Harcownik Harcownik
358
BLOG

W odpowiedzi cenzorowi Sadurskiemu

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 5

Sadurski o wolności słowa dużo pisze, ale jak to zazwyczaj jest z takimi osobnikami, postępuje zupełnie odwrotnie - mowa trawa. Ponieważ w imię chyba swoiście pojmowanej wolności słowa zostałem zbanowany przez Sadurskiego, zmuszony jestem udzielić mu odpowiedzi na swoim blogu.

Panie Sadurski:

W tej wolnej, jak pan mówi Polsce, Jaruzelski i Kiszczak, od 20 lat nie mogą doczekać się sprawiedliwego wyroku sadowego. Pan i pańscy mentalni koledzy z wymiaru sprawiedliwości zrobili właśnie burleskę.

Towarzysze Jaruzelskiego i Kiszczaka, którzy „walczyli o demokrację i wolną Polskę” złamali Konstytucję i ten fakt nie ulega najmniejszych wątpliwości. Jak orzekł sąd działali w związku przestępczym o charakterze zbrojnym. Dziwię się, że pan, jako prawnik nie uwzględnia tych wyroków.

I pomyśleć, że w tej całej burlesce, ktoś chciał pana polecić na Rzecznika Praw Obywatelskich. To musiał być jakiś lewicowy nieudacznik z ubabranym życiorysem komunistycznym. Dziwię się, w jakim środowisku szuka pan poparcia. Nie akceptuję interesu, którym się pan kieruje w swoich działaniach.

Nigdy nawet palcem nie kiwnął pan w sprawie "ludzi honoru”, aby sprawiedliwości stało się zadość. Są w Polsce rachunki krzywd....

Reasumując nadaje się pan, co najwyżej na niedorzecznika. W swojej niedorzczności przebija pan Kaczyńskiego po stokroć.

Skoro jednak już upodobał sobie pan drwiny z tego co kto sobie wyobrażał i jaki to miało związek z faktami to proponuję panie Sadurski analizę tego oświadczenia:

„Ja, kiedy tylko dowiedziałem się, że jest stan wojenny, pojecha­łem do MKZ. Tam powiedziano mi, że jest próba zorganizowania strajku w Stoczni Gdańskiej. Zebrałem kolegów i wieczorem poszliśmy do stoczni. Jeszcze nie była obstawiona. Okazało się jednak, że strajk jest raczej umowny. W nocy, pamiętam, pojechaliśmy do kolegi, o któ­rym wiedzieliśmy, że ma bilet do wojska. Ponieważ w pierwszych komunikatach podawano, że kto ma bilet i nie zgłosi się natychmiast do służby, zostanie rozstrzelany, kazaliśmy mu jechać do jednostki. I upili­śmy się na pożegnanie. W poniedziałek rano znowu poszliśmy do stoczni - z pełnym przekonaniem, że przyjdzie nam zginąć - i siedzieli­śmy aż do jej pacyfikacji. Kilkudziesięciu osobom, w tym mnie, udało się uciec tuż przez szturmem i w ten sposób uniknąłem aresztowania. Gospodarz domku, w którym wynajmowaliśmy z żoną pokój, powie­dział mi, że podczas mojej nieobecności przyszło trzech facetów i do­pytywali się o mnie. Prewencyjnie przez kilka dni się ukrywałem, ale nie było żadnych dalszych sygnałów, aby chciano mnie aresztować Pierwsze dwa dni to była stocznia; później zadyma na ulicach Gdańska, demonstracja przypominająca rok 1970.”

Podsumujmy obiektywne fakty powyższej wypowiedzi:

- Tusk nie był aresztowany
- Był nic nie znaczącym „działaczem”, choć o żadnych działaniach Tuska nie ma nawet śladu w dokumentach.
To tak, jakby  kibica chodzącego na mecze nazwać od razu działaczem klubu.
- Poszedł do stoczni i wyszedł.
- Wieczorem się upił.
- Kazał koledze pojechać do jednostki wojskowej
- Podczas nieobecności w domu przyszło trzech facetów.
Może to byli koledzy chętni na kolejna flaszkę? W wyobraźni Tuska to było UB
- Siedział w stoczni gotowy na śmierć w wyniku pacyfikacji.
Ale zanim doszło do czegokolwiek uciekł – Zdaniem Tuska gotowy był na śmierć.
- Ukrywał się przez kilka dni, ale pies z kulawą noga się nim nie interesował, co potwierdza tezę, że wcześniej odwiedzili go raczej koledzy od flachy.
- Potem opisuje, że była zadyma na ulicach, ale zapewne już bez udziału „odważnego inaczej” Donalda.
Demonstracje przypominały mu rok 1970, który jak sam kiedyś wspominał, widział z okna swojego mieszkania. Tym razem chyba było także podobnie. O podobieństwie sam przecież powiedział.

 

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka