Sobota, 2 czerwca, dochodzi godzina 10. Karol Wojtyła po raz pierwszy jako Ojciec Święty Jan Paweł II dotknął polskiej ziemi.
Polska nie wierzyła własnym oczom, gdy Karol Wojtyła w papamobile przemierzał ulice Warszawy. Z okien domów leciał deszcz kwiatów, ludzie wzruszeni płakali.
„Żaden polski bohater narodowy – ani Jan III Sobieski, ani Tadeusz Kościuszko, ani Józef Piłsudski – nie wkroczył do Warszawy tak triumfalnie”.[i]
Wielogodzinne oczekiwanie w palącym słońcu na placu Zwycięstwa nad którym góruje wielki krzyż. Z głośników dobiega śpiew i recytowana jest poezja – Juliusza Słowackiego „Pośród niesnasków Pan Bóg uderza...”
Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla Słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
(…)
On się już zbliża - rozdawca nowy
Globowych sił,
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
(…)
A trzebaż mocy, byśmy ten Pański
Dźwignęli świat...
Więc oto idzie - Papież Słowiański,
Ludowy brat...
Czy Papież wiedział jakich słów oczekują Polacy zgromadzeni na placu Zwycięstwa? Kardynał Dziwisz w „Świadectwie” przytacza zdania wypowiedziane na pokładzie papieskiego samolotu, gdy ten znalazł się nad Polską : „Musiałem odwiedzić Polskę! Muszę wesprzeć Polaków!"[ii]. Karol Wojtyła wiedział doskonale.
Po czwartej wybucha grzmot oklasków od strony ulicy Królewskiej i przetaczasię przez cały plac. W białym Starze 660 - po pielgrzymce pospiesznie rozebrany na części – Jan Paweł II przemierza plac, wysoko ponad tłumem widać jego postać z rozwartymi szeroko ramionami. Ile tysięcy rodaków go witało? Na placu Zwycięstwa 300 tysięcy (wydano tylko 230 tysięcy kart wstępu) i kilkaset tysięcy osób w przyległych do placu ulicach.[iii]
Kardynał Dziwisz, wówczas sekretarz Ojca Świętego wspomina mszę: „Nie przesadzę mówiąc, że atmosfera wydawała się nadprzyrodzona. Tak mocna i głęboka była jedność Papieża z polskim narodem”.
„I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi:
Niech zstąpi Duch Twój!
Niech zstąpi Duch Twój!
I odnowi oblicze ziemi.
Tej Ziemi! Amen.”
Słowa modlitwy Jana Pawła II wypowiedziane na placu Zwycięstwa są najlepiej pamiętane, najczęściej przytaczane. Ale padło znacznie więcej słów - proroczych słów - w tej samej homilii Papież zadawał retoryczne pytanie: „Czyż moja pielgrzymka do Ojczyzny w roku, w którym Kościół w Polsce obchodzi dziewięćsetną rocznicę śmierci św. Stanisława, nie jest zarazem jakimś szczególnym znakiem naszego polskiego pielgrzymowania poprzez dzieje Kościoła - nie tylko po szlakach naszej Ojczyzny, ale zarazem Europy i świata?”. Głośno się zastanawiał, dlaczego „został na rzymską stolicę św. Piotra wezwany syn polskiego narodu, polskiej ziemi”. Odpowiadał pytaniem: „Czyż przeto nawiązując do tych Chrystusowych słów, nie wolno nam wnosić zarazem, że Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa?”
„… Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski” – i długie owacje, wielominutowe, przebiegające tłum falami, które musiały dotrzeć daleko, bardzo daleko. Pierwszego dnia pielgrzymki, przerywając wielokrotnie kazanie śpiewem: „My chcemy Boga, my chcemy Boga w książce, w szkole …. „. Polacy przekazali światu prawdę. Polska nie jest krajem komunistycznym, jest krajem katolickim, któremu narzucono komunistyczne państwo. Czterdzieści lat sowietyzowania Polski, czterdzieści lat komunizowania Polaków, czterdzieści lat walki z Kościołem i reżim komunistyczny na oczach świata poniósł klęskę.
„Pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny rozjaśniła naszą rzeczywistość blaskiem prawdy (…) mogliśmy dzięki Ojcu świętemu zobaczyć, przekonać się naocznie, że wbrew 40 latom okupacyjnej propagandy – jeszcze Polska nie zginęła”.[iv]
Słowa Papieża i reakcja Polaków dotarły bardzo daleko. W Waszyngtonie na światową polityczną scenę właśnie wkraczał były gubernator Kalifornii Ronald Reagan. W 1976 roku starając się zdobyć nominację na republikańskiego kandydata na prezydenta USA zarzucał prezydentowi urzędującemu chęć pozostawienia podbitych narodów Europy Wschodniej w orbicie wpływów Związku Radzieckiego. Atakował podstawy polityki zagranicznej administracji Geralda Forda: „Zapytajcie ludność Łotwy, Litwy, Czechosłowacji, Polski, Węgier i pozostałych NRD, Bułgarii i Rumunii- spytajcie ich jak to jest, gdy się żyje w świecie nad którym panuje Związek Radziecki. Ja nie chcę żyć w takim świecie i myślę, że wy także”.
Cztery miesiące później - w październiku - Papież odbył podróż apostolską do USA, a w następnym roku Ronald Reagan wygrał wybory prezydenckie.
Dialog Papieża z Polakami doskonale był słyszalny w Moskwie, która za wszelką cenę nie chciała dopuścić do podróży Papieża do Polski. Sekretarz Leonid Breżniew wystąpił z zaskakującą propozycją: „Powiedzcie Papieżowi, który jest człowiekiem rozsądnym, aby oświadczył publicznie, że nie może przyjechać z powodu złego samopoczucia".
Michał Gorbaczow w tym czasie pełnił zaledwie funkcję sekretarza KC KPZR ds. rolnictwa, ale w następnym roku został członkiem Biura Politycznego. Moskwa doskonale zdawała sobie sprawę, że na oczach całego świata traciła Polskę. Nie mam wątpliwości, że upadek komunizmu dokonał się właśnie w czerwcu 1979 roku, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny, już podczas pierwszej mszy. Właściwie rano, gdy papieski samolot lądował na Okęciu.
„Ale, umiłowani rodacy - jeśli przyjąć to wszystko, co w tej chwili ośmieliłem się wypowiedzieć - jakżeż ogromne z tego rodzą się zadania i zobowiązania! Czy do nich naprawdę dorastamy?”
Wieczorem i w nocy słuchanie zagłuszanej Wolnej Europy. Lepszy był odbiór Głosu Ameryki, ale Wolna Europa więcej miejsca poświęcała sprawom Polski. Dziennik Kazimierza Brandysa „Miesiące”. Nie jestem w stanie precyzyjnie określić kiedy był czytany – nie umiem precyzyjnie w czasie umieścić słów, które nierozerwalnie kojarzą mi się z tamtym czasem. Dwa zdania płynące z Wolnej Europy czytane przez lektora. Pierwsze zdanie, które wryło mi się w pamięć: „Lato buchnęło w maju, kobiety przynoszą z parku zakwitłe gałęzie i wstawiają je w pokojach do wazonów”. Gdy dzisiaj je czytam, nie różni się od wielu innych – ale wówczas? Brandys pisał w Dzienniku „rozmawia się niemal wyłącznie o zbliżającej się wizycie Papieża”. I drugie jego spostrzeżenie, które również wyjątkowo dobrze zapamiętałem z tych „czytanych miesięcy” – autor zastanawia się, co mu przypomina nastrój Warszawy – i odpowiada „ podobny nastrój miały niektóre letnie wieczory w Warszawie przed wojną”.
„W nocy pod moim oknem przeciągają grupy studentów, dziewcząt i chłopców, często prowadzone przez księży. Idą ze śpiewem lub głośno rozmawiając, ale te odgłosy nie drażnią, jest w nich spontaniczna wesołość, która się udziela. Przed mszą niedzielną w kościele św. Anny moją ulicą około trzeciej w nocy przeszło wiele takich grup.
Jeślibym miał określić jednym słowem moje przeżycia na widok tego, czemu się przyglądam od kilku dni, powiedziałbym: zdumienie. Nie tym jedynie, że nad placem Zwycięstwa dominuje krzyż, i nie tylko, że władza milczy, jakby schowana przed narodem.” (Kazimierz Brandys „Miesiące”)[v]
Drugi dzień pielgrzymki. Chłodny wczesny poranek, ludzka rzeka – nie tylko młodzieży - podąża w kierunku kościoła św. Anny. Plac i ulice przed kościołem szczelnie wypełnione. Homilia przerywana burzliwymi oklaskami. Ojciec Święty zaczyna homilię słowami: „Pragnąłbym zbliżyć się do każdego z was, każdego z was przygarnąć. Z każdym z was zamienić chociaż jedno ojczyste słowo. Darujcie, że jest to niemożliwe. Ale pragnienie serca jest takie” – burzliwe oklaski. Na koniec poświęcenie krzyży. Morze drewnianych krzyży uniesionych w górę, rzeka rąk i krzyży wijąca się przez Krakowskie Przedmieście. Papież poświęca krzyże, które zawisną w domach, będą przechowywane w rodzinach i odlatuje helikopterem do Gniezna.
Śledzenie kolejnych dni pielgrzymki w Wolnej Europie, Głosie Ameryki i Radiu Watykańskim. W telewizji okrojone relacje, ocenzurowane słowa, fałszerstwo obrazu.
Niedziela, 3 czerwca, Gniezno. Jan Paweł II nakreśla dynamiczną wizję wspólnoty europejskiej w chrześcijaństwie, mówi o jedności narodów wschodnioeuropejskich z resztą kontynentu. W konkluzji stwierdza znacząco: „Pójdziemy ku przyszłości". Zachodnia gazeta skomentowała słowa Papieża w Gnieźnie wymownym tytułem: „Słuchaj, Rosjo!".
Warszawa, Gniezno, Częstochowa…
W Polsce stalinowskiej Jasna Góra była miejscem wyjątkowym, schronieniem w którym skupiały się nadzieje Polaków. Jasna Góra kryła w sobie szczególną tradycję o której Polacy pamiętali. Była trybuną dla wszystkich, którzy chcieli bronić wolności religijnej. Po tym jak komuniści zdołali usunąć z politycznej sceny ostatnie partie opozycyjne, Kościół był jedyną instytucją, która mogła skruszyć monopol Partii. Dlatego podjęła ona konsekwentną walkę z tą ostatnią przeszkodą.
Czerwiec 1979 można porównać tylko z sierpniem 1956 roku.
26 VIII 1956 r. odbyła się największa od czasu wojny manifestacja społeczeństwa – ponad milion osób składało uroczyste ślubowanie. Sięgnę do pracy DAmiena Thirleta „Marks czy Maryja? Komuniści i Jasna Góra w apogeum stalinizmu – podrozdział „Nowe oblężenie”.
„Uroczystości jubileuszowe 26 sierpnia odniosły sukces przekraczający wszelkie oczekiwania. Jak wynika z jasnogórskiej kroniki, poczyniono przygotowania na wielką skalę: zgromadzono 130 ton chleba, 47 ton wędlin, 3 tony masła i 250 tysięcy litrów gorących napojów. Przygotowano nawet zapasy konsekrowanych hostii. Wychodząc z założenia, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, władze dały się przekonać do otwarcia większej liczby kas na dworcach.
Już nocą 25 sierpnia pielgrzymi zajęli park u stóp klasztoru, aby zdobyć dobre miejsca na następny dzień. 26 sierpnia dołączyły do nich kolejne grupy wiernych. Było ich tak wielu, a tłum tak gęsty, że kronika klasztorna nazywa to „nowym oblężeniem". Zgromadzeni ludzie stali tak ciasno, że paulini musieli zrezygnować z zapuszczania się w tłum.
W ciągu trzech dni uroczystości rozdano 500 tyś. komunii (300 tyś. na Jasnej Górze i 200 tyś. w innych kościołach Częstochowy), lecz najprawdopodobniej większość pielgrzymów przybyłych 26 sierpnia nie mogła przystąpić do komunii. Według niektórych świadectw nie można było podejść do Jasnej Góry bliżej już od mostu kolejowego, Aleję Najświętszej Marii Panny zajęła zaś rzesza pielgrzymów na odcinku 1,5 kilometra!”[vi]
Tekst Ślubów Jasnogórskich oraz depeszę od papieża Piusa XII wobec nieprzebranych tłumów i pustego fotela prymasa odczytał biskup Klepacz. Podniosły i głęboko religijny nastrój manifestacji uświadomił szerokim masom społeczeństwa, że wartości nadrzędne - odwaga i rozwaga w obronie godności oraz praw człowieka i narodu - które starał się podtrzymać Kościół w okresie stalinizmu, nie zginęły. Podczas uroczystości odśpiewano Boże, coś Polskę,akcentując znów „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie".[vii]
Kościół wygrał zatem walkę. 26 sierpnia stał się prawdziwym momentem zwrotnym w konfrontacji i to na skalę całego kraju.
