Czy prezydent Francji nie może mieć kłopotów z golenią ? Czytam w Gazecie Wyborczej, że belgijskiego prezentera zmuszono do pokajania się. Powiedział o prezydencie Francji dziwacznie się zachowującym, że ten "najwyraźniej pił nie tylko wodę". Powiedział te słowa, gdy w telewizorze zobaczył prezydenta Francji, gdy ten "chwiał się, był rozbawiony, dziwnie się uśmiechał, miał problemy z włożeniem słuchawki do ucha"
Jakże mało europejskie, a cóż dopiero światowe było postępowanie naszych rodzimych dziennikarzy, gdy Kwaśniewski z determinacją pakował się do bagażnika samochodu w czasie wizytowania Łukaszenki? Przecież do auta o nadwoziu typu Sedan przez bagażnik można się dostać. Albo jak mało zachodnie były nasze media, gdy zmarznięty Kwaśniewski opakowywał się w różnokolorową flagę w gmachu ONZ? Również gdy zataczał się jednoznacznie w Charkowie, bełkocząc nad grobami pomordowanych polskich oficerów dziennikarze potrafili zachować wstrzemięźliwość słowną. Nad Wisłą wypominanie prezydentowi jego stanu jest passe. Chociaż zachodnia moda obrażania polityków jak jakaś franca zaczyna trafiać i nad Wisłę. Kilka dni temu prezenter radia Zet powiedział tuż po wyjściu gościa wicepremiera – „Roman przestań pieprzyć”. Szef stacji radiowej przeprosił, ale na szczęście nadwiślański prezenter stał się bohaterem mediów, a w wiodącej gazecie, słowa "Roman przestań pieprzyć"zostały cytatem dnia.
Krajowi dziennikarze winni wyciągnąć wnioski poznając ksenofobiczną linię obrony jaką przyjął Boever. Otóż zapewnia on, że „nie miał zamiaru obrażać Sarkozy'ego gdyż sam jest pół-Francuzem.” Jakieś dziwne obyczaje panują na zachodzie, nie można obrażać krajana? Cóż by Boever powiedział, gdyby był Belgiem pełnym krwi francuskiej. Może wyeksportować nad Sennę kilkoro naszych dziennikarzy? Olejnik, Lisa, Michnika, Żakowskiego i na dokładkę Urbana. Niech uczą kultury politycznej Belgów, niech zapoznają ich z wolnością mediów, niech ich zaszczepią.
PS. Dziwi sugerujący tytuł nadany notatce w wyborczej: „Belgijski prezenter przeprasza za "pijanego Sarkozy'ego". Przecież powiedział wyraźnie i nader precyzyjnie - "najwyraźniej pił nie tylko wodę" – czy koniecznie musiał cokolwiek sugerować? Czy muszę wyjaśniać, co też mógł mieć spragniony pół-Francuz na myśli? Bobo-fruit, nektar jabłkowy, czy też napój wiśniowy.
Inne tematy w dziale Polityka