Od kilku dni nakręcana jest w mediach atmosfera przełomu w postaci fundamentalnego przemówienia premiera, jego kolejnego expose i głosowania votum nieufności.
Ziewać mi się chce, po usłyszeniu pierwszych słów tego przemówienia. Mogę powiedzieć, że wiem czego mogę się spodziewać po premierze Tusku i jedyne zaskoczenie może dotyczyć kolejnych obietnic. Nie wątpię bowiem, że Tusk uczyni za dość nawoływaniom swojego elektoratu: "Tusku, k..a, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo co".
Cóż, zatem może obiecać mi Tusk? Może obiecać wszystko i zapewne będą to bardziej wyrafinowane obietnice, podobne do tych 195 z pierwszego expose i 75 z drugiego. Wczoraj na ekranie za plecami Tuska widziałem 12 ideogramów przedstawiających "sukcesy" Tuska oraz całej jego ekipy "fachowców o wysokich standardach moralnych”.
Był tam między innymi kwadracik: Zlikwidowane przywileje emerytalne. Właśnie przypomniałem sobie, że większość Polaków utraciło przywilej przejścia na emeryturę w wieku 60 lat. Teraz będą musieli pracować o wiele dłużej. W uszach brzmią mi jeszcze słowa Tuska, kiedy przysięgał publicznie, że wyrzuci z rządu każdego, kto zaproponuje podwyższenie podatków. Nie wspomnę przez litość o takich absurdach, jak przejezdne autostrady, które w standardach zachodnioeuropejskich nie spełniałyby nawet warunków drogi szybkiego ruchu. Gołym okiem widać, że z tej gigantycznej liczby obietnic, spełnił Tusk bardzo niewiele, a te które udało mu się jakoś zrealizować spełnił na opak. Na opak, czyli odwrotnie od tego, jakie były oczekiwania społeczne.
Konfabulacja Tuska zawsze była i jest wielka. Donald kolejny raz tylko marzy. Marzy w oderwaniu od rzeczywistości. Nie mam wątpliwości, że obiecać może jeszcze fantastyczne rzeczy. Tylko, co z tego, skoro znacząca część społeczeństwa ma go za cynicznego oszusta? Kilkadziesiąt razy powtórzył przy pierwszym expose słowo zaufanie. Niestety zaufania do Tuska nie mam ani ja, ani większość społeczeństwa. To zaufanie Tusk stracił bezpowrotnie. To nie odrasta, jak u jaszczurki. To zaufanie tracą nawet jego poplecznicy, którzy aktywnie wspierali go w kampanii wyborczej. Kończąc ten przydługi wywód muszę stwierdzić, że słowa oszusta są mi całkowicie obojętne. To mowa trawa. Nie interesują mnie kolejne obietnice, gdyż codziennie, tak jak większość moich rodaków, doświadczam osobiście realizacji tych absurdów w rzeczywistości, wszystkich afer, niekompetencji i nieodpowiedzialności, które przebijają nawet okres PRL-u. Powiem krótko: expose Tuska mam w głębokim poważaniu.
Komu zatem jest potrzebne expose Tuska?
Jest ono potrzebne wątpiącym i niezadowolonym zwolennikom Platformy O. Dostrzegając pięcioletnią miałkość i oportunizm władzy, boją się o swoje małe partykularne korzyści, których nigdy by nie mieli w normalnym demokratycznym kraju. To oni wzywają swojego przywódcę do kolejnych obietnic, chociaż dobrze zdają sobie sprawę, że są to w większości puste obietnice, które nie przyniosą znaczącej zmiany a prawie na pewno przyniosą kolejne rozczarowania i kolejne informacje o niekompetencji w wydawaniu publicznych pieniędzy. Mówiąc uczciwie efekt będzie taki, że każdy inny uczciwy rząd z łatwością mógłby zrealizować o wiele więcej i o wiele taniej. Mam nadzieję, że apelujący do Tuska o nowe lody lub cokolwiek, nie traktują nas - opozycji jak bydła (chociaż jeden wrzeszczący staruszek dokładnie tak traktuje opozycję i chór wujów entuzjastycznie mu w tym wtórował). Chyba nie myślą, że złapiemy się na te oszustwa kolejny raz i zaufamy cynicznemu premierowi pozostawiając w spokoju wszystkich platformianych nieudaczników i pasożytów społecznych. Jeżeli tak myślą, to jestem jeszcze bardziej rozczarowany ich poziomem intelektualnym.
Powiem szczerze - sądzę, że kolejne obietnice i wizje Tuska, jakie będzie dzisiaj rozpościerał, są potrzebne tylko i wyłącznie samym lemingom, którzy do końca chcą uwierzyć, że jednak w szybkim tempie nie zmierzają nad krawędź przepaści. To oni chcą uspokoić swoje czyste sumienia. Czyste, bo nieużywane. Oni chcą do końca się oszukiwać, że to, co wspierali, to nie był jeden wielki przekręt tylko coś ważnego. Medycyna zna takie przypadki i są one doskonale opisane. Wyparcie lub represja (od łac. reprimere, odpierać, odpychać, tłumić) to jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii. Jest to usunięcie ze świadomości myśli, uczuć, wspomnień, impulsów, fantazji, pragnień itp., które przywołują bolesne skojarzenia lub w inny sposób zagrażają spójności osobowości danej jednostki (na przykład prowokują pytania o moralność, wywołują poczucie winy itp.). Wyparcie zachodzi wtedy, gdy zaspokojenie popędu (związane z przyjemnością) może spowodować – z uwagi na inne wymogi – przykrość. Wyparte myśli istnieją nadal, jednakże nie są dostępne świadomości. Wyparcie nie jest procesem jednorazowym i wymaga ciągłego nakładu energii. Często towarzyszy temu zjawisko cenzury informacji i poszukiwania usprawiedliwień. Często także w sposób nieuzasadniony nieracjonalny nadaje się przesadne znaczenie zdarzeniom, które w istocie mają nie dopuścić do skonfrontowania się z rzeczywistością i realnym acz niewygodnym stanem rzeczy.
