Dlaczego Tusk Junior wybrał branże lotniczą? Czy w myśl naczelnej zasady partii władzy wiedział, że i w tej branży lody będą kręcone? Może faktycznie jest ekspertem w tej dziedzinie, wartym każdych pieniędzy, o zatrudnienie którego biją się firmy z branży? W dodatku jest pasjonatem lotnictwa.
Dziwią się ludzie, dlaczego Tusk ostrzegł syna a nie ostrzegł innych obywateli? Dlaczego przekazał mu tajne informacje?
Po pierwsze nie wiadomo, czy Tusk faktycznie tak zrobił. Po drugie nie musiał nic przekazywać, a już na pewno zadbał o to, aby nikt nie złapał go za rękę. Po trzecie Tusk nie wygląda na takiego, który panuje nad tym całym burdelem na zielonej wyspie. Wygląda raczej na malowanego premiera, który chowa się do szafy przy byle jakiej burzy a wychodzi z niej na wezwanie Grasia, że już można się pokazać i powinien odczytać przygotowany tekst, który lemingi łykną jak tuczona gęś kluski.
Poznał się na seniorze chyba nawet jego własny synalek, który wyraźnie stwierdził, że pracuje na własne konto. Buduje teraz własną markę. Co to może oznaczać? Być może oznacza to, że młody Tusk sam współpracuje ze służbami specjalnymi i bezpośrednio z tego źródła pozyskiwał informację o zagrożeniach, jakie wiążą się ze współpraca z jedną ze spółek Amber Gold? W takim przypadku faktycznie nie musiałby konsultować niczego z tatusiem Donaldem.
Myślę, że kluczem do rozwiązania afery OLT Express, Amber Gold i młodego Tuska jest kwestia prywatyzacji LOT. W tej sprawie od dłuższego czasu dzieją się dziwne sprawy.
Wielu osobom zależało na kręceniu lodów na prywatyzacji LOT. Wiadomo, że na spółkach skarbu państwa najlepiej się zarabia. Ale także wielu osobom zależało bardzo na utrąceniu prywatyzacji. Nie, dlatego, że broniły przewoźnika z wielkimi tradycjami, ale dlatego, że nie załapałyby się na konfitury, lub wręcz straciłyby robotę lub wpływy.
Prezes Amber Gold Marcin Plichta przyznał się w jednym z wywiadów, że kupił linie lotnicze OLT Express, za 40 mln zł, czyli dwuletni zysk wypracowany przez Amber Gold. Żałował tych pieniędzy, ale był przekonany, że uda mu się wyjść z tego wirażu.
Na czym opierał swoje nadzieje? Nie wygląda na takiego, który ładuje kasę w coś, co może mu nie przynieść zysku. Może musiał - dla spokojności. A może faktycznie widział w tym złoty interes. Być może miała wpływ na jego decyzję ewentualna sprzedaż albo zablokowanie sprzedaży LOT. Widział w tym swoją szansę. Ofertę, jaką zaproponowało OLT Express, była najniższa i wiadomo, że na początku był to głownie cel marketingowy, mający pozyskać jak najwięcej klientów. Tak niska cena nie mogła się utrzymać, bo OLT Express nie mógł stale przynosić strat. Chyba, że ten biznes także polegał wyłącznie na oszustwie na duża skalę, na szybkim zarobku i zaplanowanym nieuregulowaniu należności wobec innych podmiotów.
Młody Tusk miał doradzać OLT Express jak obniżyć koszty eksploatacji kosztem swojego pracodawcy. Jak wiadomo pracodawca i kilka innych spółek do tej pory nie zobaczyły milionowych kwot, które jest im winne OLT Express. Mam tylko nadzieję, że Tusk nie doradził akurat tego konkretnego rozwiązania polegającego na tym, aby wcale nie płacić za usługi. Choć biorąc pod uwagę fakt, że sam z etyka ma na bakier, nie można tego całkowicie wykluczyć.
Zresztą zgodnie ze słowami Tuska juniora, (co oczywiście znając genetyczne uwarunkowania nie musi być wcale prawdą) do pracy w OLT zachęcał go sam dyrektor gdańskiego Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy. Prezes portu lotniczego w Gdańsku Tomasz Kloskowski, miał rzekomo pośredniczyć między młodym Tuskiem a OLT Express. Co istotne, Tusk był drugim, po Jarosławie Frankowskim, człowiekiem poleconym do pracy w OLT Express przez władze portu lotniczego.
Aviarail, firma Michała Tuska, została założona 15 marca 2012 r. W tym samym dniu podjął on współpracę z OLT Express. Według informacji „Codziennej” syn premiera zastrzegł, że umowa musi być podpisana z OLT, a nie ze spółką Amber Gold, wokół której – co podkreślał – narosło wiele kontrowersji. Dopiero później, już po podpisaniu umowy z OLT Express, Michał Tusk podjął pracę w gdańskim Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy.
W czerwcu Michał Tusk interesował się tym, jaki wpływ na OLT Express miałby upadek Amber Gold. Osobiście rozpytywał o to kierownictwo OLT. Było to w czasie, gdy po zawiadomieniu BGŻ Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła tajne działania wobec Amber Gold.
W całym tym bałaganie, kto, kogo polecił chyba nie chodziło tylko o to, aby inna firma mogła także skorzystać z usług takiego "fachowca”, jakim był młody Tusk. Chodziło raczej o pozyskanie ważnych informacji. Być może dyrektor zatrudniając Tuska Juniora miął tylko uwiarygodnić jego kompetencje i legendę fachowca? Tusk junior posługiwał się emailem Józef Bąk. Zaiste są to praktyki niespotykane miedzy uczciwymi przedsiębiorcami. Marcin Plichta, powiedział dziennikarzom tygodnika "Wprost", że syn premiera Michał Tusk, zdradzał mu tajemnice handlowe swojego pracodawcy - Portu Lotniczego w Gdańsku.
Żona Plichty powiedziała: "Nie przyszło nam do głowy, że zbierając takie pieniądze z rynku, zaszkodziliśmy wielkim bankom, a kupując linie lotnicze, storpedowaliśmy sprzedaż LOT-u."
Storpedowanie sprzedaży LOT !!!! ????
Brzmi wiarygodnie biorąc pod uwagę, że PLL LOT za 2011 r. odnotowały 145,5 mln zł straty, w 2010 r. strata miała wysokość 163,1 mln zł. W br. spółka planowała zysk w wysokości 52,5 mln zł. Czy to optymistyczne założenie opierało się na oczekiwaniu pozyskania inwestora, czy tez na wykończeniu konkurencji? Tego niestety nie wiadomo.
Zysk jest podstawą sprzedaży. Coś, co nie przynosi zysku traci bardzo na wartości i atrakcyjności wobec potencjalnych nabywców. Skąd takie optymistyczne założenia, zwłaszcza, że LOT podniósł ceny? Być może pewni byli upadłości jednego z konkurencyjnych przewoźników. Czy ktoś mógł im to zagwarantować? Gra toczy się o wielką stawkę.
Ciekawa wydaje się zbieżność dat i wypowiedzi. Na przykład występujący w Polskim Radio minister skarbu Mikołaj Budzanowski powiedział w maju, że najbliższe tygodnie będą miały decydujący wpływ na losy prywatyzacji LOT-u. Zakończą się rozmowy z potencjalnymi inwestorami branżowymi. Ministerstwo miało analizować złożone oferty i w lipcu przedstawić wstępną ocenę, wtedy też mieliśmy dowiedzieć się, kto kupi LOT.
Przypominam, że w listopadzie 2011 roku agenci CBA i CBŚ zatrzymali pięć osób w związku z podejrzeniem korupcji podczas prywatyzacji LOT-u i STOEN-u. Wśród zatrzymanych, którzy usłyszeli zarzuty korupcyjne, był Gromosław Czempiński, prezes Aeroklubu Warszawskiego i były szef UOP-u oraz Aeroklubu Polskiego. Poza nim zatrzymano także m.in. Andrzeja P., byłego członka gabinetu politycznego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka oraz Piotra D., byłego działacza PZPN. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski powiedział wtedy, że chodzi o kwotę miliona dolarów w przypadku LOT-u i 1,4 miliona euro w przypadku STOEN-u. Były one ukryte, jako wynagrodzenie za rzekome usługi doradcze.
Raport NIK oceniający proces prywatyzacyjny nie zostawił na procedurze suchej nitki, oceniając, że doprowadziła ona do strat Skarbu Państwa rzędu ponad 260 mln zł.
Zastępca sekretarza generalnego Krajowej Izby Gospodarczej Mieczysław Bąk w Polskim Radio stwierdził, że jego zdaniem każda informacja dotycząca sprzedaży państwowego majątku powinna być publicznie dostępna. Zdaniem Mieczysława Bąka wprowadzone kilka miesięcy temu nowe przepisy w tej sprawie idą w innym kierunku. W jego opinii chodzi o zmianę ustawy dotyczącej informacji publicznej, która spowodowała, że działania związane z prywatyzacją są mniej transparentne i nie wymagają ujawniania. W myśl nowelizacji działania związane z prywatyzacją podlegają ochronie na zasadzie tajemnicy, w większym stopniu niż to było jeszcze kilka miesięcy temu.
Zdaniem Mieczysława Bąka zatrzymanie osób podejrzewanych o korupcję w procesach prywatyzacyjnych, nie powstrzyma sprzedaży państwowego majątku. W jego opinii zahamowanie prywatyzacji może poważnie nadwyrężyć budżet państwa. Według informacji przekazanych przez katowicką prokuraturę apelacyjną, w prywatyzacji LOT - u i Stoen - u brała udział nieformalna grupa, która wskazywała ministerialnym urzędnikom konkretne firmy, które miały kupować spółki.