„Dla polityki religijnej doby stalinizmu paulini stanowili przeszkodę nie do pokonania. Władza starała się oczywiście zamknąć im usta, lecz paulini korzystali ze względnego immunitetu, jaki zapewniało im przywiązanie wiernych i pewne zainteresowanie opinii międzynarodowej, skutkiem czego reżim, podejmując działania mające uciszyć klasztor, nie mógł sobie na zbyt wiele pozwolić.
Z kolei drakońskie praktyki podejmowane w celu zmniejszenia liczby pielgrzymów i pielgrzymek odniosły ograniczony skutek. Jasna Góra zatem nadal prezentowała się jako ostatnia ostoja „prawdziwej Polski", Polski katolickiej, jaką stworzyli polscy królowie w wieku XVII. Była to ostoja tej Polski, którą pragnął zniszczyć reżim pozostający na usługach wrogiego sąsiedniego mocarstwa. Paradoksalnie, nawet aresztowanie Prymasa Polski wzmocniło autorytet Jasnej Góry. Do tej chwili to kardynał Stefan Wyszyński ucieleśniał rozumny opór wobec reżimu. Stając otwarcie w jego obronie, Jasna Góra zajęła miejsce na pierwszej linii walki - co więcej w oczach Polaków, gdy biskupi skapitulowali, stała się ostatnim szańcem wiary - nawet jeśli rzeczywistość była bardziej złożona."[viii]
Całość rozważań i chwila wspomnień w POLIS.
PS. Właśnie dzisiaj, w Gazecie Wyborczej, sięgając do swojej „tradycji” - tak było z artykułem o warszawskich powstańcach mordujących Żydów w przeddzień 50 rocznicy wybuchu Powstania, tak było chociażby z odkryciem Ewangelii Judasza, tak jest dzisiaj – artykuł pani Katarzyny Wiśniewskiej „Polak katolik ratuje Europę” – cytuję „Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że przed eurowyborami w przewadze są biskupi, którzy uciekli w mit Polski jako przedmurza chrześcijaństwa.”
[i]George Weigel, „Świadek nadziei”, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2000, s.372.
[ii]Kard. Stanisła Dziwisz, Świadectwo, wydawca Stanisław Hauser, Warszawa 2007, s.105.
[iii]Używam ówczesnej nazwy Plac Zwycięstwa – przed wojną i obecnie Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego. We mszy uczestniczyło 500 – 700 tysięcy osób, natomiast 13 czerwca 1979 we mszy uczestniczyło milion osób.
[iv]Andrzej Nowak, Powrót do Polski, Szkice o patriotyzmie po „końcu historii”, 1989 – 2005, Arcana, Kraków 2005.
[v]Nie mogę przemilczeć –a dzisiaj panuje moda na białe plamy w życiorysach, na przemilczenia, wystarczy wziąć do ręki „Pół wieku Dziejów Polski” – że, Kazimierz Brandys aktywnie uczestniczył w instalowaniu komunizmu w Polsce, był tzw. „inżynierem dusz”. Widzenie czerwca 1979 przez byłych komunistów, którzy potem zasłużyli się w odzyskiwaniu wolności przez Polskę, niektórzy bardzo się zasłużyli, można spojrzeć poprzez lekturę rozdziału „Co ja robię we tym Kościele”, z książki Anny Bikont i Joanny Szczęsnej „Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu”. Dziennik Kazimierza Brandysa jest kopalnią faktów, ale wielokrotnie razi tym, z jak innego punktu widzenia spogląda na Polskę i Polaków. Za przykład niech posłuży zdanie – pogłoska : „Dwa miliony chłopstwa nadciągnie z wozami i końmi do Warszawy” i następnie komentarz - „Nie stratowały nas kopyta i nie zalał tłum chłopstwa”.
[vi]Damien Thirlet, Marks czy Maryja?. Komuniści i Jasna Góra w apogeum stalinizmu (1950 – 1856), wydawnictwo TRIO, Warszawa 2002, s. 274.
[vii]Wojciech Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1945 – 1980, Świat Książki, Warszawa 2003, s.326
Inne tematy w dziale Polityka