Zdaniem Jacka Żakowskiego, publicysty POLITYKI, większy od rządowego jest nepotyzm samorządowy. Dodaje jednak, że tam już władza premiera nie sięga.
„Samorządowe szpitale, szkoły, domy kultury, biblioteki, straże miejskie i gminne, nie mówiąc o spółkach, to królestwo wszelkich form nepotyzmu” - pisze w swoim felietonie dla Gazety Wyborczej. Zdaniem Żakowskiego w Polsce nikt się nie kryje z tym, że krewni krewnych oraz znajomi znajomych łatwiej dostają pracę, szybciej awansują, czy są lepiej traktowani. Zaznacza przy tym, że nie tylko nikt się z tym nie kryje, ale też nikt się temu nie przeciwstawia.
Z czego to wynika? Żakowski wyjaśnia, że “z gospodarki folwarcznej przeniosło się do polskiego kapitalizmu m.in. poczucie, że na swoim pan robi, co chce”. O ile jednak jego zdaniem w w folwarku nepotyzm był oczywisty, o tyle w kapitalistycznej firmie jest szkodliwy, ponieważ zmniejsza on jej efektywność, marnuje talenty oraz hamuje wzrost gospodarczy.
Swoje nadzieje publicysta pokłada jednak nie w rządzie, a w każdym obywatelu z osobna. Namawia do tego, aby zadać sobie pytanie, co zrobiliśmy dla naszej firmy lub gminy, aby walczyć z nepotyzmem.
Cały felieton w “Gazecie Wyborczej”
Inne tematy w dziale Polityka