Dochody z prywatyzacji nadal są podstawą rządowego planu stabilizacji finansów publicznych. Jest to, więc priorytet dla rządu Tuska. Niezrealizowanie założeń może stanowić poważne zagrożenie dla finansów państwa.
Na przeszkodzie w prywatyzacji LOT stało wiele przepisów krajowych jak i unijnych. Część udało się obejść poprzez wykup niektórych spółek. W LOT jest prowadzona restrukturyzacja m.in. w obszarach jej działalności majątkowej.
Jeszcze niedawno 93% akcji LOT-u kontroluje Skarb Państwa. Pozostałe akcje należały do pracowników. Prywatyzację musiała, więc poprzedzać zmiana prawa, które obecnie zakazuje Skarbowi Państwa obniżenia udziału w kapitale spółki poniżej 50%. Według ekspertów, potencjalny nabywca będzie chciał przejąć kontrolę nad całą spółką, a nie tylko kupić część udziałów. Obecnie państwo ma prawie 68% akcji przewoźnika, 25% należy do Regionalnego Funduszu Gospodarczego, a pozostałe niespełna 7% to nadal własność pracowników.
Wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak powiedział, że w przede wszystkim planowane jest pozyskanie dla spółki inwestora branżowego, ale gdyby to się nie udało, możliwe jest wprowadzenie jej na warszawską giełdę. Gdyby się nie powiodła prywatyzacja branżowa, możemy wrócić do tematu IPO - dodał. Resort skarbu podtrzymuje plan sprzedaży LOT. Sprzedając LOT zamierzano jednak nadal sprawować kontrolę poprzez udziały w RFG. Nowy właściciel miał objąć akcje LOT w ramach podwyższenia kapitału akcyjnego. Aby przejąć większościowy pakiet firmy, inwestor musiałby wyłożyć około 448 mln zł.
W czerwcu bieżącego roku z rozmów w sprawie ewentualnego partnerstwa z Polskimi Liniami Lotniczymi wycofały się Turkish Airlines, czyli główny inwestor zainteresowany nabyciem LOT. Główny i jak się wydaje jedyny poważny, bo tak naprawdę Chińczycy tylko raz rozmawiali z polskimi partnerami o ewentualnym udziale w prywatyzacji LOT-u, a to - jak mówi anonimowo rozmówca Polskiego Radia związany z chińskimi liniami - zbyt mało, aby mówić o jakimkolwiek zainteresowaniu kupnem LOT-u przez Air China.
Na początku czerwca rada nadzorcza linii lotniczych Turkish Airlines zdecydowała o zaprzestaniu rozmów w sprawie kupna LOT. Rada nadzorcza Turkish Airlines zdecydowała zakończyć prace nad udziałem w procesie prywatyzacji Polskich Linii Lotniczych LOT. Okazało się, że na przeszkodzie stanęły przepisy unijne. Firmy spoza unii nie mogą posiadać bądź kontrolować linii lotniczych z UE chyba, że zostanie to uzgodnione dwustronnie między krajem trzecim a UE - wynika z prawnych wymogów UE w sprawie unijnych linii lotniczych. Turcja nie ma zawartej umowy z UE dotyczących regulacji własności i kontroli linii lotniczych, która pozwalałaby jej na posiadanie lub kontrolowanie LOT. Do chwili zmiany przepisów lub zawarcia stosownej umowy z UE sprawa tureckiego inwestora wydaje się być przesadzona. Tym bardziej wątpliwa jest możliwość nabycia LOT przez Chińczyków.
Prezes LOT Marcin Piróg w rozmowie z Polskim Radiem powiedział, że wycofanie się tureckiego przewoźnika komplikuje sytuację LOT-u, ale zarząd skupia się obecnie na utrzymaniu dobrej kondycji finansowej spółki. Stwierdził, że w im w lepszej kondycji będzie spółka, tym będzie atrakcyjniejszym partnerem.
Na przeszkodzie w uzyskaniu dobrego wyniku finansowego stała jednak konkurencja także reprezentowana przez OLT Express. Zwłaszcza, że przy załamaniu i bankructwie wielu firm turystycznych osiągniecie zysku stało się niemal niemożliwe. Jedynym zbawieniem okazało się więc bankructwo i upadek OLT Express, co też stało się faktem.
Temu rządowi zaczyna palić się grunt pod nogami. Rząd zamierzał sprywatyzować do końca 2013 roku 300 różnych firm państwowych z lub z udziałem Skarbu Państwa, co powinno przynieść przychody w kwocie ok. 15 mld zł. Wzorcową prywatyzacją maił być właśnie LOT. Zrobiono bardzo wiele, ale jak się wydaje bezskutecznie. Co nie oznacza jednak, że kilka osób całkiem dobrze zarobiło na całym zamieszaniu, a kilka bardzo straciło. Nie wątpię, że bezskuteczni ministrowie na rządowych etatach od wielu lat zajmujący się ta sprawą także otrzymali podwyżki i nagrody, które w ostatnich dniach przyznał rząd Tuska. By żyło się lepiej.
Inne tematy w dziale Polityka