Dlatego też pijarowcy i specjaliści od socjotechniki i manipulacji tłumem zalecą zapewne Tuskowi, aby brał kolejny raz odpowiedzialność, jednak winę zrzucał konsekwentnie na kryzys i inne takie rzeczy. Na pewno też wykorzysta kolejną okazję, aby wbić szpilkę Kaczyńskiemu. Dla większego efektu i utrwalenia przekazu powtórzą to jego pomagierzy jak Palikot czy Niesiołowski.
Expose Tuska jest zwykła gra na czas. Jest kolejnym zakamuflowanym wołaniem o 3000 dni spokoju. Tusk ma nadzieję, że opozycja i coraz mniej przychylne media dadzą mu odsapnąć. Pozwolą oglądać skok stulecia lub inne bzdety w znaczeniu politycznym i nie będą zadawać pytań o gospodarkę i politykę. Widzieliśmy już to przecież.
Rząd Tuska efektywnie jest najgorszym i najdroższym rządem od wieków. Na tysiąc lat mamy nie tylko horrendalne zadłużenie, ale także likwidację około 750 szkół. W większości tych, które Gierek zbudował na tysiąclecie Polski.
Ponieważ czuję się w pewnym sensie odpowiedzialny także za los polskich lemingów, musze zadać wam jedno pytanie:
Czym różnią się obietnice i przysięgi publiczne Tuska od obietnic pana Plichty, prezesa Amber Gold?
Dla mnie nie różnią się niczym, a może nawet ciężar gatunkowy oszust polityczno-urzędniczych jest dla mnie jeszcze większy.
Nie chcę wymieniać wszystkich kłamstw Tuska i jego ekipy, bo będzie tego z kilkadziesiąt jak nie kilkaset opasłych tomów akt. Powiem tylko, że dla zdobycia władzy obiecał pozyskać 300 mld, które wiadomo, że nigdy nie zostaną pozyskane. Sikorski mówi, że sprawa będzie arcytrudna, co w języku dyplomacji oznacza niemożliwość. Drugi z obiecujących komisarz unijny Lewandowski powiedział wprost, że były to durne klipy wyborcze. Zatem durniem jest ten, kto dał się nabrać na te obietnice. A przecież to dzięki takim i innym obietnicom Tusk utrzymał się przy władzy.
Jest nawet gorzej, bowiem ta ekipa zaprzepaściła pieniądze, które już zostały nam przyznane. Udowodnił to na przykład to europoseł PiS Janusz Wojciechowski, który wygrał proces z niedawnym ministrem rolnictwa Markiem Sawickiem. Wykazał, że marnowano 800 mln zł dotacji z Unii Europejskiej. W wyniku zaniedbań w 2009 r. gdyż minister rolnictwa Marek Sawicki o kilka tygodni za późno złożył do Brukseli wniosek. Bruksela spóźniony wniosek odrzuciła i polscy rolnicy pieniędzy nie dostali. Jak powiedział Wojciechowski: niedbalstwo Sawickiego dotknęło go do żywego, bo wcześniej stoczył w europarlamencie ciężką, ale skuteczną batalię, żeby te pieniądze na pomoc dla producentów tytoniu się znalazły. To, co między innymi on wywalczył, Sawicki zmarnował.
To tylko jeden z przykładów niekompetencji i działania na szkodę Polski. Przykłady te można mnożyć i mnożyć w nieskończoność. Wiele z nich jest o wiele bardziej skandalicznych i nawet o kryminalnym charakterze.
Na koniec powiem tylko, że expose premiera potrzebne jest także reżimowym mediom, aby mieć pożywkę do kontynuowania swojej kłamliwej narracji. Ostatnio, bowiem dostały takiej zadyszki, że nawet dzieciobójczyni nie mogła się przebić ponownie na wizję. Udało się to jednak Bieberowi, który zwymiotował na scenie. Czy naprawdę osoby pokroju Miecugowa, sądzą, że ludzie chcą o tym usłyszeć w dzienniku?
Prawdziwym testem na uczciwe dziennikarstwo w Polsce, będzie właśnie rzetelność w przekazie informacji z expose oraz z wystąpień poselskich.
Całe watahy usłużnych starannie wyselekcjonowanych komentatorów już przebierają nóżkami, aby skomentować to "wydarzenie". Będą to ci sami, którzy etatowo pracując w reżimowych mediach wzywali Tuska, aby k..a kolejny raz cos obiecał, bo stracą pracę a może i nawet sens istnienia. A wtedy to już tylko pozostaje rzucić się ze skały za swoim przywódcą, pod warunkiem oczywiście, że ma się, choć szczyptę przyzwoitości.
Inne tematy w dziale Polityka