„50 lekarzy wycieńczonych głodówką poszło na zwolnienia lekarskie” podało tvn24. Biedacy, wycieńczeni głodówką udali się na zwolnienia lekarskie. Żałować należy, że nie poinformowano, czy głodówka trwała dzień czy może dni dwa. A może po prostu niespożyta kolacja ich tak wycieńczyła? Przypomnijmy jak u Moliera w „Chorym z urojenia , rada wydziału medycznego egzaminuje kandydata.
Profesorowie zadają pytania dotyczące leczenia różnych przypadków, a kandydat powtarza jak papuga:
Clysterium donare,
Postea seignare,
Ensuita purgare.
- Lewatywa, cięte banki, dawanie na przeczyszczenie
Zachwyceni profesorowie za każdym razem wydają entuzjastyczne okrzyki:
Bene, bene respondere
Dignus, dignus est intrare
In nostro doctor corpore
- Dobrze powiedziane, godny dopuszczenia do naszej uczonej korporacji
28 czerwca - wyborcza donosi „Głodówka w szpitalu przy Barskiej” - „Dziesięciu lekarzy głoduje w szpitalu przy Barskiej. Mimo to wciąż pracują.” Jak wygląda głodówka można się dowiedzieć z relacji głodującej internistki Cwyl, która to Cwyl głoduje od środy, a wyborcza superekspresowo już dnia następnego w czwartek donosi, dlaczego lekarka Cwyl głoduje:
„Piję tylko wodę. Na razie czuję się dobrze … Rozpoczęłam głodówkę, bo jestem skrajnie zdesperowana. Mam dość tego, jak nas się traktuje.”
Głodująca lekarka Cwyl relacjonuje, a wyborcza przekazuje jak wygląda głodówka: ”Głodujący lekarze jeżdżą do domu na kilka godzin. - Myję, przebieram się, rozmawiam z rodziną i wracam od szpitala - Lekarze nie mogą pozwolić sobie na to, żeby leżeć i głodować, bo nie miałby kto się zająć chorymi.”
Ma rację lekarka Cwyl, lekarze nie mogą sobie pozwolić, by głodować na leżąco. Kto opiekowałby się leżącymi chorymi gdyby lekarze też leżeli? Żałować należy, że głodujący podczas codziennej kilkugodzinnej wizyty domowej nie podjadają. Głodówka mogłaby trwać znacznie dłużej, a lekarze mieliby więcej sił, by służyć chorym.
Już w sobotę (30 czerwca) wyborczej i ciężko głodującej internistce Cwyl się odmieniło. Gdy rodzina wywożonego leżącego na noszach chorego pół godziny pertraktowała z dyrekcją, wyborcza odszukała Cwyl i ta tłumaczy:
„- Mamy prawo do strajku - tłumaczyła Urszula Cwyl, głodująca internistka. - W tym szpitalu za kilka dni chory nie będzie miał opieki, dlatego musimy go przewieźć do Pruszkowa”
tymczasem kilka dni temu, w Radomiu:
„Już drugą dobę trwa okupacyjna głodówka radomskich lekarzy. Jeden z chirurgów, Bolesław Sprawka wciąż odmawia nie tylko jedzenia, ale również picia. Wszystkim doskwiera ból głowy” I czytamy dalej „Stale, w obu szpitalnych świetlicach … przebywa po kilkunastu lekarzy. Liczba się zmienia, bo wielu z nich wychodzi na oddziały, żeby dyżurować. – Nie czuję się najlepiej, ale trzeba iść pomagać chorym. Nie możemy dopuścić, żeby z powodu protestu zaczęli umierać ludzie”
Dzielni lekarze, nie mogą uleżeć na miejscu, spieszą z pomocą. A Dziennik Łódzki donosi o sytuacji w Łodzi: „Lekarze mówią, że będą głodować do skutku”. Już wiemy, że tym ostatnim skutkiem jest zwolnienie lekarskie albo urlop. A może jedno i drugie ? Informacja z 30 czerwca – cytuję z kolei za Dziennikiem „Dziewiątka lekarzy głodowała od 27 czerwca. Wczoraj jednak pięciu z nich zrezygnowało z protestu. Nie znaczy to jednak, że wrócili do pracy. Poszli na urlopy...”
Wczoraj – gdy pięciu zrezygnowało z głodówki - było 29 czerwca, czyli odmawiali przyjmowania pokarmów dni dwa.
Czy głodujący lekarze nie mogliby w czasie dłużącej się głodówki znaleźć odpowiedzi na pytania dręczące ich kolegów kilkaset lat temu, których prace znajdują się w archiwum Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Paryżu ? Tematy dysertacji - „Czy życie o chlebie i wodzie przedłuża życie ?” - „Czy powietrze jest ważniejsze niż jedzenie i picie ?”
A może głodujący lekarze wymagają kuracji doktora Grünsteina, który gdy tylko popatrzył na symulanta Szwejka zaordynował : „ścisła dieta, dwa razy dziennie płukanie żołądka, raz na dzień lewatywa, a co dalej, to się pokaże. Tymczasem odprowadzić go do gabinetu, przepłukać mu żołądek, a jak trochę oprzytomnieje, zrobić mu lewatywę, ale porządną, żeby wołał wszystkich świętych„
Doktora Grünstein wysyła Szwejka do wszystkich Świętych, a dzisiaj w mediach na wszystkie strony jest wałkowany temat szatana. Więc przypomnijmy, że kilkaset lat temu właśnie w twarzy lekarza dostrzegano twarz szatana. Mówiono wówczas, że każdy lekarz ma trzy oblicza. W życiu codziennym ma wygląd zwykłego człowieka, u łoża chorego przybiera postać anioła, lecz gdy dochodzi do żądania honorarium, jego twarz staje się twarzą diabła. Lekarzy po wskazówki jaką powinni przyjąć postawę wobec finansowych aspektów swej pracy, można odesłać do regulaminu szkoły w Salerno. Przykładowo, gdy lekarz uważa czasem, że nie trzeba dawać pacjentowi żadnego lekarstwa, powinien przepisać jakąś miksturę, aby pacjent nie pomyślał, że wyzdrowiał bez lekarskiej pomocy. Powinien nosić drogie szaty, a konie winny mieć wspaniałą uprząż, gdyż wytworny wygląd uzasadnia żądanie wysokiego honorarium. Więcej szczegółów w „Historii ludzkiego szaleństwa” Rath-Vegha skąd zaczerpnąłem kilka informacji.
A pacjenci może zastosują się do pośmiertnej rady światowej sławy lekarza i humanisty Boerhaave`a, który zasłynął pracami na temat związków przypadłości z objawami. Otóż po śmierci tego wybitnego uczonego wśród papierów znaleziono zapieczętowaną kopertę. Fakt ten nasuwał przypuszczenie, że zawiera tajemnicę cudownej kuracji. Gdy ją otwarto znaleziono tylko jedną radę:
„Zachowaj chłodną głowę, wypróżniaj jelita, dbaj o ciepłe stopy, a lekarzy poślij do diabła!”
Inne tematy w dziale Polityka