekarza mają, a to plebs pozbawiony swoich pieniędzy skazany jest na usługi państwowe. Bogatych martwią za to parweniusze starający się stać bogatymi. Bo oni są głodni sukcesu i z chęcią wysiudają rozleniwionych starych pryków z interesu. Wysoki podatek dochodowy uderza bowiem nie w bogatych tylko w bogacących się, gwarantuje więc, że bogaci pozostaną bogaci a biedni dalej będą biedni.

Państwo neoliberalne (nie mające z liberalizmem wiele wspólnego jak wskazuje sama nazwa) ma dla wspomnianych bogaczy jeszcze jeden plus. Łatwo im przekonać rządy, że jak znajdą się w tarapatach to są za duży żeby upaść i trzeba ich futrować publicznym groszem. No bo kto naprawdę był beneficjentem akcji ratowania zagrożonych banków w 2008 r.? Jak wspomniany Warren Bufet dostał swoje od kumpli z rządu to teraz może odpalić im dolę aby mogli wykazać się przed wyborcami – lud będzie szczęśliwy naiwnie myśląc, że to jakieś Janosikowe.

 

reakcja
O mnie reakcja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka